sobota, 25 czerwca 2016

Razem pomimo odległości

Za chwilę Charlie odlatuje do Wielkiej Brytanii, a ja zostaję tutaj, bo zaczyna się nowy rok szkolny. On stoi tutaj przede mną, a ja już za nim tęsknię. Związki na odległość są bardzo trudne, ale my podjęliśmy to wyzwanie od losu. Obiecaliśmy sobie, że będziemy się odwiedzać tak często jak to możliwe. Mój najcudowniejszy chłopak złapał mnie w pasie, przyciągnął do siebie i powiedział:
-Kochaj mnie ciągle tak samo pomimo tych kilometrów, które będą nas dzielić
-Obiecuję, zawsze będę cię kochać i nic tego nie zmieni

Łzy zaczęły mi płynąć po policzkach, a on odsunął mnie od siebie tak żeby mógł mi popatrzyć prosto w oczy i powiedział:
-Kochanie proszę nie płacz. Boli mnie to, że muszę cię tutaj zostawić, a kiedy widzę jak płaczesz to boli mnie to jeszcze bardziej
-Kocham cię Charlie
-Też cię kocham Kim
Nasze usta połączyły się w długim pocałunku.
Dlaczego pożegnania tak bardzo bolą?

*Kilka dni przed rozpoczęciem szkoły*

Siedziałam razem z Anką u mnie w pokoju i przeglądałyśmy nasze zdjęcia z dzieciństwa. Ania specjalnie dla mnie upiekła ciasto czekoladowe, kiedy je jadłyśmy zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć drzwi, nie spodziewałam się nikogo szczególnego. Za drzwiami zobaczyłam listonosza, wręczył mi list i się pożegnał. Koperta była dla mnie od Charliego, od razu poznałam po piśmie. Wbiegłam do pokoju i powiedziałam:
-Dostałam list od Charliego, tylko zastanawiam się po co wysyłał mi list skoro codziennie do siebie piszemy i ze sobą rozmawiamy
-Może po prostu chciał być romantyczny i napisał dla ciebie wiersz
-Zobaczymy- zaczęłam się śmiać
Kiedy otworzyłam kopertę zobaczyłam śliczną złotą bransoletkę z zawieszką w kształcie serca, na którym było napisane diamencikami "Charlie". W kopercie była jeszcze karteczka "Żebyś zawsze miała chociaż cząstkę mnie przy sobie". Jaki on jest kochany. Anka wyrwała:
-No to teraz czekamy na pierścionek zaręczynowy w kopercie
-Ania ty deklu- zaczęłam się tarzać po łóżku ze śmiechu
-Przecież ja mówię poważnie. Masz urodziny 10 listopada, to za niedługo nie wiadomo czego się można po nim spodziewać.
-Zażyczę sobie jednego członka z Bars and Melody na romantyczną kolację
-No i idealnie
-Anula pójdziesz jutro ze mną kupić buty? Bo trzeba mi do stroju galowego
-No jasne, mi też by się przydały, bo te stare już się nie nadają
Pożegnałam się z Anką i odprowadziłam ją do drzwi. Poszłam do salonu i włączyłam telewizor. Skakałam po kanałach, ale nie leciało nic ciekawego, więc włączyłam program z piosenkami. Po kilku minutach zasnęłam. Obudziłam się dopiero o 20:15, spałam coś ponad 2 godziny. Przypomniało mi się, że zapomniałam telefon na łóżku, więc poszłam do pokoju. Kiedy wzięłam telefon do ręki zobaczyłam 6 nieodebranych połączeń i 10 wiadomości. Wszystko od Charlsa, biedactwo pewnie się martwił. Szybko wystukałam jego numer. Po kilku sygnałach odebrał:
-Kim co się z tobą działo?
-Przepraszam, zasnęłam w salonie, a telefon miałam w pokoju
-Martwiłem się o ciebie
-Jeszcze raz przepraszam, a właśnie należy ci się buziak za coś
-Za co?
-Za bransoletkę. Dziękuję kochanie, jest piękna
-Mam takie samo serduszko przy kluczach z twoim imieniem
-Romantyk z ciebie
-Dla mojej księżniczki wszystko, nie obrazisz się na mnie jak pójdę już spać?
-Oczywiście, że nie. Dobranoc Charlie
-Dobranic kochanie
Rozłączyłam się, wzięłam piżamę i udałam się do łazienki. Dzisiaj nie robiłam nic szczególnego, a jestem padnięta. Uwielbiam jak gorąca woda spływa po moim ciele. Po kąpieli czułam się jak nowo narodzona. Postanowiłam, że pójdę już spać, bo jutro idę z Anką na zakupy i muszę być wypoczęta.

*Rano*

Oczywiście wczoraj zapomniałam ustawić budzik i zaspałam. Anka miała być u mnie za 20 minut. Wzięłam z szafy zwiewną sukienkę i poszłam do łazienki żeby się uczesać. Zrobiłam luźnego koczka i przeciągnęłam rzęsy tuszem. Nie chciało mi się bardziej malować. Udałam się do kuchni w celu zrobienia sobie śniadania. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Anka ty już tutaj?
-Przecież tak się umawiałyśmy
-No wiem, ale zaspałam i nie zdąrzyłam zjeść śniadania
-Chodź już, zjemy na mieście
Idąc do sklepu z zamiarem kupna butów na jednej parze się nie skończyło. Kupiłam dwie pary, a Anka aż trzy. Wybrałam czarne koturny z drobnymi diamencikami na zapięciach i kremowe, lakierowane szpilki. Natomiast Ania wybrała granatowe koturny, czarne, koronkowe szpilki i płaskie sandałki. Zakupy uznałyśmy za udane. Kiedy miałyśmy wracać do domu zobaczyłyśmy, że w naszej ulubionej drogerii jest promocja na szminki. Kupiłyśmy po trzy sztuki. Jak szaleć, to szaleć. Nas wysłać na zakupy to kupimy wszystko co się da. Kiedy wróciłam z zakupów, mama była już w domu. Czekała na mnie z kolacją.
-Kochanie, jutro szkoła
-Przecież wiem mamo, dlaczego mi o tym mówisz?
-Żebyś nie zapomniała i nie zaspała, bo ostatnio przesiadujesz po nocach i rozmawiasz z tym Charlim, a potem chodzisz jakaś taka nieprzytomna
-Nie jestem nieprzytomna-krzyknęłam
-Zmieniłaś się od kiedy ten twój chłopak wyjechał. Teraz jesteś wybuchowa i złośliwa.
-Wcale, że się nie zmieniłam, a jeśli już to może tylko odrobinkę. To wszystko przez to, że on jest tak daleko ode mnie
-Związki na odległość są trudne, ale musicie sobie ufać
-Wiem
-A i jeszcze jedno nie przesiaduj tak po nocach Kim, dobrze?
-Dobrze, dobranoc
-Dobranoc

wtorek, 14 czerwca 2016

Miłość to ja i ty

Charlie miał zostać w Polsce przez 2 tygodnie, bo razem z Leo skończyli pracę nad albumem i można powiedzieć, że mieli "wolne". Upierałam się żeby Charls zamieszkał przez ten czas u mnie, ale niestety się nie zgodził. Chciałam posiedzieć z nim w domu i mieć go tylko dla siebie, ale wyciągnął mnie na spacer i musiałam się dzielić nim ze światem. To było takie wspaniałe uczucie trzymać go za rękę i przemierzać pełne gwaru ulice. Poszliśmy do parku. Usiedliśmy na świeżo skoszonej trawie tuż obok stawu. Wtuliłam się w jego silne ramiona, które były dla mnie ochroną przed światem. Pocałował mnie delikatnie w czoło, poczułam się jakby wróżka musnęła mnie swoim skrzydłem, to było bardzo przyjemne i powiedział:
-Już nigdy nie pozwolę ci się tak oddalić ode mnie
-Nie mam zamiaru się oddalać
-Jesteś moją małą księżniczką
-Słodki jesteś. Ej ja wcale nie jestem "mała"- powiedziałam z oburzeniem w głosie
-Żartuję skarbie
Złapałam go za rękę.
-A może poszlibyśmy do kina?
-Jasne, a na co masz ochotę?
-Co powiesz na komedię romantyczną?
-Jednak wolałbym jakiś horror, miałbym pretekst żeby cię przytulać- zaczął się śmiać.
-Ja się wcale nie boję horrorów i udowodnię ci to, a przytulać możesz mnie w drodze do kina- posłałam mu słodki uśmiech.
Boże co ja wygaduję przecież nienawidzę horrorów, one są straszne. No, ale cóż chciałam udowodnić, że jestem odważna i właśnie jesteśmy w drodze do kina. Kiedy staliśmy w kolejce po bilety Charlie powiedział:
-Nie musisz mi udowadniać, że nie boisz się horrorów, wierzę ci. Czyli co, komedia romantyczna?
-Tak, a jak będzie coś strasznego to pozwolę ci się przytulić.
-Yeah wygrałem życie.
Przed filmem kupiliśmy jeszcze popcorn i napoje. Szczerze mówiąc to za dużo nie pamiętam z tego filmu. Za bardzo skupiliśmy się na sobie nawzajem. Wracaliśmy z kina na piechotę. Zwykle bałam się chodzić o tak późnej porze po mieście, była godzina 22:25, ale z Charlim nic mi nie groziło. Spokojnym spacerkiem powrót do domu zajął nam 30 minut. Stanęliśmy przed drzwiami mojego domu.
-Wejdziesz chociaż na chwilę?
-Już jest późno, jutro wpadnę. Jeśli oczywiście nie masz nic przeciwko.
-No jasne, że nie, zapraszam
-Będę tęsknił kochanie
Przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Poprosiłam go żeby napisał do mnie kiedy dotrze do hotelu. Kładłam się spać o 23:02. Byłam na tyle wykończona, że zapomniałam o SMSie od Charliego i zasnęłam niemal natychmiast. W środku nocy obudziły mnie koszmary.
Sprawdzałam godzinę na telefonie i zobaczyłam wiadomość od Charlsa "Już jestem w hotelu. Dobranoc, słodkich snów, wyśpij się dobrze". Nie odpisałam mu, bo nie chciałam go obudzić, wysłał mi tą wiadomość już dosyć dawno. Ciągle nie  mogłam zasnąć, więc poszłam poszukać jakichś tabletek nasennych. Wzięłam jedną i minęło trochę czasu zanim zasnęłam.

*Rano* (z perspektywy Charliego)
Wstałem około 8. Od razu sprawdziłem telefon, ale nie było żadnej wiadomości od Kim, no cóż pewnie wcześnie zasnęła i jeszcze śpi. Ogarnąłem się i zjadłem śniadanie. Postanowiłem, że zrobię Kim niespodziankę i odwiedzę ją wcześniej niż się umówiliśmy. Mam nadzieję, że nie będzie miała mi tego za złe. Po godzinie stałem już przed jej domem. Zadzwoniłem do drzwi i nic, więc zadzwoniłem jeszcze raz. Nagle usłyszałem wołanie Kim :
-Mati jestem pod prysznicem czy mógłbyś otworzyć drzwi?
-No dobra już otwieram
Jaki Mati, kto to w ogóle jest i co robi u Kim tak wcześnie rano? Po chwili otworzył mi wysoki brunet, był dobrze zbudowany co dało się od razu zauważyć, bo nie miał ma sobie koszulki. Byłem lekko wkurzony, ale starałem się panować nad emocjami.
-Jest Kim?
-Aktualnie jest pod prysznicem, powiem jej żeby się pośpieszyła.
-Okey
Był dopiero na schodach, a już zaczął krzyczeć:
-Kim! Jakiś chłopak do ciebie.
-Już idę, chwilka
Po chwili zobaczyłem Kim jak zbiega po schodach i idzie w moim kierunku. Rzuciła mi się na szyję i wtuliła we mnie. Miała na sobie krótkie szorty i trochę przy dużą koszulkę. Jej wilgotne włosy świadczyły o tym, że niedawno musiała wyjść z pod prysznica. Ona jest taka piękna. Z każdym dniem kocham ją jeszcze bardziej. Po tym jak się przywitaliśmy przedstawiła mi Mateusza, jak się okazało był to jej kuzyn. Od razu się uspokoiłem wiedząc, że to jej kuzyn.

*Z perspektywy Kim*
Wstałam później niż planowałam, to pewnie przez te tabletki, a w dodatku budzik mi nie zadzwonił. Obudził mnie zapach kawy. Zwlokłam się z łóżka i od razu udałam się do kuchni, skąd dobiegał ten cudowny zapach.
-Śpioch w końcu wstał-wykrzyknął Mateusz
-Ten piękny zapach mnie obudził- wskazałam na kawę i zaczęłam się śmiać
- A no tak przecież mogłem się domyślić. Siadaj zrobiłem jajecznicę.
-Mmm umieram z głodu
Po zjedzeniu śniadania poszłam od razu pod prysznic. Uwielbiam chłodne, poranne prysznice. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, więc poprosiłam Matiego żeby otworzył. Kiedy powiedział, że przyszedł jakiś chłopak, od razu domyśliłam się, że to Charlie. Ubrałam pierwsze lepsze ubrania z szafy i zbiegłam na dół żeby przywitać się z moim chłopakiem.
-Pięknie wyglądasz kochanie- powiedział Charls.
-Weź mnie nawet nie dobijaj, szybko się ubrałam, bo stęskniłam się już za tobą i chciałam się przywitać.
-Co dzisiaj będziemy robić?
-Hmm... nic nie róbmy. Chodź do mnie na górę, muszę się przebrać- mówiąc to pociągnęłam Charliego za rękę w kierunku schodów.
-Nic nie robienie też jest fajne, a zwłaszcza z tobą.
Kiedy weszliśmy do mojego pokoju Charls od razu zauważył Minionka, którego wygrał dla mnie jak byłam w Wielkiej Brytanii i zapytał:
-Ty go jeszcze masz? - wskazał na pluszaka leżącego na łóżku
-Przypomina mi o tobie, kiedy cię nie ma przy mnie.
Zaczął dzwonić mój telefon zobaczyłam na wyświetlacz i okazało się, że to Leondre. Rozłączyłam i wysłałam mu wiadomość "Wejdź na Skeypa jeśli możesz". Niemal natychmiast przyszła odpowiedź "Okey, już wchodzę". Włączyłam laptopa i usiedliśmy na łóżko, powiedziałam Charliemu żeby przez chwilkę się nie odzywał.
-Cześć Leo
-No cześć Kim, czemu chciałaś rozmawiać przez Skeyp'a ?
-Bo chciałam ci pokazać kogo chowam pod łóżkiem- i odwróciłam laptopa tak żeby Leo zobaczył Charliego
-Charlie!? Mówiłeś, że wyjeżdżasz na wakacje, bo tutaj wszystko cię przytłacza.
-Przecież jestem na wakacjach, a u mego boku jest najpiękniejsza dziewczyna, która kocha mnie tak samo jak kiedyś. Zaczęłam się mimowolnie uśmiechać. To co powiedział Charlie było mega słodkie.
-W takim razie życzę wam dużo szczęścia i miłości. Charlie pamiętaj, że za tydzień nagrywamy teledysk.
-Spokojnie odeślę ci Charlsa na czas- puściłam oczko do Leo
Pożegnaliśmy się i rozłączyłam połączenie. Położyłam się na klatce piersiowej Charliego, a on przycisnął mnie do siebie jeszcze mocniej. W końcu postanowiłam go zapytać o coś co już dawno powinnam:
-Charlie co będzie z nami?
-Nie za bardzo rozumiem o co ci chodzi
-Ja zaczynam szkołę tutaj, a ty jedziesz do Wielkiej Brytanii
-Jeśli dwoje ludzi się kocha to nic nie powinno stanąć im na przeszkodzie

poniedziałek, 6 czerwca 2016

Druga szansa

Modliłam się żeby szpik od którejś z nas się zgadzał. Przecież Igor musi żyć, wszystko jeszcze przed nim. On ma dopiero 17 lat. Są tacy szczęśliwi z Anką. Traktuję go jak starszego brata.
Wreszcie nadszedł dzień, w którym miałam iść z Anką odebrać nasze wyniki. Obie byłyśmy bardzo zestresowane. Podczas jazdy do szpitala w ogóle ze sobą nie rozmawiałyśmy. Długo czekałyśmy w poczekalni na lekarza, który miał nam przekazać wyniki. W zamian za lekarza przyszła do nas bardzo miła pielęgniarka i przekazała nam wyniki. Trzymałyśmy w rękach duże, białe koperty, ale żadna z nas jeszcze nie otworzyła. Więc powiedziałam:
-Na trzy cztery otwieramy, ok?
Anka kiwnęła tylko głową.
-Trzy cztery!- powiedziałam i szybko rozerwałam kopertę. Nie spodobało mi się to, co tam było napisane "Wynik testu: negatywny". Spojrzałam na Ankę zawiedzionym wzrokiem, a ona podała mi swoją kopertę. Nie musiałam nawet tego czytać, bo ona już płakała, więc było wiadomo, że nie może zostać dawcą. Też zaczęłam płakać. Ręce trzęsły mi się tak bardzo, że nie mogłam nawet wystukać numeru do mamy. Po dłuższej chwili udało mi się do niej zadzwonić.  Umówiłyśmy się, że będzie czekała na nas przed szpitalem. Ogarnęłam się trochę, bo chciałam być wsparciem dla Anki, a nie ciężarem. Przytuliłam ją mocno i powiedziałam:
-Popłakałyśmy sobie trochę, a teraz już dość. Trzeba wziąść się w garść. Musimy być silne dla Igora. Dawca się znajdzie zobaczysz.
Anka uśmiechnęła się delikatnie przez łzy i powiedziała:
-Kim ty zawsze umiesz podnieść mnie na duchu, dziękuję ci za to- mówiąc to pocałowała mnie w policzek
*W domu*
Kiedy wróciłam do domu postanowiłam, że zadzwonię przez Skeypa do Leondre. Od razu zauważył moje napuchnięte oczy:
-Kim płakałaś?
-Nie...
-Kim...
-Tak, ale tylko przez chwilę. Szpik mój i Anki nie nadaje się dla Igora.
-To przykre, ale będzie dobrze zobaczysz. Przyjadę do Polski za 2 tygodnie. Od razu do ciebie przyjadę.
-To świetnie, już tęsknię za tobą Leo
-Pozdrów ode mnie Ankę i Igora
-Okey
Rozłączyłam się i rzuciłam na łóżko. Bardzo się cieszę, że Leo przyjedzie. Ciekawe czy Charlie też przyjedzie? Hmm.. pewnie nie przecież nie chce mnie znać. Przykro mi z tego powodu, ciągle o nim myślę i o tych zabójczych niebieskich oczach. Chciałam odciąć się od rzeczywistości i sięgnęłam po książkę Nicholasa Sparksa "Ostatnia piosenka". Z powieści wywnioskowałam, że prawdziwa miłość przyjdzie sama, a na fałszywe miłości nie warto tracić czas, więc czekam aż prawdziwa miłość zapuka do moich drzwi.
Mój kuzyn wreszcie przyjechał z wakacji i jutro przyjeżdża mnie odwiedzić. Jutro cały dzień spędzamy razem. Robiło się późno, więc poszłam pod prysznic. Położyłam się spać o 23. Jutro czeka mnie cudowny dzień z Mateuszem.
*Następnego dnia*
Była 7:30 kiedy ktoś zrzucił mnie z łóżka. Był to oczywiście Mati. Przyjechał wcześniej niż mówił. Po przywitaniu zaczęliśmy się bić poduszkami. Szybko się ubrałam i zrobiłam lekki makijaż. Mamie powiedziałam, że śniadanie zjemy na mieście. Poszliśmy do Starbucksa. Ja oczywiście zamówiłam mrożoną kawę. Później siedzieliśmy nad stawem i karmiliśmy kaczki. To zawsze było nasze ulubione zajęcie. Dużo rozmawialiśmy o tym jak spędziliśmy wakacje. Mateusz od razu wyłapał z rozmowy, że jestem oczarowana Charlsem. Można powiedzieć, że miał racje, ale nie będę się mu do tego przyznawać. Nie musi o wszystkim wiedzieć. Kiedy tak siedzieliśmy i się wygłupialiśmy nagle zadzwonił mój telefon. Szybko odebrałam (dzwoniła Ania):
-Cześć Kim nie uwierzysz co się stało!!!- mówiła to z przejęciem
-Hej, opowiadaj wszystko
-Znalazł się dawca szpiku dla Igora, dawca chciał zostać anonimowy. Operacja będzie jeszcze dzisiaj późnym wieczorem
-To cudowna wiadomość !
-Będę kończyć, jadę jeszcze do Igora. Chcę z nim porozmawiać przed operacją.
-Pozdrów go i powiedz, że będę trzymać kciuki.
-Przekażę, papa
-Paa
To była wspaniała wiadomość. I teraz ta myśl kto jest dawcą, ale niestety się nie dowiem. Jedyne co można teraz zrobić to dziękować Bogu za tego człowieka, który zdecydował się zostać dawcą. Mati słyszał całą rozmowę i powiedział, że trzeba to uczcić:
-Chodźmy na piwo ja stawiam.
-Zwariowałeś!? Od kiedy to takie grzeczne 16-latki jak ja piją piwo?
-To ty jesteś grzeczna!?- popatrzył na mnie ze zdziwioną miną
-No dobra już dobra możemy iść na to piwo, ale ja chcę bezalkoholowe.
-Głupek...- kiedy to powiedział zaczął się śmiać jak opętany
-No na pewno nie większy niż ty- posłałam mu słodki uśmieszek.
Mateusz miał u mnie zostać jeszcze
przez 3 dni. To świetnie, bardzo się cieszę z tego powodu. Wieczorem włączyliśmy sobie jakąś komedię. Przygotowałam popcorn i sok pomarańczowy, usiedliśmy w salonie.
*Następny dzień*
Wczoraj wieczorem prawdopodobnie zasnęłam przy filmie, bo obudziłam się u mnie w pokoju. Czyżby jakaś niezwykła teleportacja!? Zadzwoniłam do Anki:
-Hej, co tam u Igora?
-No hejka, jak na razie to bardzo dobrze, nie ma żadnych zastrzeżeń.
-Myślisz, że mogłabym go dzisiaj odwiedzić?
-No jasne. Jest trochę osłabiony po operacji i ciągle śpi, ale przecież liczy się pamięć, więc zapraszam.
-Za jakąś godzinkę może będę, to do zobaczenia
-Do zobaczenia
*Tydzień po operacji*
Igor czuje się bardzo dobrze, jednak są na tym świecie jeszcze ludzie, którzy pomagają innym. Ciągle krąży mi po głowie pytanie "Kto był dawcą?". Ahh ta moja ciekawość. Siedziałam sobie spokojnie w domu i oglądałam telewizję. Zadzwonił dzwonek, zwlokłam się powoli z kanapy i podeszłam do drzwi, otworzyłam i nagle przed moimi oczami ukazał się Charlie. Stałam jak wryta i gapiłam się na niego. Serce biło mi jak oszalałe, miałam ochotę wtulić się w jego silne ramiona, ale nie zrobiłam tego. W końcu odważyłam się i zapytałam:
-Co ty tutaj robisz!?
-Przyjechałem odwiedzić dziewczynę, na której mi zależy
-Jak to zależy!? Przecież jak wyjeżdżałam z Wielkiej Brytanii to nawet się nie pożegnałeś
-Bo wtedy byłem głupi. Przemyślałem już wszystko. Kim nie mogę cię znowu stracić
-Ale przecież...
-Jak tam w ogóle Igor czuje się po operacji?
-Leo powiedział ci o operacji?
-W szpital mnie poinformował.
-Jak to szpital? Przecież ty nie jesteś z rodziny.
-Dawców informują o takich rzeczach
Dawców!? On powiedział dawców. Trochę mnie oszołomiło. Stałam jak wryta, w końcu wykrzyknęłam:
-Zostałeś dawcą dla Igora ze względu na mnie, żebym ci wybaczyła !?
-Nie, zrobiłem to, ponieważ wiem jak bardzo boli strata ukochanej osoby. Nie chciałem żeby Anka straciła Igora tak jak ja straciłem ciebie.
-Charlie mogę coś zrobić?
-Jeśli musisz, to rób- mówiąc to uśmiechnął się delikatnie.
Rzuciłam się mu na szyję, a on uniósł mnie i zakręcił mną.
-Kim kocham cię najmocniej na świecie- wyszeptał mi do ucha
-A ja ciebie Charlie
Nasze usta połączyły się w długim i namiętnym pocałunku. Przeczesałam dłonią jego blond włosy i powiedziałam mu żeby już więcej mnie nie zostawiał.
Igor dostał drugą szansę na życie, a ja drugą szansę na miłość i to od tej samej osoby. Ten sam człowiek dał nam drugą szansę...