wtorek, 24 maja 2016

Komplikacje

Leżałam w łóżku i myślałam o wspaniałym wyjeździe, który już dobiegał końca. Został nam jeszcze tylko tydzień w Wielkiej Brytanii, a później trzeba wrócić do Polski. Najgorzej będzie się przyzwyczaić do braku obecności Leondre i Charliego. Mam nadzieję, że będziemy się odwiedzać tak często jak to tylko możliwe. Kiedy nagle do mojego pokoju wpadł Leoś, przerywając mi moje przemyślenia. Poprosił mnie żebym zrobiła dla niego naleśniki, bo jak twierdził nigdy nie jadł lepszych naleśników niż te, które ja robię. Zwlekłam się powoli z łóżka, ubrałam biały szlafrok w niebieskie gwiazdki i udałam się w kierunku kuchni. Byłam jeszcze bardzo zaspana i sama się sobie dziwię, że podczas smażenia naleśników niczego nie podpaliła. Anka była w swoim pokoju i rozmawiała z Igorem. Zawsze rano do siebie dzwonili, a wieczorem rozmawiali przez Skeypa. Kończyliśmy jeść naleśniki kiedy Ania schodziła po schodach, więc zawołałam:
-Nie martw się, zostawiliśmy dla ciebie naleśniki- kiedy to powiedziałam, to od razu tego pożałowałam, ponieważ Anka była cała zapłakana, więc zapytałam, teraz już bardzo poważnie:
-Anuś co się stało, dlaczego płaczesz?- mówiąc to przytuliłam ją do siebie
-Chodzi o Igora
-A tak dokładnie...?
-Ma białaczkę
Zamarłam w bezruchu, serce zaczęło mi bić jak oszalałe. Nie wiedziałam co mam powiedzieć Ance. To było straszne. Osoba, którą znam i jest mi bliska ma nowotwór. Zapytałam:
-Skąd wiadomo, że ma białaczkę?
-Od dłuższego czasu źle się czuł, a wiesz jaki on jest, nigdy nie lubił chodzić po lekarzach, ale kiedy ostatnio stracił przytomność mama wysłała go na badania. Wczoraj wieczorem przyszły wyniki-ostra białaczka szpikowa. Potrzebny jest natychmiastowy przeszczep szpiku kostnego. Kim co ja mam robić?
-Załatwię bilety na najbliższy lot do Polski. Kto może zostać dawcą szpiku?
-Osoba, która jest zdrowa i ma zgodność szpiku. Jak już przylecimy do Polski to pierwsze co zrobię pójdę się przebadać
-Pójdę z tobą i też się przebadam
Leondre tylko się temu przysłuchiwał, nagle wstał od stołu i wyszedł z domu.

*Z perspektywy Leo*
Wyszedłem z domu, bo już nie mogłem tego słuchać. To było straszne. Anka musi teraz żyć ze świadomością, że osoba, którą kocha może umrzeć, jeśli dawca się nie znajdzie w odpowiednim czasie. Najbliższy lot do Polski jest jutro wieczorem. Wylecą do domu tydzień wcześniej niż planowały. Muszę o wszystkim powiedzieć Charliemu. Zadzwoniłem do drzwi i kiedy Charlie otworzył o wszystkim mu opowiedziałem. Charls obojętnym głosem powiedział:
-Jakoś specjalnie mnie to nie interesuje, wylecą tydzień wcześniej niż planowały. No i co z tego !?
-No i nic, ale uznałem, że może cię to zainteresuje. Dziewczyny bardzo to przeżywają. Widzę, że nie masz czasu na rozmowę ze mną, pójdę już.
Charlie zatrzasnął przede mną drzwi. Wiem, że on nie myśli tak jak powiedział, jest dobrym człowiekiem. Jest mu pewnie przykro z tego powodu, że Kim tak nagle wyjeżdża. Mi też jest przykro, ale są przecież sprawy ważne i ważniejsze.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kiedy Leo wyszedł z domu od razu zaczęłyśmy się pakować. Zajęło nam to coś ponad godzinę. Anka ciągle płakała, a ja próbowałam ją pocieszać, ale nic z tego nie wyszło. Wkrótce Ania zasnęła w moim łóżku, więc przykryłam ją kocem i wyszłam z pokoju po cichutku żeby jej nie obudzić. Zszedłam na dół po schodach i usiadłam w ogrodzie przed domem. Zaczęłam rozważać wszystkie opcje tego co zrobię. Najpierw pójdziemy się przebadać z Anką, a jeśli żadna z nas nie będzie mogła zostać dawcą to roześlemy wszędzie ogłoszenia z prośbą o szpik dla chorego Igora, który potrzebuje pomocy. Po chwili zobaczyłam, że furtka się otwiera, Leondre właśnie wrócił, ale nie miałam siły żeby zapytać się go gdzie był. Usiadł obok mnie na ławce i powiedział:
-Postaram się was odwiedzać w Polsce tak często jak to będzie możliwe
-Leoś jesteś kochany, ale przecież masz nagrania do teledysku i inne ważniejsze sprawy na głowie
-Zapamiętaj Kimi: Przyjaciele są najważniejsi,  dla nich zrobię wszystko. Będę dzwonił codziennie, obiecuję
Oparłam mu głowę na ramieniu i zasnęłam.
*Następnego dnia rano*
Wstałam z łóżka dopiero o 10 pomimo tego, że obudziłam się o 9:15. Chciałam wypocząć przed lotem. To będzie kilka długich godzin w samolocie. Wczoraj przed snem musiałam wziąć tabletki nasenne, bo miałam za dużo niepokojących myśli co do Igora. Dlaczego ta straszna choroba spadła akurat na niego?- ciągle zadawałam sobie to pytanie. Igor był chłopakiem Anki już od ponad roku. W między czasie zdąrzyłam go poznać bardzo dobrze. Teraz pewnie siedzi w domu, zamknięty w swoim pokoju i rozmyśla nad tym wszystkim. Myśli o tym co się z nim stanie jeśli pomoc nie nadejdzie w odpowiednim czasie. Modliłam się o zdrowie dla Igora i o to, aby jak najszybciej znalazł się dawca.
Spakowałyśmy wszystkie nasze rzeczy do samochodu mamy Leondre, która odwoziła nas na lotnisko. Zrobiło mi się bardzo smutno, kiedy opuszczałam ten dom. Czułam się w nim jak we własnym. Nie wiem dlaczego, ale podróż na lotnisko bardzo mi się dłużyła. Leo pomógł nam z walizkami, kiedy już dotarliśmy na miejsce. Gdzieś w głębi serca miałam taką cichą nadzieję, że Charlie przyjdzie się pożegnać. Nic mu nie powiedziałam o tym, że Igor ma białaczkę i musimy wcześniej wrócić do domu. Jestem pewna, że Leondre mu o tym powiedział. Wyszedł z domu, gdy rozmawiałam z Anią, wrócił do domu po godzinie i miałam wrażenie, że chyba pokłócił się z Charlsem. Będę za nim tęsknić, nieważne co się stało nigdy nie przestanę go kochać... Anka już się pożegnała z Leo i jego mamą, poszła w kierunku samolotu. Przytuliłam się do Leosia i łzy mimowolnie zaczęły spływać mi po policzkach. Powiedział:
-Nie płacz skarbie, wszystko będzie dobrze, zobaczysz
-Mam nadzieję, że będzie. Charlie nie przyjdzie się pożegnać, prawda?
-Nie, przykro mi. Wiem, że chciałabyś żeby tu był. Obiecaj mi coś...
-Tak?
-Bądź silna i nigdy się nie poddawaj dla mnie. Obiecujesz?
-Tak, dla ciebie.
Kiedy to powiedziałam przytulił mnie jeszcze mocniej i pocałował w policzek. Będę za nim tęsknić...

1 komentarz: