Lot minął nam bardzo spokojnie. Byłam taka przejęta powrotem do domu, że nawet zapomniałam o tym, że boję się latać. Anka cały czas podczas podróży słuchała muzyki na słuchawkach, nie rozmawiałyśmy w ogóle. Kiedy wylądowaliśmy zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo tęskniłam za ojczyzną. Wysiadłyśmy z samolotu i odebrałyśmy nasze bagaże. Na lotnisku czekali na nas moi rodzice i Anki. Wsiadłam do naszego samochodu. Wpatrzona w jasne ulice, którymi wracałam do domu cały czas moje myśli wracały do jednej osoby, a mianowicie Charliego. Chciałabym żeby był przy mnie przytulił, trzymał za rękę, żeby po prostu był ze mną w tym trudnym czasie. Może i jestem egoistką, ale mimo cierpienia Igora, jego rodziny i Anki, to ja też potrzebowałam wsparcia. Wsparcia chłopaka, którego kocham. Nie mogłam pogodzić się z tym, że Charlie nie przyszedł się ze mną pożegnać. Zachował się tak jakbyśmy się nie znali albo tak jakby przestał już o mnie walczyć.
Tata otworzył mi drzwi od samochodu i wyciągnął moje bagaże. Mama zaproponowała, że zrobi mi coś do jedzenia, ale odmówiłam. Nie miałam apetytu. Kiedy wszedłam do domu poczułam jednocześnie radość i smutek. Radość- bo tęskniłam już za domem i jak mówi przysłowie "Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej" i smutek- bo w tym domu nie ma Leo ani Charliego.
Teraz wszystko będzie inaczej. Jestem w Polsce dopiero od kilku godzin, a już tęsknię za chłopakami.
Jutro idę z Anką na badania. Jeśli żadna z nas nie będzie mogła zostać dawcą to mam nadzieję, że inny dawca znajdzie się szybko. Przecież liczy się każda minuta.
Zostawiłam walizki w pokoju i udałam się do łazienki. Nalałam do wanny gorącej wody i wsypałam trochę niebieskiej soli do kąpieli. Tego mi było trzeba- gorąca kąpiel, pełny relaks. Kiedy relaksowałam się w wannie zadzwonił telefon. Podniosłam go z podłogi i na wyświetlaczu ukazał się napis "Leo", szybko odebrałam:
-Cześć Leo
-No cześć Kim. Jak minęła podróż? A tak w ogóle to nie przeszkadzam? Pewnie jesteś zmęczona
-Nie przeszkadzasz, akurat biorę kąpiel. Podróż minęła spokojnie. Już od godziny jestem w domu.
-Jeśli bierzesz kąpiel to chyba przeszkadzam
-Nie no skąd, mój telefon jest wodoodporny- zaczęłam się śmiać
-Jak tam Igor?
-Ciągle czeka na szpik, a ja z Anką jutro idziemy się przebadać
-Ja też się badałem, ale niestety szpik jest niezgodny
-Naprawdę też się badałeś? Jesteś cudowny Leoś.
-Dla przyjaciół wszystko
-Ja już będę kończyć, jestem zmęczona
-Dobranoc Kimi, zadzwonię jutro
-Dobranoc Leo
Kiedy położyłam się do łóżka zasnęłam niemal natychmiast. Jak to dobrze po takiej długiej nieobecności móc się wyspać w swoim łóżku. Niestety rano sobie nie pospałam. Pobudka o 7:00. Wzięłam szybki prysznic i zrobiłam delikatny makijaż (zresztą jak zwykle, bardzo rzadko robię mocny makijaż), włosy spięłam w luźnego koka. Ubrałam białe rurki, niebiesko-różową koszulkę i czarne trampki. Anka czekała już na mnie w salonie, rozmawiała z moją mamą. Dzisiaj idziemy na badania. Bardzo się boję, bo trzeba oddać krew, nie lubię tego uczucia kiedy wbijają igłę do żyły. Po badaniach pójdziemy odwiedzić Igora.
Przywitałam się z Anią:
-Hejka, wyspałaś się?- mówiąc to dałam jej buziaka w policzek
-Hej, nie za bardzo. Boję się tych badań.
-Ja też, nie lubię oddawać krwi
-Jak będziesz grzeczna to kupię ci ciasto- wtrąciła mama
-Możesz już kupować to ciasto, a my już się będziemy zbierać
-Powodzenia
-Nie dziękujemy- odpowiedziałyśmy z Anką
*Szpital*
Najpierw musiałyśmy się zarejestrować. Na lekarza czekałyśmy jakieś 30 minut. Byłam bardzo przejęta badaniami, dlatego Anka zaproponowała, że pójdzie jako pierwsza, a ja mam się uspokoić. Zdecydowałam, że jednak pójdę pierwsza bo będę miała to już za sobą. Kiedy weszłam do gabinetu lekarz zadał mi podstawowe pytania. Najbardziej bałam się pobierania krwi, ale zacisnęłam zęby i próbowałam nie myśleć o igle, która przebija mi skórę i wbija się w żyłę. Poczułam tylko lekkie ukłucie i nic więcej, więc nie wiem skąd było tyle strachu. Lekarz poinformował mnie, że wyniki będą do odebrania za 4 dni. Wyszłam z gabinetu i powiedziałam Ance, że nic nie bolało. Po badaniach poszłyśmy odwiedzić Igora. Musiał zostać w szpitalu na obserwacji. Bardzo się ucieszył z naszych odwiedzin. Kiedy zobaczyłam jak Anka przytula Igora chciało mi się płakać. Oni byli w sobie tacy zakochani. Ania mówiła mi, że nie wyobraża sobie życia bez niego. Igor jest jej największym szczęściem jakie ją spotkało. Anka zapytała mnie:
-Kim zostałabym jeszcze z Igorem, jeśli chcesz możesz jechać do domu
-Na pewno mam jechać czy mam zaczekać?
-Jedź
Pożegnałam się z Igorem i Anką, wyszłam ze szpitala. Od razu pojechałam do domu
*Późnym wieczorem*
-Cześć Leo, przepraszam, że tak późno zawracam ci głowę, ale obiecałam, że zadzwonię
-No cześć Kimi. I jak tam badania?
-Całkiem dobrze nie wiem dlaczego tak panikowałam. Charlie rozmawiał z tobą czy ciągle jesteście pokłóceni?
-Rozmawiał ze mną od razu kiedy wyleciałyście z Wielkiej Brytanii
-Rozumiem- kiedy to mówiłam dało się wyczuć, że łamie mi się głos
-Spokojnie Kim, nie przejmuj się-próbował mnie pocieszyć
-Ja już muszę kończyć
-Teraz ja obiecuję, że jutro zadzwonię
-Okey, papa
-Do usłyszenia jutro
Po zakończeniu rozmowy z Leondre rzuciłam się na łóżko i leżałam tak aż nie wypłakałam ostatniej łzy. Tęsknię za Charlim. Dlaczego ja mu nie wybaczyłam kiedy miałam jeszcze okazję z nim porozmawiać?- ciągle dręczy mnie to pytanie. Była 1:20 w nocy kiedy udałam się pod prysznic. Jutro nie robię nic ciekawego, więc mogę spać nawet cały dzień.