Siedemnastka to takie magiczne urodziny. Człowiek nie jest jeszcze pełnoletni, ale czuje się już taki dorosły i odpowiedzialny. Jestem ciekawa co Charlie wykombinuje. Już wiem, że przygotowuje przyjęcie niespodziankę. Wystarczyło chytrze podpytać Ankę, a ona coś tam wspomniała. Oczywiście nieświadomie, jestem pewna, że nie chciałaby mi zepsuć niespodzianki. Postanowiłam, że zadzwonię do Leondre, bo dawno już z nim nie rozmawiałam. Sięgnęłam po telefon i wystukałam jego numer, po kilki sygnałach usłyszałam w słuchawce znajomy głos:
-Hej, Kim nie będziesz na mnie zła jeśli oddzwonię późnym wieczorem? Teraz jestem zajęty i za bardzo nie mogę rozmawiać
-Hej, no skoro jesteś zajęty to nie mogę się złościć na ciebie, ale zadzwonisz później?
-Tak, zadzwonię
-No okej, to do usłyszenia
-Do usłyszenia
To wszystko wydaje mi się jakieś dziwne. Nikt nie ma dla mnie czasu, wszyscy są zajęci. Tylko ja siedzę w domu i nic nie robię. Może zadzwonię do Anki i pójdziemy na pizzę albo lody.
-Anka, co robisz? Pójdziemy gdzieś na miasto, coś zjeść?
-Chętnie Kimi tylko może innym razem, bo teraz jestem u Igora i oglądamy film
-Dobrze, w takim razie miłego oglądania życzę
-Dzięki, nie gniewaj się na mnie
-Nie gniewam się, do zobaczenia jutro w szkole
-Do zobaczenia
Poczułam się odrzucona. No cóż czasem tak musi być. Położyłam się wygodnie na łóżku, wzięłam słuchawki i włączyłam "7 years old" Lukasa Grahama. Uwielbiam tę piosenkę, dzięki spokojnej melodii zawsze potrafię się skupić na jej przekazie.
*Jutro wielki dzień*
Bardzo podobają mi się hybrydowe paznokcie, więc postanowiłam, że pójdę do kosmetyczki. Wyciągnęłam Anię razem ze mną.
Kiedy wróciłam do domu to na stole leżała koperta, mama powiedziała, że to do mnie i na pewno się ucieszę. Kompletnie zapomniałam, że brałam udział w konkursie dziennikarskim (zawsze chciałam zostać dziennikarką i dlatego chodzę do liceum o tym kierunku). Główną nagrodą miał być wyjazd do jakiegoś państwa w Europie na dwa miesiące, w którym brało się udział w warsztatach dziennikarskich. Rzuciłam się na tą kopertę jak oszalała i szybko ją otworzyłam. Zaczęłam czytać na głos:
"Droga Kim Blackly mamy zaszczyt poinformować panią o tym iż wygrała pani nasz konkurs dziennikarski. Główna nagroda, którą pani zdobyła to wyjazd na dwa miesiące do Berlina, na warsztaty. Dalsze informacje o wyjeździe przekażemy pani osobiście 28 października w pani szkole".
Normalnie prawie dostałam zawału jak to czytałam. Mama wyściskała mnie i mi pogratulowała, a tata rzucił tylko z salonu w moim kierunku: "Jestem z ciebie dumny, zawsze w ciebie wierzyłem". Muszę zadzwonić do Anki, Charliego i Leondre. Sięgnęłam po telefon i najpierw postanowiłam zadzwonić do Anki:
-Anka mam dla ciebie wspaniałe wieści- krzyknęłam podekscytowana
-Jakie, nawijaj- zapytała zaciekawiona
-Pamiętasz ten konkurs dziennikarski, w którym brałyśmy udział?
-Tak pamiętam, a właśnie wiesz może kiedy będą wyniki?
-Właśnie dzisiaj dostałam list, że wygrałam ten konkurs i jadę na dwa miesiące do Berlina
-Naprawdę? To wspaniale, zdobędziesz większe doświadczenie na tych warsztatach- powiedziała to z żalem w głosie
-Anka, ale nie jesteś na mnie zła, że to ja wygrałam, a nie ty, prawda?
-Ależ skąd, pewnie, że nie jestem zła
Moja rozmowa z Charliem wyglądała bardzo podobnie jak ta z rodzicami. Pogratulował mi i powiedział, że jest ze mnie bardzo dumny. Było już trochę późno, ale postanowiłam, że zadzwonię jeszcze do Leo. Kiedy dowiedział się, że pojadę do Berlina to zaczął się śmiać
-Z czego się śmiejesz?- zapytałam oburzona
-Jak to z czego? Nasz kolega, za którym nie przepadasz mieszka w Berlinie
-Lukas?
-Tak, Lukas. Myślę, że do tego czasu zdążycie się polubić
*Następny dzień, popołudniu*
Anka siedziała u mnie już od samego rana i pomagała mi się szykować, zresztą ona sama też się szykowała. Ubrałyśmy te ubrania, które ostatnio kupiłyśmy razem na zakupach.
-Jak ty seksownie wyglądasz, po prostu nie można od ciebie wzroku oderwać
-Anka co ty wygadujesz?
-Samą prawdę, a tak w ogóle to ja już muszę iść.
Była godzina 17:48, zeszłam na dół żeby sprawdzić czy rodzice są jeszcze w domu (mieli iść na kolację z okazji swojej 20 rocznicy ślubu).
-Córeczko baw się dobrze
-Dziękuję tato i wzajemnie
Kiedy samochód rodziców odjechał już z podjazdu, to zaczęłam wypatrywać Charliego. Pojawił się przed moim domem wypożyczonym samochodem równo o 18:00. Otworzyłam drzwi, a Charlie wbiegł do domu i zaczął składać mi życzenia
-Wyglądasz zjawiskowo- powiedział
-Dziękuję- lekko się zarumieniłam
-Mam coś dla ciebie, daj mi chwilkę pójdę po to do samochodu
Kiedy wrócił trzymał w rękach ogromnego misia pluszowego, bukiecik róż i jakieś pudełeczko.
-Ale nie będziesz mi się oświadczał- wskazałam na pudełko, które trzymał w dłoni
-Jeszcze nie-zaczął się śmiać i wyciągnął z pudełka złoty naszyjnik z zawieszką w kształcie mikrofonu i powiedział- Dla mojej małej dziennikarki
-Dziękuję
Zaczęliśmy się całować, usiadłam na nim okrakiem i przeczesałam ręką jego włosy, a on wypalił
-Co ty dzisiaj taka napalona?
-Wcale, że nie jestem napalona
-Tak, tak ja swoje wiem. Dobra chodź już, bo się spóźnimy.
-Gdzie się spóźnimy?
-Zobaczysz na miejscu
Charlie jechał szybko zresztą on zawsze tak jeździ, więc po kilku minutach oznajmił, że już jesteśmy na miejscu. Zatrzymaliśmy się przed wejściem do sali, w której zawsze są organizowane większe imprezy. Kiedy weszliśmy do środka to wszystkie światła były zgaszone i nagle goście wyskoczyli z ukrycia i krzyknęli "NIESPODZIANKA" . Byłam bardzo wzruszona. Zastanawiałam się od kiedy Charlie jest już w Polsce, że zdążył to wszystko przygotować. Na imprezie byli wszyscy moi bliżsi znajomi ze szkoły, a także Anka z Igorem, oczywiście Leo i jeszcze Lukas. Lukas? Co on tu w ogóle robi!? Hmm no trudno nie będę się nim przejmowała, teraz jest czas na zabawę. Było dużo pysznych przekąsek, wspaniały tort, genialna muzyka no i oczywiście alkohol, którego ja nie piję. Dzisiaj jest taka okazja, że pokuszę się ewentualnie o jeden kieliszek szampana. Tańczyłam z wszystkimi nawet z Lukasem, trochę go polubiłam, nie zachowywał się tak nachalnie jak ostatnio. Zamiast wypić tylko jeden kieliszek szampana to wypiłam aż 4, ale ciągle byłam wszystkiego świadoma. W pewnym momencie Charlie zapytał się mnie czy jestem gotowa na to o czym ostatnio rozmawialiśmy. Kiwnęłam tylko głową. Oznajmiłam mu, że pójdę tylko po torebkę.
-Anka, ja chyba nie dam rady -Jeśli nie dasz rady, to się nie zmuszaj do tego. Pamiętaj nic na siłę
-Ale ja się stresuję, a jak...
-Spokojnie wszystko będzie dobrze
Kiedy weszliśmy do pokoju to całe łóżko było obsypane płatkami róż, a w tle leciała muzyka. To wszystko było takie romantyczne.
-Charlie ty głupku, kiedy ty zdążyłeś to wszystko przygotować?
-Nie interesuj się takimi szczegółami- zaczął się śmiać
-Charlie...- nie zdążyłam dokończyć, bo Charls zaczął mnie całować. Najpierw bardzo delikatnie, praktycznie tylko muskał mnie swoimi ustami, a później coraz bardziej namiętnie. Zaczął powoli rozpinać mi sukienkę, ale mu przerwałam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz