niedziela, 14 sierpnia 2016

Miłosna kolizja

Koncert Rihanny już za dwie godziny, nie mogę się doczekać. Chciałabym tam iść razem z Charlsem, a nie z Lukasem, ale skoro mnie zaprosił to nie wypadało odmówić, a zwłaszcza, że zawsze marzyłam żeby iść na koncert Rihanny. Zaczęłam się powoli przygotowywać, poszłam pod prysznic, kiedy nagle mój tablet zaczął wibrować. Charlie próbował się dodzwonić przez Skeypa. Owinęłam się ręcznikiem i odebrałam:

-Cześć kochanie, przeszkadzam?
-Cześć misiu, właśnie brałam prysznic, bo wybieram się na koncert Rihanny- powiedziałam cała w skowronkach
-Czyli przeszkadzam?
-Głuptasie ty nigdy nie przeszkadzasz, tęskniłam już za twoim głosem
-Ja też się już stęskniłem. A tak w ogóle to z kim idziesz na ten koncert, z tą Jessiką?
-Nie, z Lukasem idę
-To miłej zabawy życzę- powiedział obojętnym tonem
-Jesteś zły?
-Nie jestem, muszę kończyć. Cześć
-No cześć

Jakoś tak po tej rozmowie nie chce mi się już iść na ten koncert. Charlie jest na mnie zły, nie dlatego, że idę na koncert, ale dlatego, że idę z Lukasem. Przecież to tylko kolega, nie robię nic złego. Weszłam z powrotem pod prysznic i rozpłakałam się jak małe dziecko. Chcę już być z Charlsem, bardzo za nim tęsknię. Ubrałam czarne spodnie, biały sweterek i niebieskie trampki. Zrobiłam trochę mocniejszy makijaż niż na co dzień, a włosy upięłam w luźny koczek. Zbierałam się już do wyjścia, kiedy rozległo się dosyć głośne pukanie do drzwi. Od razu domyśliłam się, że to Lukas dobija się do moich drzwi.

-Gotowa?
-Tak, zabiorę tylko telefon i możemy iść
-Ślicznie wyglądasz
-Dziękuję, idziemy?
-Tak, jasne. Muszę jeszcze iść do domu, bo zapomniałem kluczyków od samochodu
-Ty będziesz prowadził? - zapytałam powstrzymując śmiech
-No raczej nie ty

Bardzo lubię jeździć samochodem z Lukasem, prowadzi dosyć szybko, ale jednak ostrożnie. Chciałabym już mieć prawo jazdy, niestety muszę czekać jeszcze rok.

-Lukas, musisz mnie kiedyś nauczyć prowadzić
-Żartujesz, prawda?
-Nie
-Nie ma mowy, przecież rozwaliłabyś cały Berlin- zaczął się śmiać
-Nie gadam z tobą- odwróciłam się w drugą stronę
-Okej, jeśli tak bardzo chcesz to ewentualnie w środę
-Jej wiedziałam, że się zgodzisz

Lukas nie powiedział mi że te bilety są z wejściówkami za kulisy. Będę mogła zrobić sobie zdjęcie z Rihanną, wymienić chociaż dwa słowa i poproszę o autograf. Ten wieczór zapowiada się naprawdę fantastycznie. Po kilku chwilach od wejścia do klubu na scenę wyszła Riri. Na początku zaśpiewała swoje starsze kawałki, a skończyła na najnowszych hitach. Wszyscy tańczyli, krzyczeli i śpiewali razem z nią. Byłam nią oczarowana, to było takie magiczne. Kiedy koncert dobiegł końca, Lukas złapał mnie za rękę żebyśmy się nie zgubili nawzajem w tym tłumie. Pokazaliśmy nasze przepustki i weszliśmy za kulisy. Czekaliśmy na gwiazdę, która już za niedługo miała się tam pojawić. Kiedy za kulisami pojawiła się Rihanna podbiegłam do niej, przytuliłam się i zrobiłyśmy sobie zdjęcie. Kiedy już wychodziliśmy usłyszałam jak Riri mówi do Lukasa- "Taka dziewczyna to skarb, opiekuj się nią". W momencie, gdy byliśmy już na zewnątrz to Lukas zaczął mi się tłumaczyć z tego co powiedziała Rihanna

-Kim przepraszam cię za to, ona pewnie pomyślała, że jesteś moją dziewczyną
-No racja, bo przecież byliśmy tam razem- zaczęłam się śmiać
-Przepraszam - i też zaczął się śmiać

Podczas jazdy mało rozmawialiśmy. Lukas był już zmęczony zresztą ja też, bo w pewnym momencie przysnęłam. Obudziło mnie dopiero mocne szarpnięcie samochodem. Nie wiedziałam co się stało, wyskoczyłam z samochodu. Zaraz, a Lukas? Weszłam z powrotem do samochodu. Poduszka powietrzna Lukasa wystrzeliła, a moja nie, dziwne. Miał zakrwawioną głowę i był nieprzytomny. Szybko wystukałam na telefonie numer alarmowy i zadzwoniłam po karetkę. Postanowiłam, że zadzwonię do Anki. Byłam bardzo roztrzęsiona i zaczęłam płakać. Ania odebrała po kilku sygnałach

-Kim? Jest 2 w nocy, o co chodzi?
-Mieliśmy wypadek, ja nie wiem co się stało... on jest cały zakrwawiony- znowu zaczęłam płakać
-Spokojnie, zadzwoniłaś po karetkę?
-Tak zaraz powinni tu być
-Z kim miałaś ten wypadek?
-Jechaliśmy samochodem z Lukasem z koncertu, ja zasnęłam... a obudziłam się już po uderzeniu
-A tobie nic się nie stało? Zaraz zadzwonię do twoich rodziców, Charliego
-Mi nic nie jest. Proszę nie mów rodzicom
-No dobra, jutro tam przyjadę

Kiedy przyjechała karetka wszystko im opowiedziałam, zabrali Lukasa, a po mnie wysłali drugą karetkę pomimo moich tłumaczeń, że mi nic nie jest i czuję się świetnie. To wszystko było straszne, nie wiedziałam co z Lukasem. Wzięli mnie na obserwację i okazało się, że mam tylko zwichnięty lewy nadgarstek. Nikt nie chciał mnie poinformować co z Lukasem, bo nie byłam z rodziny. Na korytarzu spotkałam jego rodziców, ale oni też nic mi nie powiedzieli. Uważali, że ten cały wypadek był przeze mnie. Zrobiło mi się przykro, więc poszłam usiąść na innym korytarzu. Po chwili podszedł do mnie ojciec Lukasa

-Mój syn chce się z tobą widzieć
-Teraz niech państwo idą do niego, ja...- nie zdążyłam dokończyć, bo jego tata wszedł mi w słowo
-On chce żebyś ty weszła do niego. Przepraszam cię za żonę, ten wypadek przecież nie był z twojej winy
-Dobrze pójdę, ale tylko na momencik

Kiedy weszłam do sali, w której był Lukas to rozpłakałam się, podeszłam do niego i pocałowałam go. To było tylko lekkie muśnięcie ustami, ale jednak to zrobiłam. Przecież ja mam chłopaka, co ja wyprawiam?

-Przepraszam, ja nie...
-Spokojnie nie powiem mu
-Jak to się w ogóle stało, ten cały wypadek?
-Zasnąłem, przepraszam cię
-Przecież mi się nic nie stało, a jak z tobą?
-Rozcięty łuk brwiowy i wstrząs mózgu, co z twoją ręką?
-Zwichnięta, ale to nic. Ile tu musisz zostać?
-Coś koło tygodnia. Idź do hotelu, wyśpij się, słabo wyglądasz
-Jest 4 nad ranem, teraz raczej nie znajdę autobusu
-Mój tata cię zawiezie
-Nie, lepiej jak tutaj z tobą zostanie

W końcu się zgodziłam żeby tata Lukasa podwiózł mnie do hotelu. Weszłam do mojego pokoju, położyłam się na łóżku i prawie natychmiast zasnęłam. Jednak nie było mi dane żeby chociaż trochę się wyspać, bo dzwonił Charlie

-Kochanie, Anka do mnie dzwoniła, wszystko w porządku z tobą?
-Ze mną tak, ale Lukas ma wstrząs mózgu
-Będę przy tobie dopiero wieczorem, bo nie było wcześniej żadnych lotów do Berlina
-Skarbie, ale nie musisz się fatygować przeze mnie
-Nigdy bym sobie nie wybaczył, gdyby coś ci się stało. Przyjadę tam czy tego chcesz czy nie
-Jasne, że chcę żebyś przyjechał, ale nie chcę robić ci kłopotów
-To nie jest kłopot

Charlie jest taki kochany i opiekuńczy. Dlaczego ja pocałowałam Lukasa, przecież kocham Charlsa. Bardzo możliwe, że byłam w szoku i nie wiedziałam co robię. Źle się z tym czuję. Około 12 po południu przyjechała do mnie Anka z Igorem. To miłe z ich strony, że tak się o mnie troszczą. Poprosiłam Igora czy podwiezie mnie do szpitala, chciałam zobaczyć co z Lukasem. Oczywiście się zgodził i po 30 minutach byliśmy już na miejscu. Kiedy weszłam do sali Lukasa powiedziałam:

-Pamiętaj, że w środę obiecałeś mi naukę jazdy
-Oj nie wydaje mi się żebym mógł prowadzić
-Jak się czujesz?
-Bardzo dobrze, ale kręci mi się trochę w głowie, to pewnie od tego wczorajszego pocałunku

W momencie kiedy Lukas to powiedział zrobiłam się cała blada, zaczęło kręcić mi się w głowie i miałam dreszcze. Obiecał, że nikomu nie powie, a on ot tak zaczyna o tym mówić.

-Kim żartowałem- powiedział z niepokojem na twarzy
-Nie śmieszne, chcesz żebym dostała zawału? Jeśli to ma dalej tak wyglądać, to proszę nie zatrzymuję cię powiedz wszystko Charliemu i zniszcz mi życie
-Nie chcę mieszać pomiędzy tobą, a Charlsem

*Bardzo późnym wieczorem*

Anka uważała, że słabo wyglądam i chciała mieć mnie pod kontrolą, dlatego wszyscy spaliśmy w moim pokoju. Ania spała ze mną w dużym łóżku, a Igor spał na kanapie. Nagle usłyszałam cichutkie pukanie do drzwi, po chwili Anka wstała z łóżka i otworzyła drzwi:

-Kim się ucieszy
-Też mam taką nadzieję

Kiedy usłyszałam głos Charlsa, zerwałam się z łóżka i rzuciłam się na mojego ukochanego. Podniósł mnie do góry, a ja oplotłam się nogami wokół jego pasa. Anka przerwała ciszę:

-Kim my z Igorem pójdziemy załatwić osobny pokój żeby wam nie przeszkadzać
-Oszalałaś jest 23:30, dzisiaj śpicie tutaj. Zmieścisz się z Igorem na kanapie?
-Jasne, że tak.

Leżałam na łóżku wtulona w Charliego i długo rozmawialiśmy. Moim największym marzeniem jest aby Charlie mieszkał maksymalnie 40 km ode mnie, ale niestety to jest niemożliwe. Wtedy moglibyśmy się widywać częściej, a nie jak teraz raz na dwa tygodnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz