poniedziałek, 9 maja 2016

Czy miłość wszystko wybacza?

Kiedy wróciliśmy do domu, Anka rozmawiała z Igorem na Skeypie. Oczywiście dołączyłam się do rozmowy. Widać było, że moje zakochańce bardzo za sobą tęsknią. Leondre zaproponował, że zamówi pizzę na obiad. Nawet nie wiem jaką pizzę zamówił, ponieważ myślałam nad Charlsem i nad tym co dalej zrobić z tym wszystkim. Przecież nie mogłam go wyeliminować z życia Leo na czas naszego pobytu w Wielkiej Brytaniu. Oni byli jak bracia, codziennie spędzali ze sobą po kilkanaście godzin. Nie wiem dlaczego, ale pomimo tego jak zachował się Charlie nie mogłam przestać o nim myśleć i o tym pocałunku w parku. Ciągle przypomina mi się zapach jego perfum i te jego urzekające, niebieskie oczy. Przerwałam swoje rozmarzania i powiedziałam sobie w myślach- "Dosyć tego dziewczyno, ogarnij się. Ten chłopak chciał zabawić się twoimi uczuciami. Przestań już o nim tyle rozmyślać". Leondre wyrwał mnie z moich przemyśleń:
-Kim chodź na obiad. Specjalnie dla ciebie zamówiłem pizzę z samym serem taką jak lubisz
-Ooo dziękuję Leo, a z jakiej okazji ta pizza?
-Głupolu z żadnej, poprostu to jest najlepszy sposób na obiad- mówiąc to nie mógł się powstrzymać od śmiechu. Z niego zawsze był taki śmieszek, uwielbiam jego poczucie humoru. Po obiedzie Leo zaproponował wycieczkę na London Eye. To jest najlepsze co może być. Niestety był haczyk tej wycieczki- Charlie miał iść z nami. No, ale trudno chyba jakoś to wytrzymam. Wiedziałam, że Leoś robi wszystko żebym porozmawiała z Charlsem i próbowała mu wybaczyć, ale to nie będzie takie proste jak się wydaje. Gdzieś głęboko w sercu czułam, że muszę wybaczyć Charliemu. Byłam na niego wściekła, że tak się zachował, ale nie chciałam niszczyć tej przyjaźni jaka była pomiędzy nami. Przypomniał mi się pewien cytat, o którym Anka często mówiła- "Nie można budować swojego szczęścia na nieszczęściu innych ludzi". Ania nie mogła się już doczekać przejażdżki największym diabelskim młynem w Europie. Szczerze mówiąc kiedy znaleźliśmy się przed "Londyńskim Okiem" zaczęłam odczuwać lekki strach. Nigdy nie miałam lęku wysokości, więc nie mam pojęcia dlaczego się bałam, a może dlatego, że za chwilę będę znajdowała się 135 metrów nad ziemią. Zanim zjawił się Charlie, poszłam z Anią i Leo na watę cukrową. Oczywiście wzięłam niebieską, można się było tego domyślić (niebieski to mój ulubiony kolor). Uwielbiam watę cukrową, zawsze kojarzy mi się z dzieciństwem. Po chwili zjawił się Charls z biletami. Kiedy kapsuła widokowa wzniosła się już wysoko można było zobaczyć między innymi gmach brytyjskiego Parlamentu, słynnego Big Bena, mosty nad Tamizą, przepływające statki oraz Katedrę Św. Pawła. Przejażdżka trwała około 30 minut. Bardzo mi się podobało, a zwłaszcza te cudowne widoki. Charlie zaproponował, żebyśmy udali się jeszcze do Thorpe Park, czyli do wesołego miasteczka pod Londynem. Zgodnym chórem się zgodziliśmy. Kiedy weszliśmy do miasteczka pierwsze co zauważyłam to "Łapę szczęścia" z maskotkami. Charlie chyba zauważył, że spoglądam w kierunku tych pluszaków i powiedział:
-Kim wybierz sobie jakiegoś pluszaka wyciągnę go dla ciebie
-Ja już chyba jestem za stara na pluszaki- powiedziałam i zaczęłam się śmiać
-Taa za stara. Pamiętam jak ostatnio mi mówiłaś, że chciałabyś żeby ktoś "wyłowił" dla ciebie pluszaka- wtrąciła Anka
-Ty już bądź lepiej cicho- skierowałam się do Anki
-No, więc Kim wybierz sobie coś- powiedział Charlie
-Hmm... no to może tamtego Minionka- mówiąc to wskazałam średniej wielkości pluszaka
Staliśmy przy tej maszynie jakieś 20 minut. Charls nie mógł złapać tego Minionka. Oczywiście było dużo śmiechów przy tym. Mówiłam mu żeby już to zostawił, ale on się uparł. Po kolejnych 10 minutach Charlie w końcu złapał pluszaka, którego sobie wybrałam. Wyciągnął rękę w moim kierunku z zabawką, ale zatrzymał ją w połowie drogi i powiedział:
-Tak sobie pomyślałem, żeby było sprawiedliwie to zróbmy wymianę coś za coś
-Ciekawe co byś chciał? Może różową watę cukrową z tęczową posypką...?- mówiąc to zaczęłam się zwijać ze śmiechu
-Haha bardzo śmieszne Kim
-On chce buziaka- wyrwał się Leondre
-Pff... w takim razie Minionka możesz dać siostrze
-Ja nie chciałem buziaka Kim, nie słuchaj Leo
Wszyscy wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. Poczułam gdzieś w środku, że chcę pocałować Charliego. To było silniejsze ode mnie. Podszedłam do niego i szybkim ruchem dałam mu buziaka w policzek i wzięłam swojego Minionka. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, nie chciałam mu robić nadziei. Czułam się źle, że tak postąpiłam. Anka powiedziała do Charliego ze śmiechem żeby zmył sobie moją szminkę z policzka. On powiedział, że jej nie zmyje, ponieważ czuje się naznaczony przez dziewczynę swojego życia. Zrobiło mi się jeszcze gorzej na sercu kiedy to powiedział. Za dwa tygodnie musimy z Anią wrócić do Polski. Mam nadzieję, że Charlie zapomni o mnie, a ja o nim. Myślę, że tak będzie lepiej dla nas oboje. Przecież nie mogę mu powiedzieć, że bardzo mi na nim zależy. Co ja wygaduję przecież ja go KOCHAM...

1 komentarz: