poniedziałek, 30 maja 2016

Powrót

Lot minął nam bardzo spokojnie. Byłam taka przejęta powrotem do domu, że nawet zapomniałam o tym, że boję się latać. Anka cały czas podczas podróży słuchała muzyki na słuchawkach, nie rozmawiałyśmy w ogóle. Kiedy wylądowaliśmy zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo tęskniłam za ojczyzną. Wysiadłyśmy z samolotu i odebrałyśmy nasze bagaże. Na lotnisku czekali na nas moi rodzice i Anki. Wsiadłam do naszego samochodu. Wpatrzona w jasne ulice, którymi wracałam do domu cały czas moje myśli wracały do jednej osoby, a mianowicie Charliego. Chciałabym żeby był przy mnie przytulił, trzymał za rękę, żeby po prostu był ze mną w tym trudnym czasie. Może i jestem egoistką, ale mimo cierpienia Igora, jego rodziny i Anki, to ja też potrzebowałam wsparcia. Wsparcia chłopaka, którego kocham. Nie mogłam pogodzić się z tym, że Charlie nie przyszedł się ze mną pożegnać. Zachował się tak jakbyśmy się nie znali albo tak jakby przestał już o mnie walczyć.

Tata otworzył mi drzwi od samochodu i wyciągnął moje bagaże. Mama zaproponowała, że zrobi mi coś do jedzenia, ale odmówiłam. Nie miałam apetytu. Kiedy wszedłam do domu poczułam jednocześnie radość i smutek. Radość- bo tęskniłam już za domem i jak mówi przysłowie "Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej" i smutek- bo w tym domu nie ma Leo ani Charliego.
Teraz wszystko będzie inaczej. Jestem w Polsce dopiero od kilku godzin, a już tęsknię za chłopakami.
Jutro idę z Anką na badania. Jeśli żadna z nas nie będzie mogła zostać dawcą to mam nadzieję, że inny dawca znajdzie się szybko. Przecież liczy się każda minuta.
Zostawiłam walizki w pokoju i udałam się do łazienki. Nalałam do wanny gorącej wody i wsypałam trochę niebieskiej soli do kąpieli. Tego mi było trzeba- gorąca kąpiel, pełny relaks. Kiedy relaksowałam się w wannie zadzwonił telefon. Podniosłam go z podłogi i na wyświetlaczu ukazał się napis "Leo", szybko odebrałam:
-Cześć Leo
-No cześć Kim. Jak minęła podróż? A tak w ogóle to nie przeszkadzam? Pewnie jesteś zmęczona
-Nie przeszkadzasz, akurat biorę kąpiel. Podróż minęła spokojnie. Już od godziny jestem w domu.
-Jeśli bierzesz kąpiel to chyba przeszkadzam
-Nie no skąd, mój telefon jest wodoodporny- zaczęłam się śmiać
-Jak tam Igor?
-Ciągle czeka na szpik, a ja z Anką jutro idziemy się przebadać
-Ja też się badałem, ale niestety szpik jest niezgodny
-Naprawdę też się badałeś? Jesteś cudowny Leoś.
-Dla przyjaciół wszystko
-Ja już będę kończyć, jestem zmęczona
-Dobranoc Kimi, zadzwonię jutro
-Dobranoc Leo
Kiedy położyłam się do łóżka zasnęłam niemal natychmiast. Jak to dobrze po takiej długiej nieobecności móc się wyspać w swoim łóżku. Niestety rano sobie nie pospałam. Pobudka o 7:00. Wzięłam szybki prysznic i zrobiłam delikatny makijaż (zresztą jak zwykle, bardzo rzadko robię mocny makijaż), włosy spięłam w luźnego koka. Ubrałam białe rurki, niebiesko-różową koszulkę i czarne trampki. Anka czekała już na mnie w salonie, rozmawiała z moją mamą. Dzisiaj idziemy na badania. Bardzo się boję, bo trzeba oddać krew, nie lubię tego uczucia kiedy wbijają igłę do żyły. Po badaniach pójdziemy odwiedzić Igora.
Przywitałam się z Anią:
-Hejka, wyspałaś się?- mówiąc to dałam jej buziaka w policzek
-Hej, nie za bardzo. Boję się tych badań.
-Ja też, nie lubię oddawać krwi
-Jak będziesz grzeczna to kupię ci ciasto- wtrąciła mama
-Możesz już kupować to ciasto, a my już się będziemy zbierać
-Powodzenia
-Nie dziękujemy- odpowiedziałyśmy z Anką

*Szpital*
Najpierw musiałyśmy się zarejestrować. Na lekarza czekałyśmy jakieś 30 minut. Byłam bardzo przejęta badaniami, dlatego Anka zaproponowała, że pójdzie jako pierwsza, a ja mam się uspokoić. Zdecydowałam, że jednak pójdę pierwsza bo będę miała to już za sobą. Kiedy weszłam do gabinetu lekarz zadał mi podstawowe pytania. Najbardziej bałam się pobierania krwi, ale zacisnęłam zęby i próbowałam nie myśleć o igle, która przebija mi skórę i wbija się w żyłę. Poczułam tylko lekkie ukłucie i nic więcej, więc nie wiem skąd było tyle strachu. Lekarz poinformował mnie, że wyniki będą do odebrania za 4 dni. Wyszłam z gabinetu i powiedziałam Ance, że nic nie bolało. Po badaniach poszłyśmy odwiedzić Igora. Musiał zostać w szpitalu na obserwacji. Bardzo się ucieszył z naszych odwiedzin.  Kiedy zobaczyłam jak Anka przytula Igora chciało mi się płakać. Oni byli w sobie tacy zakochani. Ania mówiła mi, że nie wyobraża sobie życia bez niego. Igor jest jej największym szczęściem jakie ją spotkało. Anka zapytała mnie:
-Kim zostałabym jeszcze z Igorem, jeśli chcesz możesz jechać do domu
-Na pewno mam jechać czy mam zaczekać?
-Jedź
Pożegnałam się z Igorem i Anką, wyszłam ze szpitala. Od razu pojechałam do domu

*Późnym wieczorem*
-Cześć Leo, przepraszam, że tak późno zawracam ci głowę, ale obiecałam, że zadzwonię
-No cześć Kimi. I jak tam badania?
-Całkiem dobrze nie wiem dlaczego tak panikowałam. Charlie rozmawiał z tobą czy ciągle jesteście pokłóceni?
-Rozmawiał ze mną od razu kiedy wyleciałyście z Wielkiej Brytanii
-Rozumiem- kiedy to mówiłam dało się wyczuć, że łamie mi się głos
-Spokojnie Kim, nie przejmuj się-próbował mnie pocieszyć
-Ja już muszę kończyć
-Teraz ja obiecuję, że jutro zadzwonię
-Okey, papa
-Do usłyszenia jutro
Po zakończeniu rozmowy z Leondre rzuciłam się na łóżko i leżałam tak aż nie wypłakałam ostatniej łzy. Tęsknię za Charlim. Dlaczego ja mu nie wybaczyłam kiedy miałam jeszcze okazję z nim porozmawiać?- ciągle dręczy mnie to pytanie. Była 1:20 w nocy kiedy udałam się pod prysznic. Jutro nie robię nic ciekawego, więc mogę spać nawet cały dzień.

wtorek, 24 maja 2016

Komplikacje

Leżałam w łóżku i myślałam o wspaniałym wyjeździe, który już dobiegał końca. Został nam jeszcze tylko tydzień w Wielkiej Brytanii, a później trzeba wrócić do Polski. Najgorzej będzie się przyzwyczaić do braku obecności Leondre i Charliego. Mam nadzieję, że będziemy się odwiedzać tak często jak to tylko możliwe. Kiedy nagle do mojego pokoju wpadł Leoś, przerywając mi moje przemyślenia. Poprosił mnie żebym zrobiła dla niego naleśniki, bo jak twierdził nigdy nie jadł lepszych naleśników niż te, które ja robię. Zwlekłam się powoli z łóżka, ubrałam biały szlafrok w niebieskie gwiazdki i udałam się w kierunku kuchni. Byłam jeszcze bardzo zaspana i sama się sobie dziwię, że podczas smażenia naleśników niczego nie podpaliła. Anka była w swoim pokoju i rozmawiała z Igorem. Zawsze rano do siebie dzwonili, a wieczorem rozmawiali przez Skeypa. Kończyliśmy jeść naleśniki kiedy Ania schodziła po schodach, więc zawołałam:
-Nie martw się, zostawiliśmy dla ciebie naleśniki- kiedy to powiedziałam, to od razu tego pożałowałam, ponieważ Anka była cała zapłakana, więc zapytałam, teraz już bardzo poważnie:
-Anuś co się stało, dlaczego płaczesz?- mówiąc to przytuliłam ją do siebie
-Chodzi o Igora
-A tak dokładnie...?
-Ma białaczkę
Zamarłam w bezruchu, serce zaczęło mi bić jak oszalałe. Nie wiedziałam co mam powiedzieć Ance. To było straszne. Osoba, którą znam i jest mi bliska ma nowotwór. Zapytałam:
-Skąd wiadomo, że ma białaczkę?
-Od dłuższego czasu źle się czuł, a wiesz jaki on jest, nigdy nie lubił chodzić po lekarzach, ale kiedy ostatnio stracił przytomność mama wysłała go na badania. Wczoraj wieczorem przyszły wyniki-ostra białaczka szpikowa. Potrzebny jest natychmiastowy przeszczep szpiku kostnego. Kim co ja mam robić?
-Załatwię bilety na najbliższy lot do Polski. Kto może zostać dawcą szpiku?
-Osoba, która jest zdrowa i ma zgodność szpiku. Jak już przylecimy do Polski to pierwsze co zrobię pójdę się przebadać
-Pójdę z tobą i też się przebadam
Leondre tylko się temu przysłuchiwał, nagle wstał od stołu i wyszedł z domu.

*Z perspektywy Leo*
Wyszedłem z domu, bo już nie mogłem tego słuchać. To było straszne. Anka musi teraz żyć ze świadomością, że osoba, którą kocha może umrzeć, jeśli dawca się nie znajdzie w odpowiednim czasie. Najbliższy lot do Polski jest jutro wieczorem. Wylecą do domu tydzień wcześniej niż planowały. Muszę o wszystkim powiedzieć Charliemu. Zadzwoniłem do drzwi i kiedy Charlie otworzył o wszystkim mu opowiedziałem. Charls obojętnym głosem powiedział:
-Jakoś specjalnie mnie to nie interesuje, wylecą tydzień wcześniej niż planowały. No i co z tego !?
-No i nic, ale uznałem, że może cię to zainteresuje. Dziewczyny bardzo to przeżywają. Widzę, że nie masz czasu na rozmowę ze mną, pójdę już.
Charlie zatrzasnął przede mną drzwi. Wiem, że on nie myśli tak jak powiedział, jest dobrym człowiekiem. Jest mu pewnie przykro z tego powodu, że Kim tak nagle wyjeżdża. Mi też jest przykro, ale są przecież sprawy ważne i ważniejsze.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kiedy Leo wyszedł z domu od razu zaczęłyśmy się pakować. Zajęło nam to coś ponad godzinę. Anka ciągle płakała, a ja próbowałam ją pocieszać, ale nic z tego nie wyszło. Wkrótce Ania zasnęła w moim łóżku, więc przykryłam ją kocem i wyszłam z pokoju po cichutku żeby jej nie obudzić. Zszedłam na dół po schodach i usiadłam w ogrodzie przed domem. Zaczęłam rozważać wszystkie opcje tego co zrobię. Najpierw pójdziemy się przebadać z Anką, a jeśli żadna z nas nie będzie mogła zostać dawcą to roześlemy wszędzie ogłoszenia z prośbą o szpik dla chorego Igora, który potrzebuje pomocy. Po chwili zobaczyłam, że furtka się otwiera, Leondre właśnie wrócił, ale nie miałam siły żeby zapytać się go gdzie był. Usiadł obok mnie na ławce i powiedział:
-Postaram się was odwiedzać w Polsce tak często jak to będzie możliwe
-Leoś jesteś kochany, ale przecież masz nagrania do teledysku i inne ważniejsze sprawy na głowie
-Zapamiętaj Kimi: Przyjaciele są najważniejsi,  dla nich zrobię wszystko. Będę dzwonił codziennie, obiecuję
Oparłam mu głowę na ramieniu i zasnęłam.
*Następnego dnia rano*
Wstałam z łóżka dopiero o 10 pomimo tego, że obudziłam się o 9:15. Chciałam wypocząć przed lotem. To będzie kilka długich godzin w samolocie. Wczoraj przed snem musiałam wziąć tabletki nasenne, bo miałam za dużo niepokojących myśli co do Igora. Dlaczego ta straszna choroba spadła akurat na niego?- ciągle zadawałam sobie to pytanie. Igor był chłopakiem Anki już od ponad roku. W między czasie zdąrzyłam go poznać bardzo dobrze. Teraz pewnie siedzi w domu, zamknięty w swoim pokoju i rozmyśla nad tym wszystkim. Myśli o tym co się z nim stanie jeśli pomoc nie nadejdzie w odpowiednim czasie. Modliłam się o zdrowie dla Igora i o to, aby jak najszybciej znalazł się dawca.
Spakowałyśmy wszystkie nasze rzeczy do samochodu mamy Leondre, która odwoziła nas na lotnisko. Zrobiło mi się bardzo smutno, kiedy opuszczałam ten dom. Czułam się w nim jak we własnym. Nie wiem dlaczego, ale podróż na lotnisko bardzo mi się dłużyła. Leo pomógł nam z walizkami, kiedy już dotarliśmy na miejsce. Gdzieś w głębi serca miałam taką cichą nadzieję, że Charlie przyjdzie się pożegnać. Nic mu nie powiedziałam o tym, że Igor ma białaczkę i musimy wcześniej wrócić do domu. Jestem pewna, że Leondre mu o tym powiedział. Wyszedł z domu, gdy rozmawiałam z Anią, wrócił do domu po godzinie i miałam wrażenie, że chyba pokłócił się z Charlsem. Będę za nim tęsknić, nieważne co się stało nigdy nie przestanę go kochać... Anka już się pożegnała z Leo i jego mamą, poszła w kierunku samolotu. Przytuliłam się do Leosia i łzy mimowolnie zaczęły spływać mi po policzkach. Powiedział:
-Nie płacz skarbie, wszystko będzie dobrze, zobaczysz
-Mam nadzieję, że będzie. Charlie nie przyjdzie się pożegnać, prawda?
-Nie, przykro mi. Wiem, że chciałabyś żeby tu był. Obiecaj mi coś...
-Tak?
-Bądź silna i nigdy się nie poddawaj dla mnie. Obiecujesz?
-Tak, dla ciebie.
Kiedy to powiedziałam przytulił mnie jeszcze mocniej i pocałował w policzek. Będę za nim tęsknić...

środa, 18 maja 2016

Każdy widzi to inaczej

*Z perspektywy Charliego*
Jestem zwykłym dupkiem, że tak postąpiłem. Dlaczego ja ją tak perfidnie okłamałem?-  Ciągle zadaję sobie to pytanie, ale nie umiem na nie odpowiedzieć. Zależy mi na Kim jak na nikim innym. Ona jest moim wschodem i zachodem słońca. Chciałbym ją przytulać i całować, trzymać za rękę. Chodzić z nią na spacery i do kina. Nie śpię po nocach, bo myślę o najpiękniejszej dziewczynie, które nie chce albo po prostu nie umie mi wybaczyć. Dla niej zrobiłbym wszystko. Moja kochana Kim wyjeżdża do Polski już za dwa tygodnie. Nie wiem co ja bez niej zrobię. Jeśli nie da mi drugiej szansy nigdy się nie pogodzę z tym, że się tak zachowałem. Muszę być cierpliwy i czekać na wybaczenie od Kimi. Czuję jakbym znał ją przez całe życie. Kocham ją najmocniej na świecie.

*Z perspektywy Anki*
Po części rozumiem zachowanie Kim. Nie chce się zbliżać do Charliego, bo za dwa tygodnie wyjedzie do Polski i bliższy kontakt się urwie. Najgorsze co można zrobić to rozkochać w sobie drugą osobę, a później zostawić, niekoniecznie z własnej woli. Dlatego moja mądra Kimi trzyma Charlsa na dystans, pomimo tego jak bardzo jej na nim zależy. Może mi wmawiać, że ma go gdzieś i nie chce go znać, ale ja wiem swoje. Jestem jej przyjaciółką bardzo długo, umiem wyczytać wszystko z jej zachowania. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji, więc nie mam pojęcia jak mam jej pomóc. Chcę dla niej jak najlepiej, ale w tym przypadku chyba nic mądrego nie wymyślę.

*Z perspektywy Leondre*
Wiem, że mój pomysł i Charlsa był okropny i bardzo skrzywdziliśmy Kim, ale ja wiem, że ona i Charlie są w sobie zakochani po uszy i nie mogą bez siebie żyć. Charlie może mieć teraz do mnie pretensje o to, że Kim nie ma mi tego głupiego pomysłu za złe, a jemu nie chce dać drugiej szansy. Rozumiem Kim, wybaczyła mi, ponieważ jestem jej najlepszym przyjacielem i łatwiej wrócić do tych relacji jakie były pomiędzy nami. Do Charlsa czuje coś więcej niż tylko przyjaźń, a to utrudnia jej podjęcie słusznej decyzji, a zwłaszcza, że za niedługo wyjeżdża do Polski.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Po dzisiejszym dniu byłam wyjątkowo zmęczona, ale nie mogłam zasnąć. Leżałam na łóżku i wpatrywałam się w sufit. Myślałam o wszystkim co wydarzyło się dzisiejszego dnia, a Minionek, który leżał obok mnie na poduszce o wszystkim mi przypominał. Charlie trzymał go dosłownie przez kilka chwil, a kiedy wzięłam pluszaka do rąk to poczułam zapach Charlsa. Mam już chyba jakieś urojenia. Zobaczyłam, że u Leo w pokoju jest zapalone  światło, więc postanowiłam iść do niego i sprawdzić czy śpi. Wstałam z łóżka i po cichutku wyszłam na korytarz, żeby nikogo nie obudzić. Zapukałam do drzwi i wszedłam do środka. Leoś taki zdziwiony moim widokiem, zapytał:
-Ty jeszcze nie śpisz?
-Nie mogę zasnąć, możemy porozmawiać?
-No jasne, mów co cię dręczy?
-Skąd od razu taki pomysł, że coś mnie dręczy?
-Za dobrze cię znam Kim. Przede mną nic nie ukryjesz. No dobra nie ważne, więc mów
-Chodzi o Charliego... Jak już pewnie zauważyłeś bardzo mi na nim zależy. Już dawno mu wybaczyłam, ale nie chcę budować z nim innych relacji, ponieważ za niedługo wyjeżdżam, a nie wyobrażam sobie związku na odległość. Niby ludzie spotyka się ze sobą pomimo wielu kilometrów, które ich dzielą, ale ja bym tak nie potrafiła- łzy powoli zaczęły napływać mi do oczu. Leo zauważył to i od razu mnie przytulił, dodał jeszcze:
-Moja księżniczka nie może się smucić- mówiąc to pocałował mnie w czoło.
Kiedy rano obudziłam się w swoim łóżku odkryłam, że potrafię się teleportować. Pewnie zasnęłam u Leo, a on przeniósł mnie do mojego pokoju.

Wybrałam się z Anią na zakupy do centrum handlowego. Podczas całego pobytu w Wielkiej Brytanii nie miałyśmy okazji żeby wybrać się razem na zakupy. Chciałam sobie kupić sukienkę na rozpoczęcie roku szkolnego i case na telefon, bo stary już mi się znudził. Najpierw wstąpiłyśmy do Starbucksa na mrożoną kawę (jesteśmy od niej wręcz uzależnione) i oczywiście jakieś pyszne ciasto czekoladowe. Z racji tego, że jesteśmy uzależnione od książek wstąpiłyśmy także do księgarni. Kupiłam sobie dwie książki Gayle Forman. Pierwszą "Zostań, jeśli kochasz" i drugą "Wróć, jeśli pamiętasz". Anka kupiła sobie książkę naszego ulubionego pisarza- Nicholasa Sparksa "Ostatnia piosenka". W moim ulubionym sklepie nie mogłam się zdecydować, który T-shirt kupić, więc kupiłam trzy. Anię to w ogóle nie zdziwiło, ponieważ ja zawsze byłam taka niezdecydowana na zakupach. Anka kupiła sobie czarne buty na koturnie i zielony T-shirt. Mój nowy case był cudowny, cały czarny ze srebnym napisem "Never give up". Byłyśmy już zmęczone tym bieganiem po sklepach, a w dodatku Ania była głodna zresztą to żadna nowość. Wybrałyśmy się do McDonalda na nuggetsy i frytki. Zawsze zamawiałyśmy to samo. Kiedy wracałyśmy do domu ja jako człowiek uzależniony od telefonu powiedziałam do Anki:
-Chodź zrobimy sobie jakieś selfie na instagrama
-Haha no dobra, czekaj tylko poprawię sobie włosy
Wrzuciłam nasze zdjęcie na instagrama i po kilku minutach pojawił się komentarz od Kacpra- brata Igora: "Widzę, że księżniczki podbiły Wielką Brytanię" , a po chwili pojawił się komentarz od Leosia: "Najpiękniejsze dziewczynki, które nie chciały mnie zabrać ze sobą na zakupy". Kiedy wróciłyśmy do domu Leondre zaczął się śmiać i powiedział:
-Pozwolić iść dziewczynom na zakupy to wykupią pół sklepu
-No bardzo śmieszne Leo, a ty jak idziesz na zakupy to pewnie musisz brać kredyt
-Kim żartowniś z ciebie jakich mało

poniedziałek, 9 maja 2016

Czy miłość wszystko wybacza?

Kiedy wróciliśmy do domu, Anka rozmawiała z Igorem na Skeypie. Oczywiście dołączyłam się do rozmowy. Widać było, że moje zakochańce bardzo za sobą tęsknią. Leondre zaproponował, że zamówi pizzę na obiad. Nawet nie wiem jaką pizzę zamówił, ponieważ myślałam nad Charlsem i nad tym co dalej zrobić z tym wszystkim. Przecież nie mogłam go wyeliminować z życia Leo na czas naszego pobytu w Wielkiej Brytaniu. Oni byli jak bracia, codziennie spędzali ze sobą po kilkanaście godzin. Nie wiem dlaczego, ale pomimo tego jak zachował się Charlie nie mogłam przestać o nim myśleć i o tym pocałunku w parku. Ciągle przypomina mi się zapach jego perfum i te jego urzekające, niebieskie oczy. Przerwałam swoje rozmarzania i powiedziałam sobie w myślach- "Dosyć tego dziewczyno, ogarnij się. Ten chłopak chciał zabawić się twoimi uczuciami. Przestań już o nim tyle rozmyślać". Leondre wyrwał mnie z moich przemyśleń:
-Kim chodź na obiad. Specjalnie dla ciebie zamówiłem pizzę z samym serem taką jak lubisz
-Ooo dziękuję Leo, a z jakiej okazji ta pizza?
-Głupolu z żadnej, poprostu to jest najlepszy sposób na obiad- mówiąc to nie mógł się powstrzymać od śmiechu. Z niego zawsze był taki śmieszek, uwielbiam jego poczucie humoru. Po obiedzie Leo zaproponował wycieczkę na London Eye. To jest najlepsze co może być. Niestety był haczyk tej wycieczki- Charlie miał iść z nami. No, ale trudno chyba jakoś to wytrzymam. Wiedziałam, że Leoś robi wszystko żebym porozmawiała z Charlsem i próbowała mu wybaczyć, ale to nie będzie takie proste jak się wydaje. Gdzieś głęboko w sercu czułam, że muszę wybaczyć Charliemu. Byłam na niego wściekła, że tak się zachował, ale nie chciałam niszczyć tej przyjaźni jaka była pomiędzy nami. Przypomniał mi się pewien cytat, o którym Anka często mówiła- "Nie można budować swojego szczęścia na nieszczęściu innych ludzi". Ania nie mogła się już doczekać przejażdżki największym diabelskim młynem w Europie. Szczerze mówiąc kiedy znaleźliśmy się przed "Londyńskim Okiem" zaczęłam odczuwać lekki strach. Nigdy nie miałam lęku wysokości, więc nie mam pojęcia dlaczego się bałam, a może dlatego, że za chwilę będę znajdowała się 135 metrów nad ziemią. Zanim zjawił się Charlie, poszłam z Anią i Leo na watę cukrową. Oczywiście wzięłam niebieską, można się było tego domyślić (niebieski to mój ulubiony kolor). Uwielbiam watę cukrową, zawsze kojarzy mi się z dzieciństwem. Po chwili zjawił się Charls z biletami. Kiedy kapsuła widokowa wzniosła się już wysoko można było zobaczyć między innymi gmach brytyjskiego Parlamentu, słynnego Big Bena, mosty nad Tamizą, przepływające statki oraz Katedrę Św. Pawła. Przejażdżka trwała około 30 minut. Bardzo mi się podobało, a zwłaszcza te cudowne widoki. Charlie zaproponował, żebyśmy udali się jeszcze do Thorpe Park, czyli do wesołego miasteczka pod Londynem. Zgodnym chórem się zgodziliśmy. Kiedy weszliśmy do miasteczka pierwsze co zauważyłam to "Łapę szczęścia" z maskotkami. Charlie chyba zauważył, że spoglądam w kierunku tych pluszaków i powiedział:
-Kim wybierz sobie jakiegoś pluszaka wyciągnę go dla ciebie
-Ja już chyba jestem za stara na pluszaki- powiedziałam i zaczęłam się śmiać
-Taa za stara. Pamiętam jak ostatnio mi mówiłaś, że chciałabyś żeby ktoś "wyłowił" dla ciebie pluszaka- wtrąciła Anka
-Ty już bądź lepiej cicho- skierowałam się do Anki
-No, więc Kim wybierz sobie coś- powiedział Charlie
-Hmm... no to może tamtego Minionka- mówiąc to wskazałam średniej wielkości pluszaka
Staliśmy przy tej maszynie jakieś 20 minut. Charls nie mógł złapać tego Minionka. Oczywiście było dużo śmiechów przy tym. Mówiłam mu żeby już to zostawił, ale on się uparł. Po kolejnych 10 minutach Charlie w końcu złapał pluszaka, którego sobie wybrałam. Wyciągnął rękę w moim kierunku z zabawką, ale zatrzymał ją w połowie drogi i powiedział:
-Tak sobie pomyślałem, żeby było sprawiedliwie to zróbmy wymianę coś za coś
-Ciekawe co byś chciał? Może różową watę cukrową z tęczową posypką...?- mówiąc to zaczęłam się zwijać ze śmiechu
-Haha bardzo śmieszne Kim
-On chce buziaka- wyrwał się Leondre
-Pff... w takim razie Minionka możesz dać siostrze
-Ja nie chciałem buziaka Kim, nie słuchaj Leo
Wszyscy wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. Poczułam gdzieś w środku, że chcę pocałować Charliego. To było silniejsze ode mnie. Podszedłam do niego i szybkim ruchem dałam mu buziaka w policzek i wzięłam swojego Minionka. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, nie chciałam mu robić nadziei. Czułam się źle, że tak postąpiłam. Anka powiedziała do Charliego ze śmiechem żeby zmył sobie moją szminkę z policzka. On powiedział, że jej nie zmyje, ponieważ czuje się naznaczony przez dziewczynę swojego życia. Zrobiło mi się jeszcze gorzej na sercu kiedy to powiedział. Za dwa tygodnie musimy z Anią wrócić do Polski. Mam nadzieję, że Charlie zapomni o mnie, a ja o nim. Myślę, że tak będzie lepiej dla nas oboje. Przecież nie mogę mu powiedzieć, że bardzo mi na nim zależy. Co ja wygaduję przecież ja go KOCHAM...

niedziela, 8 maja 2016

Wielkie zmiany

Charlie delikatnie pochylił się nade mną, nasze twarze dzieliło już tylko kilka centymetrów. Czułam jego oddech na swojej skórze i zapach jego perfum. Poddałam się chwili.  Jego usta wpiły się lekko w moje usta. Nie odepchnęłam go, a jeśli bym nawet chciała to nie potrafiłabym. Pragnęłam tego pocałunku tak samo jak on. Po chwili jego ręce znalazły się na mojej talii, powoli przyciągnął mnie do siebie. Owinęłam mu ręce na karku, a palce wplotłam w jego miękkie, blond włosy. Całowaliśmy się coraz namiętniej. Ocknęłam się, przecież byliśmy przyjaciółmi. Dlaczego ja się z nim w ogóle całowałam? On nie dawno stracił dziewczynę, a teraz wyznaje mi miłość. Co to ma znaczyć. Są dwa rozwiązania tego wszystkiego: Chloe nic dla niego nie znaczyła albo chce się zabawić moim kosztem. Stałam taka zdezorientowana i wpatrywałam się w ziemię, a on zapytał:
-Czy coś się stało?
-Nic się nie stało, odprowadź mnie do domu!
Przez całą drogę do domu nic nie mówiliśmy. Byłam smutna, a zarazem wściekła na niego. Do końca nie miałam pewności czy on bawi się moim kosztem, ale nie miałam odwagi się go zapytać, a przynajmniej nie teraz. Kiedy doszliśmy do domu nawet się z nim nie pożegnałam, zamknęłam za sobą drzwi i poszłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Czemu ja zawsze muszę być taka naiwna? Anka i Leo wrócili ze sklepu i zdziwili się, że jestem już w domu. Przyjaciółka zapytała:
-Dlaczego płaczesz, czy coś się stało?
-Charlie-tylko tyle zdołałam powiedzieć i rozpłakałam się na nowo
-Kochanie nie płacz, uspokój się i wyjaśnij mi wszystko na spokojnie
-Dla mnie to wszystko jakieś podejrzane niby Charlie wczoraj był taki załamany, bo dowiedział się, że Chloe go zdradza, a dzisiaj wyznał mi miłość
-Jak to ci wyznał miłość?
-No normalnie, nie chcę o tym mówić
-Musicie to sobie wyjaśnić, a teraz odpocznij sobie i połóż się spać
-Dobrze, pójdę jeszcze wziąć prysznic
Kiedy byłam już w łazience słyszałam jak Anka opowiada wszystko Leo. Nie chciałam żeby mu o tym mówiła, ale była moją przyjaciółką i pewnie chciała mi jakoś pomóc, dowiedzieć się czegoś więcej. Próbowałam się odprężyć i nie myśleć o niczym. Ciepła woda spływała po moim ciele i zmywała z niego ślady dzisiejszego, okropnego wydarzenia. Nie mogłam się nad niczym skupić. W głowie miałam natłok poplątanych myśli. W ogóle nie mogłam zasnąć przez te czarne scenariusze jakie tworzyła moja głowa. Po bardzo długim czasie odpłynęłam do krainy snów. 
   *Następnego dnia, wcześnie rano*
Obudziłam się wcześnie, ale nie miałam siły ani ochoty wstawać z łóżka. Kiedy tak leżałam, usłyszałam dzwonek do drzwi. Ciekawe kto to może być o tak wczesnej porze? Słyszałam tylko jak Leondre zbiega po schodach żeby otworzyć drzwi. Po chwili usłyszałam głos Charliego. Postanowiłam, że wyjdę po cichutku z pokoju i posłucham o czym rozmawiają. Wiem, że nie ładnie jest podsłuchiwać, ale musiałam coś zrobić żeby dowiedzieć się prawdy. Pierwszy zaczął Charls:
-Ej coś chyba poszło nie tak z naszym planem!
-Już zdąrzyłem zauważyć. Kim płakała cały wieczór, a w nocy prawie w ogóle nie spała. To nie był najlepszy pomysł
-Całowaliśmy się, a potem nagle odsunęła się ode mnie i kazała się odprowadzić do domu. Nie rozumiem jej zachowania.
-Bo zdziwiło ją twoje zachowanie. Rozpaczasz po dziewczynie, a na następny dzień wyznajesz innej miłość.
-Przekombinowaliśmy to wszystko. Niepotrzebne były te wszystkie kłamstwa o zdradzie Chloe. Mogłem od początku dawać Kim sygnały, że mi na niej zależy, a nie ją okłamywać.

Oczywiście z moim szczęściem musiałam się potknąć i narobić tyle chałasu żeby chłopaki się zorientowali, że ich podsłuchuję. Leo zapytał mnie:
-Nie śpisz już? 
-Weź nie zmieniaj tematu, przecież wszystko słyszałam!! O co w ogóle chodzi z tym całym planem i kłamstwami. Żądam wyjaśnień!
-Kim spokojnie, nie denerwuj się. 
-No dobrze, ja wytłumaczę, ale już z góry proszę o przebaczenie- wtrącił Charlie
-No słucham...
-Pierwszy raz kiedy cię zobaczyłem, myślałem, że serce wyskoczy mi z klatki piersiowej. Od razu coś do ciebie poczułem, a później jak poznałem twój charakter to już w ogóle. Zakochałem się.
-No, ale co z Chloe?- wtrąciłam
-Chloe zerwała ze mną już 2 tygodnie przed przyjazdem do Polski. 
-Nadal nic z tego nie rozumiem, po co te wszystkie kłamstwa?
-To moja wina, przepraszam. Zawsze od kąd tylko pamiętam miałaś dobre serce i wszystkim umiałaś współczuć, więc pomyślałem, że jeśli Charlie będzie udawał zrozpaczenie po zdradzie Chloe, to ty się nim "zaopiekujesz"- wtrącił Leondre
-Kim mi naprawdę na tobie zależy, przepraszam, wybacz mi.
-Jeśli ci na mnie zależy, to byś mnie nie okłamał! Leo, a czy ty specjalnie zaproponowałeś nam abyśmy zamieszkały u ciebie żeby wasz plan doszedł do skutku? 
-Zrobiłem to ze względu na to, że jesteś moją przyjaciółką.
-Wyprowadziłabym się od ciebie, ale nie chcę Ance psuć wakacji.

Wyszłam z domu i powoli udałam się w kierunku parku. Musiałam wszystko sobie poukładać w logiczną całość, choć to wcale nie było logiczne. Było mi bardzo przykro, że mój przyjaciel tak się zachował. Siedziałam na ławce obok fontanny przez ponad godzinę. Kiedy nagle zjawił się Leo i powiedział:
-Martwiłem się już o ciebie. Nie mogłem cię nigdzie znaleźć. Przepraszam Cię Kimi... Jeśli mi nie wybaczysz, to wybacz chociaż Charliemu. On się totalnie załamie.
-Możemy już wrócić do domu? Zimno mi
Kiedy to powiedziałam, Leo już zdejmował swoją bluzę. Nie umiałabym mu nie wybaczyć. Może i postąpił źle, ale to przecież mój Leoś. Przytuliłam go najmocniej jak tylko umiałam i powiedziałam: 
- Przyjaciele na zawsze i jeszcze dłużej...

czwartek, 5 maja 2016

Niespodzianki

Nareszcie wylądowaliśmy, znowu mogę chodzić po mojej ukochanej ziemi. Tak bardzo nie lubię latać samolotami. Odebraliśmy swoje bagaże i podążaliśmy w kierunku wyjścia. Charlie już nie mógł się doczekać kiedy zobaczy swoją ukochaną, Chloe. Przed lotniskiem czekała na nas rodzina Charliego i Leo, jednak Chloe nigdzie nie było. Chłopcy pomogli mi i Ance załadować bagaże do samochodu. Podczas jazdy prawie nie rozmawialiśmy, byliśmy wykończeni. Ciągle wpatrywałam się za okno i podziwiałam wspaniałe widoki. Tęskniłam już za Wielką Brytanią. Spędziłam tutaj całe swoje dzieciństwo, szczerze mówiąc nigdy jakoś specjalnie nie żałowałam tego, że wyprowadziłam się do Polski. To w Polsce poznałam Ankę, traktuję ją jak siostrę. Jechaliśmy tak godzinkę, może półtorej. Aż w końcu dotarliśmy do domu Leondre. Po zjedzonym obiedzie mama Leo pokazała mi i Ani pokoje, które dla nas przygotowała. Byłyśmy zachwycone pokojami. Leo biegał po całym domu jak oszalały i pokazywał nam wszystkie pomieszczenia. Anka zapytała się go czy może skorzystać z łazienki, a później położy się spać, bo jest bardzo zmęczona. Powiedziałam, że zrobię tak samo. Leoś zaprowadził nas do łazienki dla gości i powiedział, że jest tylko dla naszego użytku. Zanim Anka brała prysznic rozpakowałam swoje walizki, a trochę tego miałam. Po wieczornej toalecie poszłam życzyć wszystkim miłych snów. Trzeba nabrać sił przed jutrzejszym dniem.
          *Następny dzień, rano*
Leoś dosłownie ztargał mnie z łóżka.
-Wstawaj śpiochu, ile można spać?
-A Anka już wstała?
-Tak, właśnie rozmawia z Igorem przez telefon
-No dobra, dobra już wstaję
Po czym zwlekłam się z łóżka i powoli skierowałam w kierunku naszej łazienki. W kuchni czekały już na mnie pyszne omlety z dżemem truskawkowym i bananami, najlepsze śniadanko jakie może być. Na dworze padał deszcz i nikt nie miał ochoty nigdzie wychodzić. Wspólnie postanowiliśmy, że dzisiaj zostaniemy w domu i obejrzymy jakiś film. Wybraliśmy najnowszą część Star Warsów. Przygotowałam popcorn i udałam się do pokoju Leo, gdzie oglądaliśmy film. Kiedy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Leondre poprosił mnie, żebym otworzyła drzwi, ponieważ on podłączał głośniki. Idąc w kierunku drzwi zastanawiałam się kto to może być, przecież była taka brzydka pogoda i było zimno. Kiedy otworzyłam drzwi moim oczom ukazał się zapłakany Charlie. Byłam zszokowana tym widokiem. Od razu zapytałam:
-Charlie co się stało !?
Przytulił się do mnie i powiedział:
-Chloe, to wszystko przez nią. Nie przyjechała po mnie na lotnisko, a dzisiaj rano idąc do jej domu spotkałem ją w parku, całowała się z jakimś chłopakiem! Powiedziała mi, że już od dawna nic do mnie nie czuła.
-Biedactwo, nie wiem co mam powiedzieć. Zawołam Leo i porozmawiacie.
Leoandre od razu zaczął pytać co i jak. Razem z Anką oznajmiłyśmy, że pójdziemy się przejść, żeby chłopcy mogli zostać sami w domu. Na szczęście przestało już padać. Było mi bardzo żal Charliego, że Chloe potraktowała go tak okrutnie. Jeśli nic do niego już nie czuła to mogła z nim porozmawiać na ten temat i dojść do porozumienia, a nie od razu go zdradzać. W dodatku Charlie dowiedział się, że ona go zdradza przez przypadek. Po godzinnym spacerze po parku postanowiłyśmy  już wrócić do domu, bo zrobiło się nam zimno. Kiedy wróciłyśmy to chłopcy grali na Xbox'ie w jakieś gry. Charlie wydawał się już jakiś weselszy, ucieszyłam się z tego powodu. Bardzo nie lubię jak ktoś jest smutny, a zwłaszcza, któryś z moich przyjaciół. Nim Charlie wyszedł zadał mi jeszcze pytanie:
-Kim zechciałabyś może jutro iść ze mną na spacer? Chciałbym z tobą porozmawiać o czymś bardzo ważnym
-Z tobą zawsze, a jeśli to jest ważne to już w ogólne nie mogę ci odmówić. To, o której?
-Będę tutaj o 15
-Okej, to do zobaczenia jutro
-Do zobaczenia
Zamknęłam drzwi i udałam się na górę do mojego pokoju. Zastanawiam się o czym Charlie chce ze mną porozmawiać. No trudno dowiem się dopiero jutro. Zadzwoniłam jeszcze do mamy tak jak obiecałam, wzięłam szybki prysznic i poszłam spać.
                                           *Następnego dnia, popołudniu*
Zbliżała się godzina 14:30, zostało mi jeszcze 30 minut do przyjścia Charliego. Poszłam poczesać włosy, w ogóle nie chciały mi się układać, więc zrobiłam luźny koczek. Anka ciągle próbowała mi wmówić, że to jest randka. Wyśmiałam ją i powiedziałam, że bardzo lubię Charliego, ale on jest tylko moim przyjacielem. A tak w głębi serca sama nie wiedziałam co czułam. Charlie zjawił się punktualnie o 15:00. Nawet nie wszedł do środka. Powiedział, że pójdziemy do parku. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, ale bardzo ciekawiło mnie co było głównym powodem tego spotkania, nie wytrzymałam i zapytałam:
-Było coś ważnego o czym chciałeś porozmawiać...
-To może usiądziemy tutaj- wskazał na ławkę pod pięknym, dużym dębem
-Dobrze, więc...?
-Ty zawsze jesteś taka niecierpliwa?
-Przecież wiesz, ale proszę nie odbiegaj od tematu
-No, więc chciałbym ci powiedzieć, że bardzo cię lubię, ale tak bardzo, bardzo. Co ja mówię ja szaleję za tobą, podobasz mi się. Dłużej już nie umiem tego ukrywać.
Serce zaczęło mi bić jak oszalałe, przecież ja czułam dokładnie to samo, ale nie umiałam temu nadać odpowiedniej definicji. Nie chciałam dopuścić tego do siebie, że mogę coś czuć do przyjaciela. Charlie nie czekał na moją odpowiedź tylko przysunął się do mnie. Popatrzyłam w jego oczy i widziałam w nich ciepło i dobroć. W powietrzu dało się wyczuć to napięcie jakie zapanowało. Charlie delikatnie pochylił się nade mną i ...