-Kim ile jeszcze będziesz w Berlinie?
-Półtorej tygodnia
-Jedź ze mną do Londynu, nie chcę cię tutaj zostawiać, tęsknię...
-A co z kursami?
-Spędzilibyśmy półtorej tygodnia razem, a potem musiałbym cię oddać twoim rodzicom na święta
-Spróbuję to jutro załatwić
Leżeliśmy na łóżku, a jego niebiańskie oczy śledziły każdy mój ruch. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam w jego silnych ramionach.
*Z perspektywy Charliego*
Do Londynu wracam z Kim albo w ogóle nie wracam. Martwię się o nią, nie chcę żeby została tu sama. Niby Lukas często dotrzymuje jej towarzystwa, ale nie do końca mu ufam. Bardzo chcę spędzić trochę czasu przed świętami z moim skarbeczkiem. Chciałbym iść z nią na świąteczne zakupy, bo wiem jak bardzo Kim lubi chodzić na zakupy. Zrobiłbym wszystko żeby była szczęśliwa. Kim spała już od dłuższego czasu, pora i na mnie. Byłem zmęczony po podróży, ale jednocześnie szczęśliwy, że jestem tutaj z moją Kimi. Kiedy się obudziłem to nikogo nie było w pokoju. Na szafce nocnej była karteczka : "Przepraszam kochanie, że cię tak zostawiłam, ale nie chciałam cię budzić. Będę o 12. Kim ♡".
*Z perspektywy Kim*
Charlie jeszcze spał, a ja postanowiłam iść porozmawiać na temat mojego wcześniejszego wyjazdu z Berlina, więc zostawiłam mu karteczkę z informacją. Organizatorzy warsztatów powiedzieli, że mogę wcześniej zakończyć pobyt, ale muszę mieć własne usprawiedliwienie do szkoły. Muszę jak najszybciej powiedzieć o tym Charliemu, ale chcę to zrobić osobiście. Kiedy weszłam do pokoju to Ania i Igor zbierali się już powoli. Jutro szkoła, a Anka nie chce opuszczać lekcji( niestety nie to co ja), ale i tak bardzo się cieszę, że chociaż na chwilę byli ze mną. Pożegnałam się z nimi i powiedziałam, że zobaczymy się za tydzień, ale już w Polsce. Kiedy zostaliśmy sami z Charlsem opowiedziałam mu wszystko gdzie się rano włóczyłam.
-Wspaniale, że możesz lecieć do Londynu
-Kiedy lecimy?
-Jutro rano
-Charlie, mam prośbę?
-Tak, kochanie?
-Chciałabym się jeszcze pożegnać z Jessicą i z Lukasem
-Dla ciebie wszystko
*W szpitalu*
Chciałam sama wejść do Lukasa, ale Charlie upierał się, że też chce wejść. Bardzo się bałam, że Lukas coś powie o tym pocałunku, on dla mnie nic nie znaczył, ja kocham Charlsa. Kiedy weszliśmy na salę chłopcy się przywitali, a ja usiadłam sobie na krzesełko obok łóżka Lukasa. Opowiedziałam mu o moim wyjeździe.
-Chciałam ci bardzo podziękować za wszystko, za poświęcony mi czas, za pokazanie mi okolicy, za ten koncert i... - nie zdążyłam dokończyć, bo Lukas się wtrącił
-Nie musisz mi dziękować, przecież spędzanie czasu z tobą to sama przyjemność
-Też tak myślę- po cichu wtrącił Charlie
-Bardzo się cieszę, że mogłem cię bliżej poznać
-Ja też się cieszę- przytuliłam go na pożegnanie i dodałam jeszcze- szybko wracaj do zdrowia
Kiedy wychodziliśmy z sali złapałam Charliego za rękę, uwielbiam to uczucie. A tak poza tym to ja zawsze mam lodowate dłonie, a on ma takie cieplutkie. Coś tak czuję, że ten tydzień będzie cudowny.
*W samolocie*
-Mamo, powiem ci coś, ale obiecaj, że nie będziesz na mnie zła
-Słucham?
-Jestem w drodze do Londynu
-Jak to, a co z warsztatami, z kim lecisz?
-Odpuściłam sobie ten tydzień warsztatów, zgodzili się na to. Jak to z kim? Z Charlsem, chcieliśmy trochę pobyć razem, a ja planuję kupić jakieś prezenty- powiedziałam jednym tchem
-Dziewczyno mów wolniej. Mam nadzieję, że wrócisz na święta?
-Oczywiście, że wrócę. Kocham cię
-Ja ciebie też
*W domu Charliego*
Bardzo lubię mamę Charliego i jej partnera, zawsze są dla mnie mili. Charlie zaniósł moją walizkę do pokoju dla gości. Usiadłam na jego łóżku, a po chwili obok mnie już siedział Charls, złapał mnie za rękę i powiedział:
-Zazdroszczę ci...
-Czego? Powiedziałam zdziwionym głosem
-Tego, że masz wspaniałych rodziców i tego, że wszyscy razem mieszkacie
-To, że twoi rodzice nie są razem wcale nie oznacza, że nie masz wspaniałej rodziny
-Niby tak, ale to nie to samo
Nie chciałam żeby był smutny, więc mocno go przytuliłam. Długo siedzieliśmy w ciszy, ale nam to nie przeszkadzało. Nie ważne, że nic nie mówimy, ale ważne, że jesteśmy obok siebie. Ciszę przerwał mój telefon:
-Leo!?
-A ty głupolu czemu nie mówisz, że jesteś w Londynie? Powiedz Charliemu żeby zszedł otworzyć drzwi- zaczęłam się śmiać do telefonu jak opętana
Po krótkiej chwili do pokoju wszedł Leo, rzuciłam się na niego i objęłam go z całej siły.
-Ach te dzieci- powiedział Charls chichocząc pod nosem
-Ja ci dam dzieci, no dobra z Leosia to taki kochane, malutkie dziecko, ale nie ze mnie- mówiąc to zaczęłam łaskotać Charliego
-Może i jestem kochany, ale wcale nie jestem malutki- oburzył się Leondre
-Jesteś, jesteś- powiedzieliśmy zgodnym chórem razem z Charlsem
Wszyscy zaczęliśmy się łaskotać, piszczałam dosłownie jak małe dziecko, mam straszne łaskotki, a zwłaszcza na brzuchu. Chłopcy doskonale o tym wiedzieli i nie dawali za wygraną.
*Dwa dni później*
Zostaliśmy z Charlsem sami w domu. Ustaliliśmy, że obejrzymy jakiś film. Charlie poszedł zrobić popcorn, a ja udałam się pod prysznic. Kiedy zadzwonił mój telefon dopiero zorientowałam się, że zostawiłam go na łóżku Charlsa. Jakoś nie przejęłam się jednym połączeniem, ale kiedy telefon zadzwonił po raz czwarty zaniepokoiłam się. Owinęłam się ręcznikiem i udałam się w kierunku dzwoniącego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz, to Anka tak się do mnie dobijała:
-Anka, co jest?
-Przepraszam, że tak dzwonię, ale chciałam zapytać co kupić Igorowi na święta, a ty kupiłaś już coś Charliemu?
-Jeszcze nic nie kupiłam, ale...- nie zdążyłam dokończyć, bo Charls wszedł do pokoju
-A co ty tak paradujesz w samym ręczniku?- zapytał Charls z łobuzerskim uśmieszkiem
-To ja nie będę przeszkadzać, jak wpadniesz na jakiś pomysł to dzwoń-skończyła naszą rozmowę Ania
-Zrobiłeś już ten popcorn?
-Tak, ale już nie mam ochoty na ten film, tylko na ciebie
Zaczęłam biec w kierunku łazienki przez co omal nie zgubiłam ręcznika. Charls nie mógł powstrzymać śmiechu, zresztą ja tak samo.
-Proszę wpuść mnie- prosił Charlie niemal błagalnym tonem
-Nie...
-Ale kochanie
Po krótkiej chwili otworzyłam drzwi, ale miałam już na sobie piżamę. Kiedy położyłam się w łóżku Charliego to on zapytał:
-Księżniczko nie pomyliłaś łóżek?
-Oczywiście, że nie pomyliłam, będę tutaj spała z moim mężczyzną. Nie no żartowałam zaraz idę spać do siebie
-Śpij w moim łóżku, ja mogę spać nawet na podłodze
-Oszalałeś!?- zapytałam ze śmiechem
-Tak, ale na twoim punkcie
No i jak go tu nie kochać. Charlie zasnął w połowie filmu, a ja nie chciałam sama oglądać, więc wyłączyłam laptopa i próbowałam zasnąć. W nocy czułam jak Charls mnie przytula, to było słodkie.
*Z perspektywy Charliego*
Kiedy się obudziłem spojrzałem na telefon, była dopiero 6:02. Kim jeszcze spała. Próbowałem jeszcze zasnąć. Po chwili do mojego pokoju wszedł partner mamy, ja udawałem, że śpię. Jak zobaczył Kim u mnie w łóżku to od razu poszedł po moją mamę. Usłyszałem kawałek rozmowy:
-Karen czy ty wiesz co dzieciaki wyprawiają!?
-Co takiego?
-Ta smarkula śpi z twoim synem
-Po pierwsze, nie mów tak o Kim, bardzo ją lubię, a po drugie, oni są już na tyle dojrzali, że wiedzą co robią
Kim już się obudziła, nie mogłem się powstrzymać żeby jej nie połaskotać. Ona zaczęła mnie uciszać:
-Charls przestań, bo obudzimy twoich rodziców
W tym samym momencie do mojego pokoju weszła mama i Joseph.
-My już nie śpimy- powiedziała mama, lekko uśmiechając się w moim kierunku
-Ja...My... To nie jest tak jak wygląda- Kim zaczęła się tłumaczyć
-Spokojnie skarbie- moja rodzicielka uśmiechnęła się do Kim
-My z Charlsem pójdziemy zrobić śniadanie- Kim pociągnęła mnie za rękę i udaliśmy się do kuchni
*Z perspektywy Kim*
-Charlie przepraszam, mogłam iść spać do mojego pokoju
-Przecież nic się nie stało. Na mojej mamie nie wywarło to jakiegoś większego wrażenia, a reakcję Josepha mam centralnie gdzieś
Kiedy smażyłam naleśniki, to pozwoliłam Charliemu zrobić farsz do naleśników, który składał się z białego twarogu i dżemu. Wydaje mi się, że połączenie dwóch składników nie może być trudne, nawet dla niego. Charls nie przepadał za gotowaniem, więc jak miałam okazję to robiłam naleśniki, które oboje bardzo lubiliśmy. Charlie uporał się wreszcie z tym farszem i w nagrodę dostał buziaka. Oczywiście w tym samym momencie do kuchni musiał wejść Joseph.
-Pamiętasz Karen jak to kiedyś było, nikt sobie nie okazywał uczuć publicznie
-Przestań, daj już im spokój
Kiedy byliśmy w pokoju Charlsa, powiedziałam mu to co chciałam wyjaśnić:
-Joseph mnie chyba nie lubi- powiedziałam ze smutną miną
-Spokojnie Kimi, on nikogo nie lubi. Gdyby nie mama to byśmy się już dawno pozabijali
Przytuliłam się do Charliego, bo chciałam poczuć jego zapach, który tak bardzo uwielbiam.