niedziela, 31 lipca 2016

Berlin

Do Berlina dotarłam bardzo późnym wieczorem. Na szczęście jutro jest niedziela i mogę się wyspać, a od poniedziałku zaczynam kursy. Hotel, w którym miałam mieszkać przez dwa miesiące był po prostu cudowny. Pokoje były 1-osobowe, wyposażone w łazienkę z prysznicem i wanną, a w sypialni był telewizor plazmowy. Takie luksusy, że normalnie żyć nie umierać. Przy zameldowaniu do hotelu dostałam cały plan pobytu w Berlinie. Z tego co dotąd przeczytałam wynika, że nie będą nas tylko uczyć jak przeprowadzać wywiady, ale także będziemy zwiedzać miasto. Zapowiada się bardzo ciekawie. Poszłam wziąć szybki prysznic i biorę się spać, bo jestem wykończona podróżą. Kiedy kładłam się już spać przyszedł mi SMS od Lukasa "Dojechałaś już?". Odpisałam mu bardzo szybko "Tak, dojechałam dwie godziny temu". Myślałam, że da mi już spokój na dzisiaj, ale nie, przyszedł kolejny SMS "Pamiętaj, że jesteśmy sąsiadami, jakby ci się nudziło to daj znać. A teraz już nie zawracam ci głowy. Dobranoc ;D". Odpisałam tylko "Pamiętam, dobranoc :)". A teraz coś na co bardzo długo czekałam: sen.

*Niedziela*

Dzisiaj mam wolne, więc chciałabym chociaż trochę zobaczyć Berlin. Przydałby się ktoś kto dobrze zna to miasto i mógłby mnie trochę oprowadzić. No tak gdzie ja mam głowę : Lukas, on tutaj zna wszystkie zakamarki. Sięgnęłam po telefon i napisałam "Lukas masz może czas żeby oprowadzić mnie trochę po mieście ?". Odpowiedź nadeszła po prostu błyskawicznie ( w sumie to nic dziwnego, przecież on nałogowo używa telefonu) "No oczywiście. Wyjdziesz przed hotel czy mam po ciebie przyjść?". Miałam taką cichą nadzieję, że się zgodzi "Będę czekać przed hotelem, do zobaczenia". Ubrałam się w lekką i zwiewną sukienkę, bo zapowiada się mega upał. Kiedy wyszłam przed hotel zobaczyłam, że Lukas już na mnie czeka.

-No witam cię w moim pięknym mieście
-Przyznam ci rację, Berlin jest przepiękny- mówiąc to podeszłam do niego i go przytuliłam.

Lukas zaczął się śmiać, a moja ciekawość nie wytrzymała i zapytałam

-Co ci tak wesoło?
-Bo jeszcze niedawno za mną nie przepadałaś, a teraz nawet mnie przytuliłaś
-Okej, zapamiętam sobie żeby cię więcej nie przytulać
-Mi to nie przeszkadza
-Gdzie najpierw pójdziemy?
-Zobaczysz w swoim czasie

Pierwszą rzeczą, którą pokazał mi Lukas była Brama Brandenburska- symbol wolności, wspaniała budowla. Wszystko co zwiedzaliśmy było zadziwiające i piękne. Najbardziej podobało mi się na wieży telewizyjnej Fernsehturm, we wnętrzu wierzy na wysokości 208 metrów znajdował się taras widokowy. Widoki były w prost nieziemskie, z góry można było zobaczyć całe miasto. Zakochałam się w Berlinie. Była dopiero 16, a ja już byłam wykończona. Postanowiliśmy, że resztę miasta zwiedzimy innym razem. Lukas ciągle nalegał żebym poszła do niego na herbatę. Zresztą obiecałam mu kiedyś, że jak będę w Berlinie to go odwiedzę. W sumie nie mam nic innego do roboty. Pójdę na godzinę, a później wrócę, bo muszę wypocząć. Kiedy przeszliśmy przez furtkę usłyszałam szczekanie psa.

-Lukas ty nie masz psa, prawda?- zapytałam lekko przestraszona

Lukas nie zdążył nawet odpowiedzieć na moje pytanie, bo w naszym kierunku już biegł pies. Panicznie boję się psów, nie wiedziałam co mam zrobić. Rzuciłam się na Lukasa żeby pies mnie nie dosięgnął. Chłopak trzymał mnie na rękach i śmiał się ze mnie.

-No co ty robisz? Zabierz tego psa
-Okej już go wezmę, tylko cię postawię na ziemię
-Nie..Nie, oszalałeś-krzyczałam wystraszona

Kiedy weszliśmy do domu i Lukas postawił mnie na ziemię, to trzęsłam się jakby było -20 stopni.

-Nie wiedziałem, że boisz się psów- powiedział trochę rozbawiony
-To teraz już wiesz, boję się psów chyba od zawsze
-Przepraszam...
-To nie twoja wina, przecież nie miałeś o tym pojęcia
-Ale sama musisz przyznać, że to był dobry pomysł jak się na mnie rzuciłaś
-Głupek... Ale pomysł był genialny- zaczęłam się śmiać

Położyłam się spać bardzo wcześnie, bo już o 21. Charlie napisał mi SMS na dobranoc "Kochanie śpij dobrze♥", którego odczytałam dopiero rano. Wyspałam się tak jak nigdy. Trzeba się zbierać, bo nie chcę się spóźnić pierwszego dnia. Dzisiejszy dzień był bardzo luźny. Poświęcony w połowie przedstawieniu programu całego pobytu, a reszta czasu poświęcona była na poznanie się z innymi uczestnikami. Wszyscy są bardzo mili i sympatyczni. Najbardziej polubiłyśmy się z Jessicą, która była ze Szwajcarii. Pierwszy tydzień minął szybko jak z bicza trzasł. Dopiero co rozpoczął się weekend, a mnie złapała grypa. Zapowiadają się całe dwa dni leżenia w łóżku.

Miałam iść dzisiaj z Lukasem zwiedzać Berlin, ale moja grypa pokrzyżowała plany. Zadzwoniłam do niego żeby mu o tym powiedzieć, w tym samym czasie ktoś do mnie dzwonił na Skeypie, był to oczywiście Charlie.
-Cześć skarbie, ty jeszcze w łóżku?
-Hej, no tak i chyba przez cały weekend będę w łóżku. Grypa mnie złapała
-No to może idź do lekarza- powiedział z troską w głosie
-Nie, to nic takiego
Nagle ktoś zapukał do drzwi pokoju, powiedziałam Charliemu, że pójdę sprawdzić kto to. Kiedy otworzyłam drzwi zobaczyłam Lukasa
-No witam, jak zdrówko?
-Już trochę lepiej
-Przyniosłem ci ciasto czekoladowe na poprawę humoru
-Dziękuję to bardzo miło z twojej strony
-Powiem Charliemu, że zadzwonię później

-Miśku nie obrazisz się jak zadzwonię później, bo teraz mam gościa
-Właśnie słyszałem, że przyszedł Lukas. Oczywiście, że się nie obrażę. Do zobaczenia później
-Do zobaczenia

*Z perspektywy Charliego*

Kiedy rozmawiałem z Kim przez Skeypa, nagle zadzwonił dzwonek, kiedy otworzyła drzwi usłyszałem Lukasa. Ciekawe czy on codziennie ją tak odwiedza!? Przyszedł pewnie dlatego, że Kim wspomniała mu, że jest chora. Mam nadzieję, że oni się tak często nie spotykają. Trochę dziwnie się poczułem jak oni zaczęli sobie tak rozmawiać, a Kim tak jakby zapomniała, że minutę wcześniej ze mną rozmawiała przez Skeypa. Bardzo za nią tęsknię. Każdy chłopak w jej otoczeniu to zagrożenie dla mnie. Ufam jej i wiem, że ona bardzo mnie kocha. Zaufanie i szczerość to podstawa każdego związku, a zwłaszcza takiego na odległość.

*Z perspektywy Kim*

Trochę głupio wyszło, że Lukas przyszedł akurat wtedy jak rozmawiałam z Charlim. Mam nadzieję, że on nie jest zazdrosny. Charls jest dla mnie wszystkim. Muszę przyznać, że bardzo miło spędziłam czas z Lukasem. Zrobił nam herbatkę, zjedliśmy ciasto, oglądaliśmy filmy, a potem chyba zasnęłam. Nie wyszedł z pokoju, tylko czekał aż się obudzę. Nie wiedziałam nawet, że on potrafi być taki miły i opiekuńczy. Znajomość z nim nauczyła mnie jednej rzeczy, żeby nie oceniać ludzi po okładce. Wieczorem zadzwoniłam do Charliego tak jak obiecałam wcześniej.

-Kimi masz jakieś plany na przyszły weekend
-Nie, raczej nie, a czemu pytasz?
-A może zamiast zwiedzać Berlin z Lukasem wolałabyś ze mną ?
-Przyjedziesz !?
-Jeśli to nie będzie problem to przyjadę
-Przyjeżdżaj, tęsknię...
-Ja też skarbeczku...

wtorek, 26 lipca 2016

Co to będzie...

Zaczął powoli rozpinać mi sukienkę, ale mu przerwałam...

-Charlie nie jestem jeszcze na to gotowa-ale on całował mnie dalej- Charls

Tego już za wiele co on sobie wyobraża. Odepchnęłam go i wybiegłam z pokoju. On nawet za mną nie wyszedł. Postanowiłam, że nie będę nikogo martwić i pójdę już do domu. Na zewnątrz zobaczyłam Lukasa i próbowałam tak przejść żeby mnie nie zauważył, ale moje starania poszły na marne, podszedł do mnie i zauważył, że jestem zapłakana.

-Kim co się stało?
-Pokłóciłam się z Charlsem
-Spokojnie, odprowadzić cię do domu?
-Mógłbyś?
-Jasne, że tak. Już późno nie pozwolę ci się samej tak wałęsać po mieście
-Miło z twojej strony, ale nie będziesz potem żałował, że nie zostałeś na imprezie?
-Jedyne czego mógłbym żałować to tego, że cię nie odprowadziłem

To było bardzo miłe z jego strony, że postanowił mnie odprowadzić. Było mi zimno, więc dał mi swoją marynarkę. Lukas nie jest taki zły jak się go lepiej pozna. Jest mi przykro, że mój chłopak tak się zachował w stosunku do mnie, nie mam po prostu słów co do tego zachowania. Kiedy wróciłam do domu wzięłam szybki prysznic i rzuciłam się na łóżko. Sięgnęłam po telefon żeby sprawdzić, która godzina, ale okazało się, że jest wyłączony. Miałam chyba 15 nieodebranych połączeń od Anki, 3 smsy od Leo i 1 od Lukasa (nie przypominam sobie żebym dawała mu swój numer), ale żadnej wiadomości od Charlsa. Wyciszyłam telefon i poszłam spać, bo było już coś po drugiej.

*Rano*

Ciekawe kto się dobija do drzwi o tak wczesnej porze. No cóż chyba muszę wstać z łóżka i iść otworzyć temu natrętowi. Spałam tylko w koszulce i majtkach, więc narzuciłam na siebie szlafrok i szybko zbiegłam po schodach. Po drugiej stronie drzwi zobaczyłam nie kogo innego jak Ankę i Leo.

-Dlaczego wczoraj tak zniknęłaś?- zapytał Leondre trochę zdenerwowany
-Kim czy ja dobrze myśle?- wtrąciła Ania
-Tak, dobrze myślisz. Nie byłam na to jeszcze gotowa, a on ciągle nalegał i się pokłóciliśmy
-Kiedy wszedłem do pokoju Charlsa to on mi powiedział, że już cię stracił na zawsze, bo zachował się jak zwykły dupek
-A co ja mam teraz biec i go przeprosić? Wyjdźcie stąd, mam was wszystkich dosyć- krzyknęłam zdenerwowana

A co jeśli my, to znaczy ja i Charlie to już koniec przez coś takiego. Nawet nie chcę o tym myśleć, powinnam z nim porozmawiać.

*Z perspektywy Charliego*

Nie powinienem był w taki sposób potraktować Kim, a zwłaszcza w jej urodziny. Nie zasłużyła na coś takiego. Nie mogę jej stracić przez moją głupotę, ona musi mi wybaczyć. Ja nie potrafię bez niej żyć. Ona jest dla mnie całym światem. Już myślałem, że umrę, Kim nie odpisała na żadną wiadomość ode mnie, nie odebrała ani jednego telefonu, więc postanowiłem do niej pojechać. Wskoczyłem do samochodu, jechałem bardzo szybko i może złamałem kilka przepisów drogowych, ale teraz to nie jest ważne. Dzwoniłem do drzwi przez 5 minut, ale w końcu mi otworzyła. Miała na sobie za duży T-shirt, czyli nie dawno pewnie brała prysznic. Bardzo posmutniała kiedy mnie zobaczyła w drzwiach. Chciałem ją przeprosić i błagać o przebaczenie, ale nie zdążyłem nic powiedzieć, bo Kim rzuciła mi się na szyję i powiedziała tylko krótkie "Kocham cię". Powiedziałem to samo i przytuliłem ją mocniej.

*Z perspektywy Kim*

Może jestem głupia i naiwna, że tak szybko mu wybaczyłam, ale kocham go i nie chcę żeby nasza miłość się skończyła. Za niedługo jadę do Berlina na kursy i nie będę mogła się z nim widywać, więc dobrze, że sobie to wyjaśniliśmy teraz i między nami jest wszystko w porządku.

-Kiedy wracasz?
-Jutro wieczorem, nie mogę zostać dłużej
-W takim razie długo się nie zobaczymy - powiedziałam ze smutkiem w głosie
-Jak to !? - objął mnie w pasie
-Jutro mam rozmowę o tym wyjeździe na kursy, jadę na dwa miesiące do Berlina
-A tak, zapomniałem. Nie możesz kiedy indziej iść na tę rozmowę?
-Nie mogę, ale mam nadzieję, że chociaż zdążę się z tobą pożegnać

Na rozmowie dowiedziałam się wszystkich szczegółów związanych z kursami, a mianowicie tego, że wyjeżdżam 1 listopada, a wracam 23 grudnia, tuż przed świętami. Czyli nie będą to pełne dwa miesiące  ale dobrze, że przyjadę już na święta. Będę mieszkała w hotelu z innymi uczestnikami kursów. Dowiedziałam się, że ten hotel znajduje się 3 kilometry od domu Lukasa. W wolnych chwilach będę wpadać na herbatkę do niego. Sięgnęłam do torebki po telefon i wykręciłam numer to Charliego:

-Gdzie jesteś?
-Zbieram się powoli na lotnisko
-Zaczekaj na mnie. Chcę się pożegnać, a nie mogę jechać na lotnisko
-Będę czekał przed twoim domem, do zobaczenia
-Do zobaczenia później

Chwycił mnie w pasie, przyciągnął do siebie i delikatnie pocałował, zostawiając lekki niedosyt. Pożegnałam się jeszcze z Leondre i Lukasam, bo wszyscy razem wylatywali. Leo zaczął się ze mnie śmiać, że tak bardzo nie lubiłam Lukasa, a teraz na pożegnanie dostał nawet buziaka w policzek. Podeszłam jeszcze do mojego cudownego chłopaka i wtuliłam się w niego. Charlie uniósł mój podbródek i spojrzał mi w oczy, a potem zaczął mnie całować, oczywiście odwzajemniłam pocałunek. Będę za nim cholernie tęsknić. Nie zobaczymy się aż do świąt.

*Przed moim wyjazdem*

Anka zorganizowała dla mnie pożegnalnego grila. Zaprosiła najbliższych znajmomych ze szkoły. Dostałam genialny prezent od Ani. Była to ramka ze zdjęciem z wakacji w Wielkiej Brytanii. Z tyłu na zdjęciu był podpis : "Najlepsze wakacje z moją ukochaną przyjaciółką. Zawsze razem K i A. Pamiętaj o mnie." Mój słodziak zawsze wie jak mnie pocieszyć. Obiecała, że odwiedzi mnie kiedyś przez weekend. Bardzo się cieszę, że wygrałam ten konkurs, ale nie chcę zostawiać wszystkich. To tylko dwa miesiące, ale dla mnie to długo. Jak wrócę musimy nadrobić moją nieobecność i porządnie się zabawić w sylwestra. Jeszcze nawet nie wyjechałam, a już myślę o powrocie.

niedziela, 17 lipca 2016

Magiczna 17-nastka

Siedemnastka to takie magiczne urodziny. Człowiek nie jest jeszcze pełnoletni, ale czuje się już taki dorosły i odpowiedzialny. Jestem ciekawa co Charlie wykombinuje. Już wiem, że przygotowuje przyjęcie niespodziankę. Wystarczyło chytrze podpytać Ankę, a ona coś tam wspomniała. Oczywiście nieświadomie, jestem pewna, że nie chciałaby mi zepsuć niespodzianki. Postanowiłam, że zadzwonię do Leondre, bo dawno już z nim nie rozmawiałam. Sięgnęłam po telefon i wystukałam jego numer, po kilki sygnałach usłyszałam w słuchawce znajomy głos:

-Hej, Kim nie będziesz na mnie zła jeśli oddzwonię późnym wieczorem? Teraz jestem zajęty i za bardzo nie mogę rozmawiać
-Hej, no skoro jesteś zajęty to nie mogę się złościć na ciebie, ale zadzwonisz później?
-Tak, zadzwonię
-No okej, to do usłyszenia
-Do usłyszenia

To wszystko wydaje mi się jakieś dziwne. Nikt nie ma dla mnie czasu, wszyscy są zajęci. Tylko ja siedzę w domu i nic nie robię. Może zadzwonię do Anki i pójdziemy na pizzę albo lody.

-Anka, co robisz? Pójdziemy gdzieś na miasto, coś zjeść?
-Chętnie Kimi tylko może innym razem, bo teraz jestem u Igora i oglądamy film
-Dobrze, w takim razie miłego oglądania życzę
-Dzięki, nie gniewaj się na mnie
-Nie gniewam się, do zobaczenia jutro w szkole
-Do zobaczenia

Poczułam się odrzucona. No cóż czasem tak musi być. Położyłam się wygodnie na łóżku, wzięłam słuchawki i włączyłam "7 years old" Lukasa Grahama. Uwielbiam tę piosenkę, dzięki spokojnej melodii zawsze potrafię się skupić na jej przekazie.

*Jutro wielki dzień*

Bardzo podobają mi się hybrydowe paznokcie, więc postanowiłam, że pójdę do kosmetyczki. Wyciągnęłam Anię razem ze mną.
Kiedy wróciłam do domu to na stole leżała koperta, mama powiedziała, że to do mnie i na pewno się ucieszę. Kompletnie zapomniałam, że brałam udział w konkursie dziennikarskim (zawsze chciałam zostać dziennikarką i dlatego chodzę do liceum o tym kierunku). Główną nagrodą miał być wyjazd do jakiegoś państwa w Europie na dwa miesiące, w którym brało się udział w warsztatach dziennikarskich. Rzuciłam się na tą kopertę jak oszalała i szybko ją otworzyłam. Zaczęłam czytać na głos:

"Droga Kim Blackly mamy zaszczyt poinformować panią o tym iż wygrała pani nasz konkurs dziennikarski. Główna nagroda, którą pani zdobyła to wyjazd na dwa miesiące do Berlina, na warsztaty. Dalsze informacje o wyjeździe przekażemy pani osobiście 28 października w pani szkole".      
              
Normalnie prawie dostałam zawału jak to czytałam. Mama wyściskała mnie i mi pogratulowała, a tata rzucił tylko z salonu w moim kierunku: "Jestem z ciebie dumny, zawsze w ciebie wierzyłem". Muszę zadzwonić do Anki, Charliego i Leondre. Sięgnęłam po telefon i najpierw postanowiłam zadzwonić do Anki:

-Anka mam dla ciebie wspaniałe wieści- krzyknęłam podekscytowana
-Jakie, nawijaj- zapytała zaciekawiona
-Pamiętasz ten konkurs dziennikarski, w którym brałyśmy udział?
-Tak pamiętam, a właśnie wiesz może kiedy będą wyniki?
-Właśnie dzisiaj dostałam list, że wygrałam ten konkurs i jadę na dwa miesiące do Berlina
-Naprawdę? To wspaniale, zdobędziesz większe doświadczenie na tych warsztatach- powiedziała to z żalem w głosie
-Anka, ale nie jesteś na mnie zła, że to ja wygrałam, a nie ty, prawda?
-Ależ skąd, pewnie, że nie jestem zła

Moja rozmowa z Charliem wyglądała bardzo podobnie jak ta z rodzicami. Pogratulował mi i powiedział, że jest ze mnie bardzo dumny. Było już trochę późno, ale postanowiłam, że zadzwonię jeszcze do Leo. Kiedy dowiedział się, że pojadę do Berlina to zaczął się śmiać

-Z czego się śmiejesz?- zapytałam oburzona
-Jak to z czego? Nasz kolega, za którym nie przepadasz mieszka w Berlinie
-Lukas?
-Tak, Lukas. Myślę, że do tego czasu zdążycie się polubić

*Następny dzień, popołudniu*

Anka siedziała u mnie już od samego rana i pomagała mi się szykować, zresztą ona sama też się szykowała. Ubrałyśmy te ubrania, które ostatnio kupiłyśmy razem na zakupach.

-Jak ty seksownie wyglądasz, po prostu nie można od ciebie wzroku oderwać
-Anka co ty wygadujesz?
-Samą prawdę, a tak w ogóle to ja już muszę iść.

Była godzina 17:48, zeszłam na dół żeby sprawdzić czy rodzice są jeszcze w domu (mieli iść na kolację z okazji swojej 20 rocznicy ślubu).

-Córeczko baw się dobrze
-Dziękuję tato i wzajemnie

Kiedy samochód rodziców odjechał już z podjazdu, to zaczęłam wypatrywać Charliego. Pojawił się przed moim domem wypożyczonym samochodem równo o 18:00. Otworzyłam drzwi, a Charlie wbiegł do domu i zaczął składać mi życzenia
-Wyglądasz zjawiskowo- powiedział
-Dziękuję- lekko się zarumieniłam
-Mam coś dla ciebie, daj mi chwilkę pójdę po to do samochodu

Kiedy wrócił trzymał w rękach ogromnego misia pluszowego, bukiecik róż i jakieś pudełeczko.

-Ale nie będziesz mi się oświadczał- wskazałam na pudełko, które trzymał w dłoni
-Jeszcze nie-zaczął się śmiać i wyciągnął z pudełka złoty naszyjnik z zawieszką w kształcie mikrofonu i powiedział- Dla mojej małej dziennikarki
-Dziękuję

Zaczęliśmy się całować, usiadłam na nim okrakiem i przeczesałam ręką jego włosy, a on wypalił

-Co ty dzisiaj taka napalona?
-Wcale, że nie jestem napalona
-Tak, tak ja swoje wiem. Dobra chodź już, bo się spóźnimy.
-Gdzie się spóźnimy?
-Zobaczysz na miejscu

Charlie jechał szybko zresztą on zawsze tak jeździ, więc po kilku minutach oznajmił, że już jesteśmy na miejscu. Zatrzymaliśmy się przed wejściem do sali, w której zawsze są organizowane większe imprezy. Kiedy weszliśmy do środka to wszystkie światła były zgaszone i nagle goście wyskoczyli z ukrycia i krzyknęli "NIESPODZIANKA" . Byłam bardzo wzruszona. Zastanawiałam się od kiedy Charlie jest już w Polsce, że zdążył to wszystko przygotować. Na imprezie byli wszyscy moi bliżsi znajomi ze szkoły, a także Anka z Igorem, oczywiście Leo i jeszcze Lukas. Lukas? Co on tu w ogóle robi!? Hmm no trudno nie będę się nim przejmowała, teraz jest czas na zabawę. Było dużo pysznych przekąsek, wspaniały tort, genialna muzyka no i oczywiście alkohol, którego ja nie piję. Dzisiaj jest taka okazja, że pokuszę się ewentualnie o jeden kieliszek szampana. Tańczyłam z wszystkimi nawet z Lukasem, trochę go polubiłam, nie zachowywał się tak nachalnie jak ostatnio. Zamiast wypić tylko jeden kieliszek szampana to wypiłam aż 4, ale ciągle byłam wszystkiego świadoma. W pewnym momencie Charlie zapytał się mnie czy jestem gotowa na to o czym ostatnio rozmawialiśmy. Kiwnęłam tylko głową. Oznajmiłam mu, że pójdę tylko po torebkę.

-Anka, ja chyba nie dam rady  -Jeśli nie dasz rady, to się nie zmuszaj do tego. Pamiętaj nic na siłę
-Ale ja się stresuję, a jak...
-Spokojnie wszystko będzie dobrze

Kiedy weszliśmy do pokoju to całe łóżko było obsypane płatkami róż, a w tle leciała muzyka. To wszystko było takie romantyczne.

-Charlie ty głupku, kiedy ty zdążyłeś to wszystko przygotować?
-Nie interesuj się takimi szczegółami- zaczął się śmiać
-Charlie...- nie zdążyłam dokończyć, bo Charls zaczął mnie całować. Najpierw bardzo delikatnie, praktycznie tylko muskał mnie swoimi ustami, a później coraz bardziej namiętnie. Zaczął powoli rozpinać mi sukienkę, ale mu przerwałam...

niedziela, 10 lipca 2016

Krótki ten weekend...

Moi towarzysze z meczu odprowadzili mnie aż pod same drzwi. Otworzył Charlie, który wyglądał na bardzo zmęczonego, ale jednocześnie zadowolonego. Przywitał się z nami, przytulił mnie do siebie i powiedział:
-Chłopaki wejdziecie? Chata wolna
-Nie szkoda ci wolnej chaty? Lepiej chyba jest spędzić trochę czasu z dziewczyną sam na sam ?- wtrącił Lukas
O nie tego już za wiele. Jakiś laluś nie będzie mi rozkazywał,
-Charlie nie jest taki jak ty! Jesteś zwykłym lalusiem, który ugania się za dziewczynami
Kiedy to powiedziałam byłam taka wkurzona, że zatrzasnęłam im drzwi przed nosem. Jednak po chwili otworzyłam je z powrotem, chłopcy byli już przy furtce. Wybiegłam z domu i powiedziałam:
-Przepraszam Leo, że się z tobą nawet nie pożegnałam, dobranoc, słodkich snów- pocałowałam go w policzek i wróciłam do domu
Byłam taka wkurzona na tego podrywacza, że ta złość aż ze mnie parowała. Charlie próbował mnie uspokoić:
-Kimi nie złość się, jeśli mam być szczery to Lukas miał trochę racji
-Aha czyli tylko czekałeś na ten moment żeby być ze mną sam w domu?
-Przecież my już dużo razy byliśmy sami w domu, zapomniałaś? Ale mi chodziło o to, że zamiast z nimi wolałbym spędzić ten czas tylko z tobą
-No ciekawe, ciekawe...- posłałam mu słodki uśmieszek
-Przestań marudzić i chodź tu do mnie- rozłożył ramiona
-Nie przytulam się z podejrzanymi typami
Charlie podbiegł do mnie i zaczął mnie łaskotać -Ja ci dam podejrzanego typa-. Uwielbiam spędzać czas tylko z nim. Przy nim czuję się naprawdę kochana i doceniana.
Leżeliśmy w łóżku i rozmawialiśmy, o mojej 17-nastce, o ważnych sprawach związanych z naszym związkiem na odległość między innymi o zaufaniu. Charlie musiał być naprawdę bardzo zmęczony, bo w trakcie naszej rozmowy zasnął. Postanowiłam, że pójdę do kuchni napić się soku, a potem pójdę już spać. Kiedy wróciłam Charlie siedział oparty o ramę łóżka. Było to dziwne, że już się obudził, więc zapytałam:
-Dlaczego nie śpisz? Dwie minuty temu kiedy wychodziłam do kuchni to ty spałeś jak zabity
-Może dlatego nie śpię, bo twój telefon ciągle dzwonił i to pod moją poduszką
-Charlie przepraszam, ciekawe kto do mnie wydzwania o takiej porze?
-Pozwoliłem sobie zerknąć, dzwonił Mateusz. To chyba ten twój kuzyn co nie?
Sprawdziłam telefon i faktycznie było kilka nieodebranych połączeń od mojego kuzyna. Postanowiłam, że oddzwonię, pewnie to coś ważnego skoro dzwonił o tak późnej porze.
-Cześć Mati, widzę, że dzwoniłeś
-Kim dziewczyna ze mną zerwała. Powiedziała, że nie będzie dłużej z takim dupkiem. Ona jest całym moim życiem, kocham ją. Dzwoniłem, bo chciałem się z tobą pożegnać
-Jak to pożegnać!?
-Moje życie nie ma sensu, najwyższa pora żeby je w końcu zakończyć
-Mati co ty wygadujesz? Proszę cię nie rób głupot, przed tobą całe życie-głos zaczął mi się załamywać- Mati proszę...
-Ona ze mną zerwała, teraz nie mam dla kogo żyć
-Jak to nie masz dla kogo żyć, a ja? Twoja najlepsza kuzynka to co już się nie liczę?
-Kim kocham cię, ale...
-Też cię kocham i nie ma żadnego, "ale".
A teraz obiecaj mi, że grzecznie pójdziesz spać i nie będziesz już myślał nad takimi głupotami.
-Obiecuję i dziękuję za wsparcie
Na wszelki wypadek zadzwoniłam jeszcze do Anki żeby upewniła się, że ten głupek jest cały i zdrowy. On nie mógł sobie nic zrobić za dobrze go znam, ale jednak wolałam mieć pewność. Zwróciłam się do Charliego:
-Proszę ty mi tak nigdy nie rób jak mój głupi kuzyn
-Nie zrobię
Puścił mi oczko, przybliżył się do mnie i zaczął całować, kiedy jego dłonie zaczęły wędrować pod moją koszulkę, przygarnęłam go do porządku. Nie byłam na to gotowa, jeszcze nie dziś. Oznajmiłam, że idę spać i odwróciłam się na drugi bok, Charlie wielce urażony odwrócił się do mnie plecami i natychmiast zasnął.

*Rano*

Charlie pomimo tego, że chyba był na mnie obrażony to przytulał mnie w nocy. Kiedy się obudziłam to on jeszcze spał, przykryłam go kocem i poszłam się trochę ogarnąć, poczesać włosy, umyć zęby itp. Zostawiłam uchylone drzwi w łazience, bo było strasznie duszno. Po chwili do łazienki wpadł Charlie, miał ubrane tylko spodenki, w których spał. Miał dziwną minę, więc spytałam:
-Co jest?
-Bo ja... bo mi jest strasznie głupio, że się tak wczoraj zachowałem. Nie chciałem żeby tak wyszło
-Przecież nic się nie stało
-Jak się obudziłem, to byłem pewny, że będziesz albo u Leo albo już jesteś na lotnisku
-Aż tak mi nie ufasz?- zdziwiłam się
-Ufam ci, ale bałem się, że wyjedziesz bez pożegnania
-Głupek- pocałowałam go- Samolot mam wieczorem, mamy jeszcze cały dzień żeby spędzić go razem. Co będziemy robić?
-Może pójdziemy na plażę?
-Nie wzięłam ze sobą stroju kąpielowego
-Przecież to żaden problem, pójdziemy najpierw do sklepu po strój kąpielowy, a potem na plażę
Zjedliśmy śniadanie i wyszliśmy na zakupy. Charlie kupił mi taki kostium, o którym marzyłam. Niedawno oglądałam z Anką gazetę, w której był ten sam strój. Na plaży długo się wylegiwaliśmy. W końcu nadszedł czas powrotu do domu. Spakowałam wszystkie moje rzeczy do samochodu Charliego i ruszyliśmy w kierunku lotniska. Zajmując miejsce w samolocie czułam dokładnie to samo co poprzednim razem kiedy zostawiałam go tutaj. Pomachałam mu przez okno, samolot zaczął powoli startować. Następny raz zobaczę go w moje urodziny, dopiero za dwa tygodnie. Ciężkie życie nastolatka. Rozmawiamy codziennie przez telefon i na Skeypie, ale to nie to samo. Mi by wystarczyło tylko wtulić się w jego ramiona i siedzieć bez słowa. Dotyk to jedyne za czym najbardziej tęsknię. Lecąc samolotem wspominałam ten wspaniały weekend i szczerze mówiąc to Lukas jest nieznośny, ale przecież to przyjaciel Leondre i Charliego, więc muszę go tolerować. Jeśli się nie popisuje i nie dogaduje to nawet całkiem fajnie się z nim rozmawia.

*Tydzień później*

Za tydzień w końcu moja 17-nastka. Charlie powiedział, że mam czekać na niego u mnie w domu o 18:00 i niczym mam nie zawracać sobie głowy. Chyba szykuje się niespodzianka. Muszę ubłagać Ankę żeby poszła ze mną kupić jakąś sukienkę i buty.
-Ania pójdziesz ze mną na zakupy?
-No jasne, a w jakim kolorze ma być ta sukienka?
-Co, jaka sukienka?
-To znaczy co chcesz kupić?
-Sukienkę- zaczęłam się śmiać- i jeszcze buty
-Wiedziałam co chcesz kupić, bo czytam ci w myślach. Dopiero niedawno odkryłam swój szósty zmysł.
-Dobra chodźmy już do tego sklepu- ponagliłam ją
W sklepie spędziłyśmy tylko 4 godziny. Kupiłam śliczną różową sukienkę nad kolano typu "Prinsessa" i czarne lakierowane szpilki. Kiedy miałyśmy już wychodzić ze sklepu to Anka wyjechała z jakimś nienormalnym pytaniem:
-A może kupiłabyś sobie jakąś ładną bieliznę?- szturchnęła mnie w żebra i uśmiechnęła się
-Jesteś chora? A może zmień dilera- zaczęłam się śmiać
W końcu wróciłyśmy się po tą bieliznę, bo Ania nie pozwoliła mi wyjść ze sklepu. To wszystko jest jakieś dziwne i podejrzane, najpierw ta sukienka, a teraz bielizna. "Oj Anka dowiem się co ty kombinujesz"

sobota, 2 lipca 2016

Podrywacz

-Kim mam dla ciebie niespodziankę
-Jaką? Przyjeżdżasz do Polski?
-Nie, ale i tak się zobaczymy. Ty przyjeżdżasz do mnie
-Jak? Co?
-Mam bilety na mecz piłki nożnej w ten weekend
-Charlie jesteś cudowny
-Już nie mogę się doczekać aż cię zobaczę
-Ja też
-A właśnie, bo bym zapomniał, Leo idzie z nami na mecz. Chyba, że masz coś przeciwko?
-No jasne, że nie mam nic przeciwko
Byłam taka szczęśliwa, że pójdę z moim chłopakiem i przyjacielem na mecz. Chyba zacznę odliczać godziny do naszego spotkania, pani z matematyki byłaby ze mnie dumna. Całą radość diabli wzięli, bo przypomniało mi się, że jutro mam test z biologii. Jest dopiero trzeci tydzień września, a już tyle testów i kartkówek. Na jutro muszę się nauczyć układu krwionośnego. Wzięłam szybki prysznic i zaczęłam się uczyć.

*Następny dzień*

Szłam szybko do szkoły, bo chciałam opowiedzieć Ance o tym, że Charlie zabiera mnie na mecz, przy tym spełniając moje jedno z wielu marzeń. Kiedy weszłam do budynku moja przyjaciółka już tam była. Siedziała na ławce, na której zawsze rano rozmawiałyśmy.
-Anka nie uwierzysz jak ci zaraz powiem co Charls wymyślił
-Mów... Umieram z ciekawości
-Zabiera mnie na mecz
-Aaaa- zaczęła piszczeć- To cudownie, przecież zawsze o tym marzyłaś
-Już w ten weekend się z nim zobaczę
-Jeszcze dzisiaj, czwartek, a w piątek się będziesz pakować
-Ale przyjdę na lekcje. Mama nie pozwoli mi zawalać szkoły ze względu na chłopaka
-Kim zrobiłaś już stronę internetową na piątek?
-Nawet nie zaczęłam, ale myślę, że zajmie mi to maksymalnie trzy godzinki
-Pomożesz mi? Wiesz jaka ja jestem z informatyki.
-Jasne, że ci pomogę. Wpadnij po szkole, razem szybko się z tym uporamy, a w zamian w czwartek pomożesz mi spakować walizkę.
-Okej szantażysto- zaczęła się śmiać

*Piątek*

Walizka już spakowana, jestem gotowa żeby spotkać się z Charlim i Leondre, a do samolotu zostały mi jeszcze dwie godziny. Już chcę być w Wielkiej Brytanii. Nie mogę się doczekać meczu towarzyskiego Polski z Niemcami, ale i tak najważniejsze jest spotkanie z Charlsem. Oczywiście będziemy kibicować Polsce, bo jakby inaczej. Kiedy siedziałam już w samolocie wspominałam jak to mama nie chciała mnie samej puścić, bo że niby jestem jeszcze dzieckiem, ale wtedy tata stanął w mojej obronie i powiedział "Za niedługo będziesz miała siedemnaście lat i nie będziesz już takim dzieckiem, mam do ciebie pełne zaufanie". Poczułam się wtedy taka dumna. Nudziło mi się podczas lotu, więc sięgnęłam po książkę, którą niedawno zaczęłam czytać. Była to książka "Pamięć krwi", jeśli coś o krwi to łatwo domyślić się , że jest o wampirach. Tak się wciągnęłam w czytanie, że kiedy się ocknęłam to musiałam już wysiadać. Odebrałam bagaż i szybko udałam się do wyjścia. Kiedy przed wejściem zobaczyłam Charliego nie mogłam się opanować i rzuciłam mu się na szyję.
-Moja księżniczka, tęskniłem za tobą
Przybliżył się do mnie tak, że pomiędzy naszymi ciałami nie było wolnej przestrzeni, a nasze usta połączyły się w pocałunku. Położyłam mu głowę na ramieniu, a on mnie przytulił.
-Nie widzieliśmy się prawie od miesiąca- powiedziałam
-Dla mnie to były całe wieki

Charlie wziął moją walizkę, zapakował ją do swojego Ferrari i pojechaliśmy do jego domu. Kiedy tak jechaliśmy postanowiłam, że zadzwonię do mamy, że już jestem na miejscu i wszystko jest porządku. Podczas jazdy Charlie trzymał rękę na mojej nodze, to było miłe i trochę łaskotało. Czułam się trochę nie komfortowo wiedząc, że będę musiała nocować u Charliego, a zwłaszcza, że nie znam jego rodziców osobiście.

Leżałam już w łóżku, a właściwie zabierałam się do spania, kiedy usłyszałam nerwowe pukanie do drzwi. Był to Charlie. Wbiegł do pokoju i usiadł na łóżku.
-Przepraszam cię wiem, że jestem złym chłopakiem, nie zasługuję na ciebie
-Jesteś najlepszym chłopakiem co ty wygadujesz?- złapałam go za rękę
-Nie mogę jutro iść z tobą i Leondre na mecz
-Dlaczego?
-Z samego rana muszę jechać na sesję zdjęciową. Marka ubrań, której jestem ambasadorem miała dostawę nowych ubrań i muszą mi w nich zrobić zdjęcia
-Praca to praca. Trochę przykro, że nie pójdziesz z nami
-Jeśli się zgodzicie to załatwię wam towarzysza w zastępstwie za mnie
-Nikt cię nie zastąpi- zaczęłam się śmiać
-Wim, wiem głupolu. Idź już spać musisz być wypoczęta na kibicowanie
-Dobranoc Charlie moja modelko
-Dobranoc, a teraz modelka opuszcza to pomieszczenie

-Cześć Kimi nareszcie jesteś
-Przepraszam, że tak późno przyszłam, ale chciałam jeszcze spędzić trochę czasu z Charlim

-Rozumiem zakochańcu- zaczął się śmiać
-Leo nie przedstawisz mnie- wskazałam na przystojnego blondyna
-Aaa właśnie Kim poznaj Lukasa, Lukas poznaj Kim
-Miło mi cię poznać Lukas- uśmiechnęłam się
-Mi również
-Zapowiada się ciekawy mecz, no to komu kibicujemy?-powiedział Leondre
-Oczywiście, że Polsce, a ty się jeszcze pytasz?
-Hmm no, bo tak jakby ja będę kibicował Niemcom-powiedział Lukas
-Zauważyłam po akcencie-uśmiechnęłam się delikatnie
-Nie żebym coś sugerował, ale Niemcy są  podobno przystojniejsi niż Polacy-zmierzwił szarmancko włosy dłonią
-No nie powiedziałabym, a tak poza tym to Brytyjczycy i Anglicy są przystojniejsi niż Niemcy- puściłam oczko do Leo i zaśmiałam się
-Ostra, lubię takie
-Ostra i zajęta
-Dobra chodźcie już, bo spóźnimy się na mecz

Na trybunach było pełno kibiców obu drużyn i nie tylko. Trochę denerwował mnie ten Lukas. Cały czas się do mnie kleił i coś dogadywał. Jeszcze chwila i sobie stąd pójdę albo po prostu on dostanie w twarz. Dobrze, że nie ma tu z nami Charliego, bo byłby niepotrzebnie zazdrosny. Zakończyła się pierwsza połowa meczu, był remis. Postanowiłam, że pójdę do toalety. Kiedy szłam z powrotem na trybuny zaczepił mnie jakiś mężczyzna, prawdopodobnie Niemiec. Był pijany, zbliżał się do mnie coraz bardziej chwiejnym krokiem. Przestraszyłam się, a zwłaszcza, że nikogo tutaj nie było oprócz tego nachalnego typka. Nagle zobaczyłam jak Lukas biegnie w moim kierunku. Zaczął krzyczeć coś po niemiecku do tego faceta, a następnie objął mnie ramieniem i powiedział:
-Spokojnie Kim, już dobrze. Chodźmy, bo za chwilę zacznie się druga połowa meczu.
-Lukas skąd ty się tu wziąłeś?
-Pomyślałem, że taka atrakcyjna dziewczyna nie powinna tak sama chodzić, a zwłaszcza, że roi się tutaj od pijanych kibiców.
-Dostałbyś w twarz, ale nie uderzę cię, bo mnie obroniłeś. Dziękuję
-Nie ma za co, a może by tak buziak w policzek w ramach podziękowań?
-Hmm no dobra- pocałowałam własną dłoń i klepnęłam nią delikatnie Lukasa w policzek, a potem zaczęłam się śmiać
-No bardzo śmieszne. Tak się odpłacasz swojemu wybawcy?
-Przepraszam cię mój wybawco jeśli zostałeś urażony
-Dobra chodźmy już-objął mnie ramieniem
-Ręka!
-Normalnie zazdroszczę Charliemu takiej dziewczyny