Nareszcie wylądowaliśmy, znowu mogę chodzić po mojej ukochanej ziemi. Tak bardzo nie lubię latać samolotami. Odebraliśmy swoje bagaże i podążaliśmy w kierunku wyjścia. Charlie już nie mógł się doczekać kiedy zobaczy swoją ukochaną, Chloe. Przed lotniskiem czekała na nas rodzina Charliego i Leo, jednak Chloe nigdzie nie było. Chłopcy pomogli mi i Ance załadować bagaże do samochodu. Podczas jazdy prawie nie rozmawialiśmy, byliśmy wykończeni. Ciągle wpatrywałam się za okno i podziwiałam wspaniałe widoki. Tęskniłam już za Wielką Brytanią. Spędziłam tutaj całe swoje dzieciństwo, szczerze mówiąc nigdy jakoś specjalnie nie żałowałam tego, że wyprowadziłam się do Polski. To w Polsce poznałam Ankę, traktuję ją jak siostrę. Jechaliśmy tak godzinkę, może półtorej. Aż w końcu dotarliśmy do domu Leondre. Po zjedzonym obiedzie mama Leo pokazała mi i Ani pokoje, które dla nas przygotowała. Byłyśmy zachwycone pokojami. Leo biegał po całym domu jak oszalały i pokazywał nam wszystkie pomieszczenia. Anka zapytała się go czy może skorzystać z łazienki, a później położy się spać, bo jest bardzo zmęczona. Powiedziałam, że zrobię tak samo. Leoś zaprowadził nas do łazienki dla gości i powiedział, że jest tylko dla naszego użytku. Zanim Anka brała prysznic rozpakowałam swoje walizki, a trochę tego miałam. Po wieczornej toalecie poszłam życzyć wszystkim miłych snów. Trzeba nabrać sił przed jutrzejszym dniem.
*Następny dzień, rano*
Leoś dosłownie ztargał mnie z łóżka.
-Wstawaj śpiochu, ile można spać?
-A Anka już wstała?
-Tak, właśnie rozmawia z Igorem przez telefon
-No dobra, dobra już wstaję
Po czym zwlekłam się z łóżka i powoli skierowałam w kierunku naszej łazienki. W kuchni czekały już na mnie pyszne omlety z dżemem truskawkowym i bananami, najlepsze śniadanko jakie może być. Na dworze padał deszcz i nikt nie miał ochoty nigdzie wychodzić. Wspólnie postanowiliśmy, że dzisiaj zostaniemy w domu i obejrzymy jakiś film. Wybraliśmy najnowszą część Star Warsów. Przygotowałam popcorn i udałam się do pokoju Leo, gdzie oglądaliśmy film. Kiedy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Leondre poprosił mnie, żebym otworzyła drzwi, ponieważ on podłączał głośniki. Idąc w kierunku drzwi zastanawiałam się kto to może być, przecież była taka brzydka pogoda i było zimno. Kiedy otworzyłam drzwi moim oczom ukazał się zapłakany Charlie. Byłam zszokowana tym widokiem. Od razu zapytałam:
-Charlie co się stało !?
Przytulił się do mnie i powiedział:
-Chloe, to wszystko przez nią. Nie przyjechała po mnie na lotnisko, a dzisiaj rano idąc do jej domu spotkałem ją w parku, całowała się z jakimś chłopakiem! Powiedziała mi, że już od dawna nic do mnie nie czuła.
-Biedactwo, nie wiem co mam powiedzieć. Zawołam Leo i porozmawiacie.
Leoandre od razu zaczął pytać co i jak. Razem z Anką oznajmiłyśmy, że pójdziemy się przejść, żeby chłopcy mogli zostać sami w domu. Na szczęście przestało już padać. Było mi bardzo żal Charliego, że Chloe potraktowała go tak okrutnie. Jeśli nic do niego już nie czuła to mogła z nim porozmawiać na ten temat i dojść do porozumienia, a nie od razu go zdradzać. W dodatku Charlie dowiedział się, że ona go zdradza przez przypadek. Po godzinnym spacerze po parku postanowiłyśmy już wrócić do domu, bo zrobiło się nam zimno. Kiedy wróciłyśmy to chłopcy grali na Xbox'ie w jakieś gry. Charlie wydawał się już jakiś weselszy, ucieszyłam się z tego powodu. Bardzo nie lubię jak ktoś jest smutny, a zwłaszcza, któryś z moich przyjaciół. Nim Charlie wyszedł zadał mi jeszcze pytanie:
-Kim zechciałabyś może jutro iść ze mną na spacer? Chciałbym z tobą porozmawiać o czymś bardzo ważnym
-Z tobą zawsze, a jeśli to jest ważne to już w ogólne nie mogę ci odmówić. To, o której?
-Będę tutaj o 15
-Okej, to do zobaczenia jutro
-Do zobaczenia
Zamknęłam drzwi i udałam się na górę do mojego pokoju. Zastanawiam się o czym Charlie chce ze mną porozmawiać. No trudno dowiem się dopiero jutro. Zadzwoniłam jeszcze do mamy tak jak obiecałam, wzięłam szybki prysznic i poszłam spać.
*Następnego dnia, popołudniu*
Zbliżała się godzina 14:30, zostało mi jeszcze 30 minut do przyjścia Charliego. Poszłam poczesać włosy, w ogóle nie chciały mi się układać, więc zrobiłam luźny koczek. Anka ciągle próbowała mi wmówić, że to jest randka. Wyśmiałam ją i powiedziałam, że bardzo lubię Charliego, ale on jest tylko moim przyjacielem. A tak w głębi serca sama nie wiedziałam co czułam. Charlie zjawił się punktualnie o 15:00. Nawet nie wszedł do środka. Powiedział, że pójdziemy do parku. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, ale bardzo ciekawiło mnie co było głównym powodem tego spotkania, nie wytrzymałam i zapytałam:
-Było coś ważnego o czym chciałeś porozmawiać...
-To może usiądziemy tutaj- wskazał na ławkę pod pięknym, dużym dębem
-Dobrze, więc...?
-Ty zawsze jesteś taka niecierpliwa?
-Przecież wiesz, ale proszę nie odbiegaj od tematu
-No, więc chciałbym ci powiedzieć, że bardzo cię lubię, ale tak bardzo, bardzo. Co ja mówię ja szaleję za tobą, podobasz mi się. Dłużej już nie umiem tego ukrywać.
Serce zaczęło mi bić jak oszalałe, przecież ja czułam dokładnie to samo, ale nie umiałam temu nadać odpowiedniej definicji. Nie chciałam dopuścić tego do siebie, że mogę coś czuć do przyjaciela. Charlie nie czekał na moją odpowiedź tylko przysunął się do mnie. Popatrzyłam w jego oczy i widziałam w nich ciepło i dobroć. W powietrzu dało się wyczuć to napięcie jakie zapanowało. Charlie delikatnie pochylił się nade mną i ...
czwartek, 5 maja 2016
Niespodzianki
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Awwwww jaki cudny rozdział *.* czekam na następny , życzę weny^^
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
OdpowiedzUsuń