czwartek, 15 września 2016

(Nie) miła niespodzianka

*Z perspektywy Charliego*

To nie może się tak skończyć, nie pozwolę na to. Muszę znaleźć Lukasa i wyjaśnić sobie z nim kilka spraw. Niepotrzebnie tak się wkurzyłem na Kim przecież była pijana, nie wiedziała do końca co robi, biedactwo moje. Muszę do niej iść. Ogarnąłem się trochę i wyszedłem z pokoju z nadzieją, że porozmawiam z Kim. Kiedy zapukałem do drzwi, otworzyła mi Anka, co mnie nie zdziwiło. Wchodząc do pokoju zauważyłem, że Kim jest blada jak ściana.

-Co się stało?
-Zemdlałam - powiedziała po cichu
-To pewnie ze zmęczenia - wtrąciła Ania

Nie mogłem tak na nią patrzeć, moja Kim nigdy nie była taka zapłakana ani smutna. Podszedłem do niej, a Ania z Igorem jakoś dziwnie nagle wyparowali. Przytuliłem ją mocno i powiedziałem:

-Przepraszam cię Kim... - nie skończyłem, bo mi przerwała
-Za co ty mnie przepraszasz ? Przecież to moja wina
-To nie jest twoja wina, tylko Lukasa. Zostań tutaj i wypocznij sobie, ja muszę załatwić coś bardzo ważnego - pocałowałem ją i wyszedłem

Teraz trzeba w jakiś sposób namierzyć tego dupka. Minęło trochę czasu zanim go znalazłem, ale w końcu się udało. Podszedłem do niego i złapałem go za ramię, mówiąc:

-Chyba musimy sobie porozmawiać
-Nie mamy o czym rozmawiać, Kim będzie moja

Tego już za wiele, byłem bardzo zdenerwowany, a on tym zdaniem jeszcze dolał oliwy do ognia. Nie chciałem się bić, ale tu chodziło o moją Kim, koleś musi dostać nauczkę i może coś w końcu do niego dotrze. Walnąłem go z pięści prosto w ten jego lalusiowaty nos. Zachwiał się, ale nie upadł. Próbował się bronić, wymierzył mi cios w twarz. Dopiero po chwili zauważyłem, że krwawię, wymierzyłem Lukasowi jeszcze jeden mocny cios i poleciała mu krew z nosa.

*Z perspektywy Kim*

Kiedy Charlie wyszedł, położyłam się spać. Obudził mnie jakiś hałas na korytarzu. Byłam sama w pokoju, Anka gdzieś zniknęła, zresztą jak wszyscy. Wyszłam na korytarz żeby zobaczyć co się tam wyprawia. Kiedy zobaczyłam zakrwawionego Charliego omal nie dostałam zawału:

-Co się stało?
-Dałem Lukasowi nauczkę - powiedział z dumą
-Chodź trzeba cię opatrzyć - mówiąc to pociągnęłam go za rękaw udając się w kierunku mojego pokoju

Ciągle źle się czułam, było mi słabo i miałam zawroty głowy.

-Anka to chyba nie jest zwykły kac - zwróciłam się do przyjaciółki
-Masz test ciążowy? - od razu się domyśliła
-Noszę w kosmetyczce, nie no nie mam przecież - powiedziałam z przekąsem
-To ja pójdę do apteki

Kiedy robiłam ten test ciążowy, ręce trzęsły mi się niemiłosiernie. Bałam się tej odpowiedzialności jaka mogła na nas spaść. Kiedy spojrzałam na test moim oczom ukazały się dwie kreski. Pomyślałam sobie, że to już jest koniec. Byłam bezsilna, zaczęłam płakać.

-Anka, czemu?
-Wiem, że to trudne, ale musisz powiedzieć Charliemu
-Nie chcę, on mnie teraz zostawi

Rzuciłam się na łóżko i nie miałam zamiaru się z niego ruszać aż do śmierci. Anka wyszła z pokoju i zostawiła mnie samą.

*Z perspektywy Charliego*

-Jak to jest w ciąży? - zapytałem zaskoczony i czułem, że robię się blady
-Uspokój się i idź z nią porozmawiać, razem łatwiej będzie wam to ogarnąć, a i pamiętaj żeby na nią nie krzyczeć, bo załamie ją to całkowicie
-Dasz nam chwilę? - zapytałem
-Jasne, pójdę się przejść z Igorem

Stałem za drzwiami pokoju Kim, słyszałem jak płacze, ale nie miałem odwagi żeby tam wejść. Nie wiedziałem co mam powiedzieć żeby jej nie doprowadzić do większej rozpaczy. Leondre spotkał mnie na korytarzu i powiedział:

-Miałeś odwagę z nią spać, to teraz miej odwagę wziąść ciężar na siebie
-Jak zwykle szczery do bólu, za to cię lubię

Kiedy wszedłem do pokoju, Kim leżała na łóżku i płakała. Podszedłem do niej, chciałem jakoś to załagodzić, a ona zaczęła krzyczeć:

-Zepsułam nam życie, już nic nie będzie takie jak kiedyś
-To nie prawda, skarbie proszę nie płacz. Nie chcę żebyś była smutna - przytuliłem ją i pocałowałem w czoło
-Ale nie zostawisz mnie teraz samej, prawda? - powiedziała przecierając oczy
-Oczywiście, że cię nie zostawię. Jutro wrócimy do Wielkiej Brytanii. Nie płacz...
-Dobrze już nie będę, jestem szczęśliwa, że mam takiego chłopaka jak ty
-Moja kruszynka

*W nocy*

-Mamo, muszę ci o czymś powiedzieć, ale proszę nie krzycz - zapytałem z obawą
-Co się stało ?
-No, bo Kim... to znaczy... ona jest w ... ciąży

Zapadło dłuższe milczenie w słuchawce, postanowiłem jeszcze dodać:

-Zmieniłem zdanie, krzycz, nie lubię kiedy tak milczysz
-Po co mam krzyczeć? Co się stało to się już nie odstanie. Jak się czuje Kim? Powiedziała już rodzicom?
-Niby czuje się dobrze, ale ciągle płacze, bo boi się powiedzieć rodzicom. Jutro, a właściwie dzisiaj rano już wracamy
-Powiedz jej, że ma się uspokoić, jak wrócicie to spróbujemy porozmawiać z jej rodzicami

*Rano, z perspektywy Kim*

Byłyśmy spakowane i gotowe do powrotu, układałyśmy nasze walizki i torby bliżej drzwi. Po chwili przyszli do nas chłopcy żeby pomóc nam zanieść walizki do taksówki. Kiedy Charlie zobaczył, że niosę swoją torbę podręczną, trochę się uniósł na mnie:

-Odłóż to, przecież ty nie możesz dźwigać
-Charlie spokojnie, to jest lekkie. To miłe, że się o mnie martwisz, ale proszę nie przesadzaj
-Kim nie złość się na niego, on chce jak najlepiej dla ciebie - Leo stanął w obronie Charlsa
-Kolejny geniusz będzie mnie pouczał?- zapytałam trochę rozbawiona
-A żebyś wiedziała

Kiedy wysiadłam z samochodu, moim jedynym marzeniem było położyć się do łóżka. Teraz czeka mnie tydzień u Charliego, a dopiero potem do Polski. Boję się co powie mama Charlsa, mam nadzieję, że nie straci do mnie zaufania.

niedziela, 11 września 2016

Magia świąt

-Kochanie, muszę cię oddać rodzicom na święta, ale obiecuję, że zobaczymy się w sylwestra
-Charlie będę tęsknić za tobą najbardziej na świecie
-Ja będę tęsknił bardziej
-Nie bo ja
-Ja- mówiąc to złapał mnie za biodra i pocałował, tak bardzo delikatnie, że prawie tego nie poczułam
-Jeszcze- krzyknęłam
-Nie mogę cię tak bardzo rozpieszczać

Kiedy Charlie to powiedział, przybliżyłam się do niego, zmierzwiłam mu blond włosy i pocałowałam w policzek mówiąc:

-Ja też nie mogę cię rozpieszczać
-Żartowałem- powiedział udając zrozpaczonego

Kiedy staliśmy przed lotniskiem, Charlie zapytał:

-O czym najbardziej marzysz?
-O pocałunku w deszczu. A ty?
-O tym żeby zaczęło padać

Ktoś tam u góry chyba wysłuchał naszych marzeń, bo właśnie zaczęło padać.

* Boże Narodzenie, odwiedziny u Ani *

Naszą nową tradycją stały się odwiedziny u Anki. Nasi rodzice bardzo się lubią i często się spotykają. Kiedy rodzice delektowali się pysznym jedzeniem, ja z Anią czmyhnęłyśmy do jej pokoju. Rozmawiałyśmy o tym jak spędzimy sylwestra, nagle Anka wypaliła:

-Głupku, przecież ja ci jeszcze nie dałam prezentu, zamknij oczy

Postąpiłam zgodnie z poleceniem i zamknęłam oczy. Anka położyła mi jakiś papier na dłoni. Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam bilety na Times Square. Anka bardzo mnie zaskoczyła, nie wiedziałam co powiedzieć, więc ją przytuliłam. To bardzo miło z jej strony. Wychodzi na to, że ja, Ania, Igor, Charlie i Leondre mamy już plany na sylwestra.

*Przed wyjazdem*

Kiedy pakowałam walizkę na wyjazd do Nowego Jorku nagle zadzwonił mój telefon, kiedy spojrzałam na wyświetlacz okazało się że dzwoni Lukas.

- Cześć Kim, masz jakieś plany na sylwestra?
-Tak, mam. A czemu pytasz?
-Bo mam bilety na Times Square i myślałem, że może...- nie zdążył dokończyć, bo mu przerwałam
-Naprawdę!?- zapytałam zaskoczona- Dostałam bilety na Times Square na gwiazdkę i właśnie się pakuję
-To wspaniale, do zobaczenia

Kiedy odłożyłam telefon na szafkę, chyba coś sobie uświadomiłam, Lukas stał się dla mnie bardzo ważny, chyba aż za bardzo. -Co ja w ogóle wymyślam- powiedziałam w myślach - przecież mam kochającego chłopaka, który zrobi dla mnie wszystko, jestem dla niego najważniejsza.

*Nowy York*

Kiedy dotarliśmy na miejsce, postanowiliśmy, że najpierw trochę pozwiedzamy. Udaliśmy się na taras widokowy Top of the Rock i  podziwialiśmy malujący się na horyzoncie Empire State Building – prawdziwa perła w koronie panoramy miasta! Coś cudownego. Miałam pokój razem z Anką, a Igor, Charlie i Leondre mieli osobny pokój. Następnego dnia już od samego rana szykowaliśmy się na najwspanialszą noc sylwestrową. Nasi chłopcy cały czas siedzieli u nas w pokoju i patrzyli się na nas jak się malujemy i czeszemy. Ja założyłam niebieską sukienkę bez ramion, a Ania granatową również bez ramion. Jako iż jesteśmy zakochane w wysokich obcasach, takie też założyłyśmy.

To jest mój zestaw:









A ten jest Anki:











-Wy chyba jesteście uzależnione od niebieskiego- powiedział Igor
-Oczywiście Igorku, od was też jesteśmy uzależnione- mówiąc to wskazałam na trzech chłopaków siedzących na łóżku
-Tylko ja jestem samotny- powiedział Leondre 
-Oj tam, nie jesteś. Przecież masz nas

Około godziny 19:20 wyszliśmy z hotelu. Po drodze oczywiście się wygłupialiśmy. Pierwszą osobę, którą zobaczyłam, kiedy dotarliśmy na miejsce był Lukas. Charliemu chyba nie spodobało się jego towarzystwo. Ja, Anka i Leo jesteśmy jeszcze niepełnoletni, ale oczywiście nie zabrakło alkoholu. Wiemy, że było to nieodpowiedzialne z naszej strony, ale w końcu noc sylwestrowa jest tylko raz w roku, więc trzeba trochę zaszaleć. Ceremonia przywitania Nowego Roku odbyła się z udziałem największych gwiazd muzycznych. Występy były wspaniałe, można powiedzieć, że był to taki jeden wielki koncert. Tańczyliśmy przez cały czas aż do ogłoszenia, że za chwilę rozpocznie się ball drop tzn. opuszczenie wielkiej kuli na jednym z wieżowców Times Square z napisem kolejnego rozpoczynającego się roku. Przywitaliśmy Nowy Rok bardzo głośno i z szampanem oczywiście. Miałam już chyba dosyć wrażeń jak na jedną noc, nie ukrywajmy, po prostu się upiłam. W pewnym momencie podszedł do mnie Lukas:

-Dobrze się czujesz?- spojrzał na mnie trochę podejrzanie
-Genialnie, a czemu pytasz?
-Chciałem się tylko upewnić
-Muszę iść do Charliego, będziemy powoli wracać

Lukas chyba chciał zniszczyć mi życie, pocałował mnie na oczach Charliego, Leo, Igora i Anki, a najgorsze jest to, że ja go nie odepchnęłam. Po chwili, pomimo tego iż nie byłam do końca trzeźwa zdałam sobie sprawę z tego co się wydarzyło. Uderzyłam Lukasa w twarz najmocniej jak tylko umiałam i pobiegłam za Charliem. 

-Charlie... Przepraszam... Ja- nie mogłam powiedzieć nic sensownego, bo byłam roztrzęsiona i cały czas płakałam
-Nienawidzę cię, idź stąd 

Później niczego już nie pamiętam, obudziłam się chyba po 4 godzinach snu i znowu zaczęłam płakać. 

Anka powiedz mi co ja takiego zrobiłam, że ciągle nic mi się nie udaje?

-Jak to nic ci się nie udaje? A co z wygranym konkursem, wyjazdem, szkołą, rodziną, przyjaciółmi i w końcu z Charlsem
-On mnie nienawidzi- mówiąc to przetarłam zapłakane oczy
-To, że teraz jest zły na ciebie nie znaczy, że cię nie kocha

Naszą rozmowę przerwało ciche pukanie do drzwi. Ania wstała z łóżka i udała się w kierunku drzwi żeby je otworzyć. Przyszedł Igor, usłyszałam kawałek rozmowy:

-Co z Kim?- zapytał Igor
-Minimalnie się uspokoiła, ale ciągle płacze i jest cała roztrzęsiona, a Charlie?
-W ogóle się nie odzywa. Oni muszą się jakoś pogodzić.

Niestety tylko tyle zdołałam usłyszeć. Zrobiło mi się niedobrze i zakręciło mi się w głowie...


niedziela, 21 sierpnia 2016

Czarujące spojrzenie

-Kim ile jeszcze będziesz w Berlinie?
-Półtorej tygodnia
-Jedź ze mną do Londynu, nie chcę cię tutaj zostawiać, tęsknię...
-A co z kursami?
-Spędzilibyśmy półtorej tygodnia razem, a potem musiałbym cię oddać twoim rodzicom na święta
-Spróbuję to jutro załatwić

Leżeliśmy na łóżku, a jego niebiańskie oczy śledziły każdy mój ruch. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam w jego silnych ramionach.

*Z perspektywy Charliego*

Do Londynu wracam z Kim albo w ogóle nie wracam. Martwię się o nią, nie chcę żeby została tu sama. Niby Lukas często dotrzymuje jej towarzystwa, ale nie do końca mu ufam. Bardzo chcę spędzić trochę czasu przed świętami z moim skarbeczkiem. Chciałbym iść z nią na świąteczne zakupy, bo wiem jak bardzo Kim lubi chodzić na zakupy. Zrobiłbym wszystko żeby była szczęśliwa. Kim spała już od dłuższego czasu, pora i na mnie. Byłem zmęczony po podróży, ale jednocześnie szczęśliwy, że jestem tutaj z moją Kimi. Kiedy się obudziłem to nikogo nie było w pokoju. Na szafce nocnej była karteczka : "Przepraszam kochanie, że cię tak zostawiłam, ale nie chciałam cię budzić. Będę o 12. Kim ♡".

*Z perspektywy Kim*

Charlie jeszcze spał, a ja postanowiłam iść porozmawiać na temat mojego wcześniejszego wyjazdu z Berlina, więc zostawiłam mu karteczkę z informacją. Organizatorzy warsztatów powiedzieli, że mogę wcześniej zakończyć pobyt, ale muszę mieć własne usprawiedliwienie do szkoły. Muszę jak najszybciej powiedzieć o tym Charliemu, ale chcę to zrobić osobiście. Kiedy weszłam do pokoju to Ania i Igor zbierali się już powoli. Jutro szkoła, a Anka nie chce opuszczać lekcji( niestety nie to co ja), ale i tak bardzo się cieszę, że chociaż na chwilę byli ze mną. Pożegnałam się z nimi i powiedziałam, że zobaczymy się za tydzień, ale już w Polsce. Kiedy zostaliśmy sami z Charlsem opowiedziałam mu wszystko gdzie się rano włóczyłam.

-Wspaniale, że możesz lecieć do Londynu
-Kiedy lecimy?
-Jutro rano
-Charlie, mam prośbę?
-Tak, kochanie?
-Chciałabym się jeszcze pożegnać z Jessicą i z Lukasem
-Dla ciebie wszystko

*W szpitalu*

Chciałam sama wejść do Lukasa, ale Charlie upierał się, że też chce wejść. Bardzo się bałam, że Lukas coś powie o tym pocałunku, on dla mnie nic nie znaczył, ja kocham Charlsa. Kiedy weszliśmy na salę chłopcy się przywitali, a ja usiadłam sobie na krzesełko obok łóżka Lukasa. Opowiedziałam mu o moim wyjeździe.

-Chciałam ci bardzo podziękować za wszystko, za poświęcony mi czas, za pokazanie mi okolicy, za ten koncert i... - nie zdążyłam dokończyć, bo Lukas się wtrącił
-Nie musisz mi dziękować, przecież spędzanie czasu z tobą to sama przyjemność
-Też tak myślę- po cichu wtrącił Charlie
-Bardzo się cieszę, że mogłem cię bliżej poznać
-Ja też się cieszę- przytuliłam go na pożegnanie i dodałam jeszcze- szybko wracaj do zdrowia

Kiedy wychodziliśmy z sali złapałam Charliego za rękę, uwielbiam to uczucie. A tak poza tym to ja zawsze mam lodowate dłonie, a on ma takie cieplutkie. Coś tak czuję, że ten tydzień będzie cudowny.

*W samolocie*

-Mamo, powiem ci coś, ale obiecaj, że nie będziesz na mnie zła
-Słucham?
-Jestem w drodze do Londynu
-Jak to, a co z warsztatami, z kim lecisz?
-Odpuściłam sobie ten tydzień warsztatów, zgodzili się na to. Jak to z kim? Z Charlsem, chcieliśmy trochę pobyć razem, a ja planuję kupić jakieś prezenty- powiedziałam jednym tchem
-Dziewczyno mów wolniej. Mam nadzieję, że wrócisz na święta?
-Oczywiście, że wrócę. Kocham cię
-Ja ciebie też

*W domu Charliego*

Bardzo lubię mamę Charliego i jej partnera, zawsze są dla mnie mili. Charlie zaniósł moją walizkę do pokoju dla gości. Usiadłam na jego łóżku, a po chwili obok mnie już siedział Charls, złapał mnie za rękę i powiedział:

-Zazdroszczę ci...
-Czego? Powiedziałam zdziwionym głosem
-Tego, że masz wspaniałych rodziców i tego, że wszyscy razem mieszkacie
-To, że twoi rodzice nie są razem wcale nie oznacza, że nie masz wspaniałej rodziny
-Niby tak, ale to nie to samo

Nie chciałam żeby był smutny, więc mocno go przytuliłam. Długo siedzieliśmy w ciszy, ale nam to nie przeszkadzało. Nie ważne, że nic nie mówimy, ale ważne, że jesteśmy obok siebie. Ciszę przerwał mój telefon:

-Leo!?
-A ty głupolu czemu nie mówisz, że jesteś w Londynie? Powiedz Charliemu żeby zszedł otworzyć drzwi- zaczęłam się śmiać do telefonu jak opętana

Po krótkiej chwili do pokoju wszedł Leo, rzuciłam się na niego i objęłam go z całej siły.

-Ach te dzieci- powiedział Charls chichocząc pod nosem
-Ja ci dam dzieci, no dobra z Leosia to taki kochane, malutkie dziecko, ale nie ze mnie- mówiąc to zaczęłam łaskotać Charliego
-Może i jestem kochany, ale wcale nie jestem malutki- oburzył się Leondre
-Jesteś, jesteś- powiedzieliśmy zgodnym chórem razem z Charlsem

Wszyscy zaczęliśmy się łaskotać, piszczałam dosłownie jak małe dziecko, mam straszne łaskotki, a zwłaszcza na brzuchu. Chłopcy doskonale o tym wiedzieli i nie dawali za wygraną.

*Dwa dni później*

Zostaliśmy z Charlsem sami w domu. Ustaliliśmy, że obejrzymy jakiś film. Charlie poszedł zrobić popcorn, a ja udałam się pod prysznic. Kiedy zadzwonił mój telefon dopiero zorientowałam się, że zostawiłam go na łóżku Charlsa. Jakoś nie przejęłam się jednym połączeniem, ale kiedy telefon zadzwonił po raz czwarty zaniepokoiłam się. Owinęłam się ręcznikiem i udałam się w kierunku dzwoniącego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz, to Anka tak się do mnie dobijała:

-Anka, co jest?
-Przepraszam, że tak dzwonię, ale chciałam zapytać co kupić Igorowi na święta, a ty kupiłaś już coś Charliemu?
-Jeszcze nic nie kupiłam, ale...- nie zdążyłam dokończyć, bo Charls wszedł do pokoju
-A co ty tak paradujesz w samym ręczniku?- zapytał Charls z łobuzerskim uśmieszkiem
-To ja nie będę przeszkadzać, jak wpadniesz na jakiś pomysł to dzwoń-skończyła naszą rozmowę Ania
-Zrobiłeś już ten popcorn?
-Tak, ale już nie mam ochoty na ten film, tylko na ciebie

Zaczęłam biec w kierunku łazienki przez co omal nie zgubiłam ręcznika. Charls nie mógł powstrzymać śmiechu, zresztą ja tak samo.

-Proszę wpuść mnie- prosił Charlie niemal błagalnym tonem
-Nie...
-Ale kochanie

Po krótkiej chwili otworzyłam drzwi, ale miałam już na sobie piżamę. Kiedy położyłam się w łóżku Charliego to on zapytał:

-Księżniczko nie pomyliłaś łóżek?
-Oczywiście, że nie pomyliłam, będę tutaj spała z moim mężczyzną. Nie no żartowałam zaraz idę spać do siebie
-Śpij w moim łóżku, ja mogę spać nawet na podłodze
-Oszalałeś!?- zapytałam ze śmiechem
-Tak, ale na twoim punkcie

No i jak go tu nie kochać. Charlie zasnął w połowie filmu, a ja nie chciałam sama oglądać, więc wyłączyłam laptopa i próbowałam zasnąć. W nocy czułam jak Charls mnie przytula, to było słodkie.

*Z perspektywy Charliego*

Kiedy się obudziłem spojrzałem na telefon, była dopiero 6:02. Kim jeszcze spała. Próbowałem jeszcze zasnąć. Po chwili do mojego pokoju wszedł partner mamy, ja udawałem, że śpię. Jak zobaczył Kim u mnie w łóżku to od razu poszedł po moją mamę. Usłyszałem kawałek rozmowy:

-Karen czy ty wiesz co dzieciaki wyprawiają!?
-Co takiego?
-Ta smarkula śpi z twoim synem
-Po pierwsze, nie mów tak o Kim, bardzo ją lubię, a po drugie, oni są już na tyle dojrzali, że wiedzą co robią

Kim już się obudziła, nie mogłem się powstrzymać żeby jej nie połaskotać. Ona zaczęła mnie uciszać:

-Charls przestań, bo obudzimy twoich rodziców

W  tym samym momencie do mojego pokoju weszła mama i Joseph.

-My już nie śpimy- powiedziała mama, lekko uśmiechając się w moim kierunku
-Ja...My... To nie jest tak jak wygląda- Kim zaczęła się tłumaczyć
-Spokojnie skarbie- moja rodzicielka uśmiechnęła się do Kim
-My z Charlsem pójdziemy zrobić śniadanie- Kim pociągnęła mnie za rękę i udaliśmy się do kuchni

*Z perspektywy Kim*

-Charlie przepraszam, mogłam iść spać do mojego pokoju
-Przecież nic się nie stało. Na mojej mamie nie wywarło to jakiegoś większego wrażenia, a reakcję Josepha mam centralnie gdzieś

Kiedy smażyłam naleśniki, to pozwoliłam Charliemu zrobić farsz do naleśników, który składał się z białego twarogu i dżemu. Wydaje mi się, że połączenie dwóch składników nie może być trudne, nawet dla niego. Charls nie przepadał za gotowaniem, więc jak miałam okazję to robiłam naleśniki, które oboje bardzo lubiliśmy. Charlie uporał się wreszcie z tym farszem i w nagrodę dostał buziaka. Oczywiście w tym samym momencie do kuchni musiał wejść Joseph.

-Pamiętasz Karen jak to kiedyś było, nikt sobie nie okazywał uczuć publicznie
-Przestań, daj już im spokój

Kiedy byliśmy w pokoju Charlsa, powiedziałam mu to co chciałam wyjaśnić:

-Joseph mnie chyba nie lubi- powiedziałam ze smutną miną
-Spokojnie Kimi, on nikogo nie lubi. Gdyby nie mama to byśmy się już dawno pozabijali

Przytuliłam się do Charliego, bo  chciałam poczuć jego zapach, który tak bardzo uwielbiam.

niedziela, 14 sierpnia 2016

Miłosna kolizja

Koncert Rihanny już za dwie godziny, nie mogę się doczekać. Chciałabym tam iść razem z Charlsem, a nie z Lukasem, ale skoro mnie zaprosił to nie wypadało odmówić, a zwłaszcza, że zawsze marzyłam żeby iść na koncert Rihanny. Zaczęłam się powoli przygotowywać, poszłam pod prysznic, kiedy nagle mój tablet zaczął wibrować. Charlie próbował się dodzwonić przez Skeypa. Owinęłam się ręcznikiem i odebrałam:

-Cześć kochanie, przeszkadzam?
-Cześć misiu, właśnie brałam prysznic, bo wybieram się na koncert Rihanny- powiedziałam cała w skowronkach
-Czyli przeszkadzam?
-Głuptasie ty nigdy nie przeszkadzasz, tęskniłam już za twoim głosem
-Ja też się już stęskniłem. A tak w ogóle to z kim idziesz na ten koncert, z tą Jessiką?
-Nie, z Lukasem idę
-To miłej zabawy życzę- powiedział obojętnym tonem
-Jesteś zły?
-Nie jestem, muszę kończyć. Cześć
-No cześć

Jakoś tak po tej rozmowie nie chce mi się już iść na ten koncert. Charlie jest na mnie zły, nie dlatego, że idę na koncert, ale dlatego, że idę z Lukasem. Przecież to tylko kolega, nie robię nic złego. Weszłam z powrotem pod prysznic i rozpłakałam się jak małe dziecko. Chcę już być z Charlsem, bardzo za nim tęsknię. Ubrałam czarne spodnie, biały sweterek i niebieskie trampki. Zrobiłam trochę mocniejszy makijaż niż na co dzień, a włosy upięłam w luźny koczek. Zbierałam się już do wyjścia, kiedy rozległo się dosyć głośne pukanie do drzwi. Od razu domyśliłam się, że to Lukas dobija się do moich drzwi.

-Gotowa?
-Tak, zabiorę tylko telefon i możemy iść
-Ślicznie wyglądasz
-Dziękuję, idziemy?
-Tak, jasne. Muszę jeszcze iść do domu, bo zapomniałem kluczyków od samochodu
-Ty będziesz prowadził? - zapytałam powstrzymując śmiech
-No raczej nie ty

Bardzo lubię jeździć samochodem z Lukasem, prowadzi dosyć szybko, ale jednak ostrożnie. Chciałabym już mieć prawo jazdy, niestety muszę czekać jeszcze rok.

-Lukas, musisz mnie kiedyś nauczyć prowadzić
-Żartujesz, prawda?
-Nie
-Nie ma mowy, przecież rozwaliłabyś cały Berlin- zaczął się śmiać
-Nie gadam z tobą- odwróciłam się w drugą stronę
-Okej, jeśli tak bardzo chcesz to ewentualnie w środę
-Jej wiedziałam, że się zgodzisz

Lukas nie powiedział mi że te bilety są z wejściówkami za kulisy. Będę mogła zrobić sobie zdjęcie z Rihanną, wymienić chociaż dwa słowa i poproszę o autograf. Ten wieczór zapowiada się naprawdę fantastycznie. Po kilku chwilach od wejścia do klubu na scenę wyszła Riri. Na początku zaśpiewała swoje starsze kawałki, a skończyła na najnowszych hitach. Wszyscy tańczyli, krzyczeli i śpiewali razem z nią. Byłam nią oczarowana, to było takie magiczne. Kiedy koncert dobiegł końca, Lukas złapał mnie za rękę żebyśmy się nie zgubili nawzajem w tym tłumie. Pokazaliśmy nasze przepustki i weszliśmy za kulisy. Czekaliśmy na gwiazdę, która już za niedługo miała się tam pojawić. Kiedy za kulisami pojawiła się Rihanna podbiegłam do niej, przytuliłam się i zrobiłyśmy sobie zdjęcie. Kiedy już wychodziliśmy usłyszałam jak Riri mówi do Lukasa- "Taka dziewczyna to skarb, opiekuj się nią". W momencie, gdy byliśmy już na zewnątrz to Lukas zaczął mi się tłumaczyć z tego co powiedziała Rihanna

-Kim przepraszam cię za to, ona pewnie pomyślała, że jesteś moją dziewczyną
-No racja, bo przecież byliśmy tam razem- zaczęłam się śmiać
-Przepraszam - i też zaczął się śmiać

Podczas jazdy mało rozmawialiśmy. Lukas był już zmęczony zresztą ja też, bo w pewnym momencie przysnęłam. Obudziło mnie dopiero mocne szarpnięcie samochodem. Nie wiedziałam co się stało, wyskoczyłam z samochodu. Zaraz, a Lukas? Weszłam z powrotem do samochodu. Poduszka powietrzna Lukasa wystrzeliła, a moja nie, dziwne. Miał zakrwawioną głowę i był nieprzytomny. Szybko wystukałam na telefonie numer alarmowy i zadzwoniłam po karetkę. Postanowiłam, że zadzwonię do Anki. Byłam bardzo roztrzęsiona i zaczęłam płakać. Ania odebrała po kilku sygnałach

-Kim? Jest 2 w nocy, o co chodzi?
-Mieliśmy wypadek, ja nie wiem co się stało... on jest cały zakrwawiony- znowu zaczęłam płakać
-Spokojnie, zadzwoniłaś po karetkę?
-Tak zaraz powinni tu być
-Z kim miałaś ten wypadek?
-Jechaliśmy samochodem z Lukasem z koncertu, ja zasnęłam... a obudziłam się już po uderzeniu
-A tobie nic się nie stało? Zaraz zadzwonię do twoich rodziców, Charliego
-Mi nic nie jest. Proszę nie mów rodzicom
-No dobra, jutro tam przyjadę

Kiedy przyjechała karetka wszystko im opowiedziałam, zabrali Lukasa, a po mnie wysłali drugą karetkę pomimo moich tłumaczeń, że mi nic nie jest i czuję się świetnie. To wszystko było straszne, nie wiedziałam co z Lukasem. Wzięli mnie na obserwację i okazało się, że mam tylko zwichnięty lewy nadgarstek. Nikt nie chciał mnie poinformować co z Lukasem, bo nie byłam z rodziny. Na korytarzu spotkałam jego rodziców, ale oni też nic mi nie powiedzieli. Uważali, że ten cały wypadek był przeze mnie. Zrobiło mi się przykro, więc poszłam usiąść na innym korytarzu. Po chwili podszedł do mnie ojciec Lukasa

-Mój syn chce się z tobą widzieć
-Teraz niech państwo idą do niego, ja...- nie zdążyłam dokończyć, bo jego tata wszedł mi w słowo
-On chce żebyś ty weszła do niego. Przepraszam cię za żonę, ten wypadek przecież nie był z twojej winy
-Dobrze pójdę, ale tylko na momencik

Kiedy weszłam do sali, w której był Lukas to rozpłakałam się, podeszłam do niego i pocałowałam go. To było tylko lekkie muśnięcie ustami, ale jednak to zrobiłam. Przecież ja mam chłopaka, co ja wyprawiam?

-Przepraszam, ja nie...
-Spokojnie nie powiem mu
-Jak to się w ogóle stało, ten cały wypadek?
-Zasnąłem, przepraszam cię
-Przecież mi się nic nie stało, a jak z tobą?
-Rozcięty łuk brwiowy i wstrząs mózgu, co z twoją ręką?
-Zwichnięta, ale to nic. Ile tu musisz zostać?
-Coś koło tygodnia. Idź do hotelu, wyśpij się, słabo wyglądasz
-Jest 4 nad ranem, teraz raczej nie znajdę autobusu
-Mój tata cię zawiezie
-Nie, lepiej jak tutaj z tobą zostanie

W końcu się zgodziłam żeby tata Lukasa podwiózł mnie do hotelu. Weszłam do mojego pokoju, położyłam się na łóżku i prawie natychmiast zasnęłam. Jednak nie było mi dane żeby chociaż trochę się wyspać, bo dzwonił Charlie

-Kochanie, Anka do mnie dzwoniła, wszystko w porządku z tobą?
-Ze mną tak, ale Lukas ma wstrząs mózgu
-Będę przy tobie dopiero wieczorem, bo nie było wcześniej żadnych lotów do Berlina
-Skarbie, ale nie musisz się fatygować przeze mnie
-Nigdy bym sobie nie wybaczył, gdyby coś ci się stało. Przyjadę tam czy tego chcesz czy nie
-Jasne, że chcę żebyś przyjechał, ale nie chcę robić ci kłopotów
-To nie jest kłopot

Charlie jest taki kochany i opiekuńczy. Dlaczego ja pocałowałam Lukasa, przecież kocham Charlsa. Bardzo możliwe, że byłam w szoku i nie wiedziałam co robię. Źle się z tym czuję. Około 12 po południu przyjechała do mnie Anka z Igorem. To miłe z ich strony, że tak się o mnie troszczą. Poprosiłam Igora czy podwiezie mnie do szpitala, chciałam zobaczyć co z Lukasem. Oczywiście się zgodził i po 30 minutach byliśmy już na miejscu. Kiedy weszłam do sali Lukasa powiedziałam:

-Pamiętaj, że w środę obiecałeś mi naukę jazdy
-Oj nie wydaje mi się żebym mógł prowadzić
-Jak się czujesz?
-Bardzo dobrze, ale kręci mi się trochę w głowie, to pewnie od tego wczorajszego pocałunku

W momencie kiedy Lukas to powiedział zrobiłam się cała blada, zaczęło kręcić mi się w głowie i miałam dreszcze. Obiecał, że nikomu nie powie, a on ot tak zaczyna o tym mówić.

-Kim żartowałem- powiedział z niepokojem na twarzy
-Nie śmieszne, chcesz żebym dostała zawału? Jeśli to ma dalej tak wyglądać, to proszę nie zatrzymuję cię powiedz wszystko Charliemu i zniszcz mi życie
-Nie chcę mieszać pomiędzy tobą, a Charlsem

*Bardzo późnym wieczorem*

Anka uważała, że słabo wyglądam i chciała mieć mnie pod kontrolą, dlatego wszyscy spaliśmy w moim pokoju. Ania spała ze mną w dużym łóżku, a Igor spał na kanapie. Nagle usłyszałam cichutkie pukanie do drzwi, po chwili Anka wstała z łóżka i otworzyła drzwi:

-Kim się ucieszy
-Też mam taką nadzieję

Kiedy usłyszałam głos Charlsa, zerwałam się z łóżka i rzuciłam się na mojego ukochanego. Podniósł mnie do góry, a ja oplotłam się nogami wokół jego pasa. Anka przerwała ciszę:

-Kim my z Igorem pójdziemy załatwić osobny pokój żeby wam nie przeszkadzać
-Oszalałaś jest 23:30, dzisiaj śpicie tutaj. Zmieścisz się z Igorem na kanapie?
-Jasne, że tak.

Leżałam na łóżku wtulona w Charliego i długo rozmawialiśmy. Moim największym marzeniem jest aby Charlie mieszkał maksymalnie 40 km ode mnie, ale niestety to jest niemożliwe. Wtedy moglibyśmy się widywać częściej, a nie jak teraz raz na dwa tygodnie.

sobota, 6 sierpnia 2016

Najpiękniejsza noc

Spałam sobie jeszcze słodko kiedy obudziło mnie natarczywe pukanie do drzwi. Sięgnęłam po telefon żeby sprawdzić, która godzina. Ciekawe kto się dobija do moich drzwi w sobotę o 6 rano!? Zwlekłam się z łóżka i narzuciłam na siebie szlafrok. Ten ktoś za drzwiami jest bardzo niecierpliwy. Kiedy otworzyłam drzwi myślałam, że to jakiś sen, ale jednak tak nie było.

-Charlie...- powiedziałam zaskoczona

Przybliżył się i pocałował mnie w czoło. Jak ja to uwielbiam. Przytuliłam się mocno do mojego ukochanego.

-Przepraszam, że cię obudziłem
-Nic nie szkodzi- podeszłam do łóżka- ale teraz idę jeszcze spać
-Mój mały śpioch- zaczął się śmiać
-Dla ciebie śpiochu też wystarczy miejsca-odsunęłam kołdrę i tym samym dając mu znać żeby się położył obok mnie

Najlepsze było to, że mogłam zasnąć w ramionach mojego mężczyzny. Po kilku minutach odleciałam do magicznej krainy snów. Po jakimś czasie znowu usłyszałam pukanie do drzwi. "Nie ma mowy żebym teraz wstawała z łóżka, mam swojego ukochanego przy sobie i nic mi więcej nie potrzeba" -pomyślałam, a po chwili poczułam, że Charlie wstaje z łóżka. Kiedy otworzył drzwi usłyszałam głos Lukasa.

-Cześć- powiedział ze zdziwieniem
-No siema, masz jakiś konkretny powód tej wizyty, bo Kim jeszcze śpi
-Wczoraj zapomniała u mnie power bank i przyniosłem oddać
-Okej przekażę
-No to cześć
-Cześć

Może mi się wydawało, ale ta ich rozmowa była jakaś oschła. Przecież Charlie i Lukas byli dobrymi kumplami, chyba, że o czymś nie wiem!? Charlie podszedł do mnie i zapytał po cichutku

-Księżniczko śpisz jeszcze?
-Nie, trzeba już wstawać. Muszę zanieść Jessice materiały, bo robimy wspólny wywiad, ale najpierw się ogarnę

Zwlekłam się z łóżka i udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam białe rurki i zaczęłam się malować kiedy do łazienki wparował Charlie

-Szybciej, przyjechałem do mojej dziewczyny, a ona przesiedzi cały dzień w łazience- i wziął mój miętowy sweterek, którego nie zdążyłam założyć
-Charls oddawaj sweterek, nie będę tak paradować w samym staniku
-Czemu nie? Mi tam się podoba- i zaczął się śmiać
-Ciekawe czy będzie ci się podobać jak wyjdę tak na miasto, hmm?
-Masz ubieraj się- mówiąc to podał mi sweterek
-Wiedziałam, że zadziała

Kiedy zaniosłam Jessice materiały na wywiad, mieliśmy resztę dnia tylko dla siebie. Spacerowaliśmy po parku, ale trochę denerwowały mnie fanki. Co chwilę podchodziły do nas jakieś dziewczyny z zapytaniem gdzie jest Leondre i czy mogą się przytulić, zrobić zdjęcie i dostać autograf Charlsa. Byłam wkurzona, chociaż starałam się to jakoś opanować, ale jedna dziewczyna wyprowadziła mnie po prostu z równowagi. Dała Charliemu swoje zdjęcie w bieliźnie, a na odwrocie był jej adres. Oddaliłam się od nich i usiadłam na ławce pod drzewem. Po chwili podbiegł do mnie Charls, kucnął przede mną i powiedział

-Kochanie to dla mnie nic nie znaczy, fanki są bardzo ważne, ale to ty jesteś najważniejsza i to ciebie kocham
-Ale ja się boję, że cię stracę. Spodoba ci się jakaś fanka i odejdziesz ode mnie
-Nie będzie tak. Ty jesteś najwspanialsza żadnej innej nie chcę, jeśli ci to pomoże to zrób z tym co tylko chcesz- podał mi zdjęcie tej fanki w bieliźnie

Podarłam je od razu i wrzuciłam do najbliższego kosza na śmieci.

-Lepiej?
-Tak, a teraz chodźmy stąd
-Zazdrośniku odpowiada ci kino i komedia romantyczna?
-Mój ulubiony zestaw- zaczęłam się śmiać

Obejrzeliśmy film pt: "Zanim się pojawiłeś", bardzo romantyczny i wzruszający. Podczas seansu Charliemu pewnie się nudziło, bo nie lubi romantycznych filmów, ale i tak zawsze chodzimy tylko na takie. Kochany jest, że się tak poświęca. Kiedy wróciliśmy do hotelu o 20, zaczęło się coś wspaniałego. Charlie położył się na łóżku i powiedział, że jest zmęczony

-Jak to jesteś zmęczony? - powiedziałam lekko zawiedziona i przytuliłam się do niego
-No tak po prostu
-A czy teraz nie możesz użyć jakiegoś zapasu energii? Dla mnie...- uśmiechnęłam się słodko
-Skarbie co ty kombinujesz?- zapytał nie mogąc przestać się śmiać
-Ja..!? Nic przecież, chciałam tylko miło spędzić czas z chłopakiem, którego prawie nie widuję, ale on jest zmęczony

Odwróciłam się na drugi bok i przykryłam kołdrą, udając obrażoną. Charlie zrzucił ze mnie kołdrę i powiedział

-Chciałaś tylko miło spędzić czas?
-Może...

Charls przybliżył się do mnie lekko muskając moje usta, a później policzki i szyję, to było bardzo przyjemne. Przerwałam mu, ale tym razem tylko po to żeby włączyć jakąś muzykę, a potem to już się rozkręciłam na całego. Zdjęłam sweterek i pomogłam zdjąć Charliemu koszulkę, bo z niego taka niezdara i sam nie umiał sobie poradzić (z tą niezdarą to tylko żartowałam). Dzisiaj już jestem na to gotowa, kocham go najmocniej na świecie i wiem, że to jest ten jedyny. To było coś wspaniałego. Charlie był bardzo ostrożny i delikatny. Najcudowniejsza chwila z moim ukochanym, ale to nie znaczy, że kto jeszcze tego nie robił ma natychmiast tego doświadczyć. Trzeba poczekać aż będzie się na to gotowym psychicznie oraz aż partner będzie tym jedynym.

Rano obudziłam się wcześniej niż Charlie, ale nie chciałam go budzić, więc leżałam jeszcze w łóżku. Po chwili ktoś zapukał do drzwi, byłam prawie pewna, że to Jessica z gotowymi materiałami na wywiad. Narzuciłam na siebie szlafrok, bo byłam tylko w bieliźnie i poszłam otworzyć drzwi.

-Hej Jess...- nie dokończyłam, bo za drzwiami stał Lukas, a nie Jessica- przepraszam myślałam, że to koleżanka
-Spoko, mam dla ciebie małą niespodziankę
-Jaką?- powiedziałam szeptem
-Dlaczego szepczesz?
-Bo Charlie jeszcze śpi
-Dobra to ja wam nie będę przeszkadzał, powiem ci kiedy indziej
-Jak wolisz, to cześć
-Cześć

Kiedy wróciłam do łóżka to Charlie ciągle spał, nie wspomniałam mu nic o wizycie Lukasa, nie chciałam go denerwować. Słyszałam jak Charls wstaje z łóżka i chodzi po pokoju, a ja postanowiłam, że jeszcze sobie trochę poleżę.

-Czemu tak wcześnie wstałeś?
-Obudziłem cię, przepraszam kochanie
-Nie obudziłeś mnie, ja już nie spałam. Chciałam sobie jeszcze z tobą poleżeć, a ty się gdzieś zgubiłeś
-Nie zgubiłem się- położył się obok mnie na łóżku i zaczął mnie łaskotać
-Nie, proszę przestań. Charls nieee- krzyczałam, śmiałam się i płakałam jednocześnie
-Dobra już dobra, bo jeszcze ktoś sobie pomyśli, że cię tutaj biję
-Obiecaj, że już nie będziesz mnie łaskotał
-To się jeszcze zobaczy czy nie będę

Uwielbiam jego poczucie humoru jest bardzo podobne do mojego, dzięki czemu tak dobrze się dopełniamy. Jeśli ktoś zapytałby mnie za co najbardziej kocham Charliego, to nie umiałabym odpowiedzieć, bo miłość to kochanie za nic. Dzisiejszy dzień spędziliśmy bardzo miło i romantycznie. Poszliśmy na obiad do restauracji, później spacerowaliśmy po parku, a na koniec dostałam róże pd mojego ukochanego. Niestety Charlie musiał wrócić wcześniej, bo jutro rano Bars and Melody mają ważny wywiad. Pożegnałam się z nim, obiecał, że jeszcze odwiedzi mnie w Berlinie. Kiedy wróciłam do hotelu to miałam się zabrać za dokończenie wywiadu, który przygotowałyśmy z Jessicą, ale przypomniało mi się, że Lukas ma dla mnie jakąś niespodziankę. Nie mogłam się skupić nad pracą, więc postanowiłam do niego zadzwonić:

-Co z tą niespodzianką?
-Wszystko ci opowiem, będę u ciebie za 5 minut
-Okej, czekam
Kiedy Lukas przyszedł, zaczął mówić
-Kawałek za Berlinem odbędzie się koncert Rihanny, a ja mam akurat dwa bilety, chciałabyś może pójść?
-Na koncert Rihanny, no jasne, że chcę iść, uwielbiam ją. A kiedy ten koncert?
-W najbliższy piątek o 21
-Niektóre marzenia spełniają się szybciej niż to sobie można wyobrazić

niedziela, 31 lipca 2016

Berlin

Do Berlina dotarłam bardzo późnym wieczorem. Na szczęście jutro jest niedziela i mogę się wyspać, a od poniedziałku zaczynam kursy. Hotel, w którym miałam mieszkać przez dwa miesiące był po prostu cudowny. Pokoje były 1-osobowe, wyposażone w łazienkę z prysznicem i wanną, a w sypialni był telewizor plazmowy. Takie luksusy, że normalnie żyć nie umierać. Przy zameldowaniu do hotelu dostałam cały plan pobytu w Berlinie. Z tego co dotąd przeczytałam wynika, że nie będą nas tylko uczyć jak przeprowadzać wywiady, ale także będziemy zwiedzać miasto. Zapowiada się bardzo ciekawie. Poszłam wziąć szybki prysznic i biorę się spać, bo jestem wykończona podróżą. Kiedy kładłam się już spać przyszedł mi SMS od Lukasa "Dojechałaś już?". Odpisałam mu bardzo szybko "Tak, dojechałam dwie godziny temu". Myślałam, że da mi już spokój na dzisiaj, ale nie, przyszedł kolejny SMS "Pamiętaj, że jesteśmy sąsiadami, jakby ci się nudziło to daj znać. A teraz już nie zawracam ci głowy. Dobranoc ;D". Odpisałam tylko "Pamiętam, dobranoc :)". A teraz coś na co bardzo długo czekałam: sen.

*Niedziela*

Dzisiaj mam wolne, więc chciałabym chociaż trochę zobaczyć Berlin. Przydałby się ktoś kto dobrze zna to miasto i mógłby mnie trochę oprowadzić. No tak gdzie ja mam głowę : Lukas, on tutaj zna wszystkie zakamarki. Sięgnęłam po telefon i napisałam "Lukas masz może czas żeby oprowadzić mnie trochę po mieście ?". Odpowiedź nadeszła po prostu błyskawicznie ( w sumie to nic dziwnego, przecież on nałogowo używa telefonu) "No oczywiście. Wyjdziesz przed hotel czy mam po ciebie przyjść?". Miałam taką cichą nadzieję, że się zgodzi "Będę czekać przed hotelem, do zobaczenia". Ubrałam się w lekką i zwiewną sukienkę, bo zapowiada się mega upał. Kiedy wyszłam przed hotel zobaczyłam, że Lukas już na mnie czeka.

-No witam cię w moim pięknym mieście
-Przyznam ci rację, Berlin jest przepiękny- mówiąc to podeszłam do niego i go przytuliłam.

Lukas zaczął się śmiać, a moja ciekawość nie wytrzymała i zapytałam

-Co ci tak wesoło?
-Bo jeszcze niedawno za mną nie przepadałaś, a teraz nawet mnie przytuliłaś
-Okej, zapamiętam sobie żeby cię więcej nie przytulać
-Mi to nie przeszkadza
-Gdzie najpierw pójdziemy?
-Zobaczysz w swoim czasie

Pierwszą rzeczą, którą pokazał mi Lukas była Brama Brandenburska- symbol wolności, wspaniała budowla. Wszystko co zwiedzaliśmy było zadziwiające i piękne. Najbardziej podobało mi się na wieży telewizyjnej Fernsehturm, we wnętrzu wierzy na wysokości 208 metrów znajdował się taras widokowy. Widoki były w prost nieziemskie, z góry można było zobaczyć całe miasto. Zakochałam się w Berlinie. Była dopiero 16, a ja już byłam wykończona. Postanowiliśmy, że resztę miasta zwiedzimy innym razem. Lukas ciągle nalegał żebym poszła do niego na herbatę. Zresztą obiecałam mu kiedyś, że jak będę w Berlinie to go odwiedzę. W sumie nie mam nic innego do roboty. Pójdę na godzinę, a później wrócę, bo muszę wypocząć. Kiedy przeszliśmy przez furtkę usłyszałam szczekanie psa.

-Lukas ty nie masz psa, prawda?- zapytałam lekko przestraszona

Lukas nie zdążył nawet odpowiedzieć na moje pytanie, bo w naszym kierunku już biegł pies. Panicznie boję się psów, nie wiedziałam co mam zrobić. Rzuciłam się na Lukasa żeby pies mnie nie dosięgnął. Chłopak trzymał mnie na rękach i śmiał się ze mnie.

-No co ty robisz? Zabierz tego psa
-Okej już go wezmę, tylko cię postawię na ziemię
-Nie..Nie, oszalałeś-krzyczałam wystraszona

Kiedy weszliśmy do domu i Lukas postawił mnie na ziemię, to trzęsłam się jakby było -20 stopni.

-Nie wiedziałem, że boisz się psów- powiedział trochę rozbawiony
-To teraz już wiesz, boję się psów chyba od zawsze
-Przepraszam...
-To nie twoja wina, przecież nie miałeś o tym pojęcia
-Ale sama musisz przyznać, że to był dobry pomysł jak się na mnie rzuciłaś
-Głupek... Ale pomysł był genialny- zaczęłam się śmiać

Położyłam się spać bardzo wcześnie, bo już o 21. Charlie napisał mi SMS na dobranoc "Kochanie śpij dobrze♥", którego odczytałam dopiero rano. Wyspałam się tak jak nigdy. Trzeba się zbierać, bo nie chcę się spóźnić pierwszego dnia. Dzisiejszy dzień był bardzo luźny. Poświęcony w połowie przedstawieniu programu całego pobytu, a reszta czasu poświęcona była na poznanie się z innymi uczestnikami. Wszyscy są bardzo mili i sympatyczni. Najbardziej polubiłyśmy się z Jessicą, która była ze Szwajcarii. Pierwszy tydzień minął szybko jak z bicza trzasł. Dopiero co rozpoczął się weekend, a mnie złapała grypa. Zapowiadają się całe dwa dni leżenia w łóżku.

Miałam iść dzisiaj z Lukasem zwiedzać Berlin, ale moja grypa pokrzyżowała plany. Zadzwoniłam do niego żeby mu o tym powiedzieć, w tym samym czasie ktoś do mnie dzwonił na Skeypie, był to oczywiście Charlie.
-Cześć skarbie, ty jeszcze w łóżku?
-Hej, no tak i chyba przez cały weekend będę w łóżku. Grypa mnie złapała
-No to może idź do lekarza- powiedział z troską w głosie
-Nie, to nic takiego
Nagle ktoś zapukał do drzwi pokoju, powiedziałam Charliemu, że pójdę sprawdzić kto to. Kiedy otworzyłam drzwi zobaczyłam Lukasa
-No witam, jak zdrówko?
-Już trochę lepiej
-Przyniosłem ci ciasto czekoladowe na poprawę humoru
-Dziękuję to bardzo miło z twojej strony
-Powiem Charliemu, że zadzwonię później

-Miśku nie obrazisz się jak zadzwonię później, bo teraz mam gościa
-Właśnie słyszałem, że przyszedł Lukas. Oczywiście, że się nie obrażę. Do zobaczenia później
-Do zobaczenia

*Z perspektywy Charliego*

Kiedy rozmawiałem z Kim przez Skeypa, nagle zadzwonił dzwonek, kiedy otworzyła drzwi usłyszałem Lukasa. Ciekawe czy on codziennie ją tak odwiedza!? Przyszedł pewnie dlatego, że Kim wspomniała mu, że jest chora. Mam nadzieję, że oni się tak często nie spotykają. Trochę dziwnie się poczułem jak oni zaczęli sobie tak rozmawiać, a Kim tak jakby zapomniała, że minutę wcześniej ze mną rozmawiała przez Skeypa. Bardzo za nią tęsknię. Każdy chłopak w jej otoczeniu to zagrożenie dla mnie. Ufam jej i wiem, że ona bardzo mnie kocha. Zaufanie i szczerość to podstawa każdego związku, a zwłaszcza takiego na odległość.

*Z perspektywy Kim*

Trochę głupio wyszło, że Lukas przyszedł akurat wtedy jak rozmawiałam z Charlim. Mam nadzieję, że on nie jest zazdrosny. Charls jest dla mnie wszystkim. Muszę przyznać, że bardzo miło spędziłam czas z Lukasem. Zrobił nam herbatkę, zjedliśmy ciasto, oglądaliśmy filmy, a potem chyba zasnęłam. Nie wyszedł z pokoju, tylko czekał aż się obudzę. Nie wiedziałam nawet, że on potrafi być taki miły i opiekuńczy. Znajomość z nim nauczyła mnie jednej rzeczy, żeby nie oceniać ludzi po okładce. Wieczorem zadzwoniłam do Charliego tak jak obiecałam wcześniej.

-Kimi masz jakieś plany na przyszły weekend
-Nie, raczej nie, a czemu pytasz?
-A może zamiast zwiedzać Berlin z Lukasem wolałabyś ze mną ?
-Przyjedziesz !?
-Jeśli to nie będzie problem to przyjadę
-Przyjeżdżaj, tęsknię...
-Ja też skarbeczku...

wtorek, 26 lipca 2016

Co to będzie...

Zaczął powoli rozpinać mi sukienkę, ale mu przerwałam...

-Charlie nie jestem jeszcze na to gotowa-ale on całował mnie dalej- Charls

Tego już za wiele co on sobie wyobraża. Odepchnęłam go i wybiegłam z pokoju. On nawet za mną nie wyszedł. Postanowiłam, że nie będę nikogo martwić i pójdę już do domu. Na zewnątrz zobaczyłam Lukasa i próbowałam tak przejść żeby mnie nie zauważył, ale moje starania poszły na marne, podszedł do mnie i zauważył, że jestem zapłakana.

-Kim co się stało?
-Pokłóciłam się z Charlsem
-Spokojnie, odprowadzić cię do domu?
-Mógłbyś?
-Jasne, że tak. Już późno nie pozwolę ci się samej tak wałęsać po mieście
-Miło z twojej strony, ale nie będziesz potem żałował, że nie zostałeś na imprezie?
-Jedyne czego mógłbym żałować to tego, że cię nie odprowadziłem

To było bardzo miłe z jego strony, że postanowił mnie odprowadzić. Było mi zimno, więc dał mi swoją marynarkę. Lukas nie jest taki zły jak się go lepiej pozna. Jest mi przykro, że mój chłopak tak się zachował w stosunku do mnie, nie mam po prostu słów co do tego zachowania. Kiedy wróciłam do domu wzięłam szybki prysznic i rzuciłam się na łóżko. Sięgnęłam po telefon żeby sprawdzić, która godzina, ale okazało się, że jest wyłączony. Miałam chyba 15 nieodebranych połączeń od Anki, 3 smsy od Leo i 1 od Lukasa (nie przypominam sobie żebym dawała mu swój numer), ale żadnej wiadomości od Charlsa. Wyciszyłam telefon i poszłam spać, bo było już coś po drugiej.

*Rano*

Ciekawe kto się dobija do drzwi o tak wczesnej porze. No cóż chyba muszę wstać z łóżka i iść otworzyć temu natrętowi. Spałam tylko w koszulce i majtkach, więc narzuciłam na siebie szlafrok i szybko zbiegłam po schodach. Po drugiej stronie drzwi zobaczyłam nie kogo innego jak Ankę i Leo.

-Dlaczego wczoraj tak zniknęłaś?- zapytał Leondre trochę zdenerwowany
-Kim czy ja dobrze myśle?- wtrąciła Ania
-Tak, dobrze myślisz. Nie byłam na to jeszcze gotowa, a on ciągle nalegał i się pokłóciliśmy
-Kiedy wszedłem do pokoju Charlsa to on mi powiedział, że już cię stracił na zawsze, bo zachował się jak zwykły dupek
-A co ja mam teraz biec i go przeprosić? Wyjdźcie stąd, mam was wszystkich dosyć- krzyknęłam zdenerwowana

A co jeśli my, to znaczy ja i Charlie to już koniec przez coś takiego. Nawet nie chcę o tym myśleć, powinnam z nim porozmawiać.

*Z perspektywy Charliego*

Nie powinienem był w taki sposób potraktować Kim, a zwłaszcza w jej urodziny. Nie zasłużyła na coś takiego. Nie mogę jej stracić przez moją głupotę, ona musi mi wybaczyć. Ja nie potrafię bez niej żyć. Ona jest dla mnie całym światem. Już myślałem, że umrę, Kim nie odpisała na żadną wiadomość ode mnie, nie odebrała ani jednego telefonu, więc postanowiłem do niej pojechać. Wskoczyłem do samochodu, jechałem bardzo szybko i może złamałem kilka przepisów drogowych, ale teraz to nie jest ważne. Dzwoniłem do drzwi przez 5 minut, ale w końcu mi otworzyła. Miała na sobie za duży T-shirt, czyli nie dawno pewnie brała prysznic. Bardzo posmutniała kiedy mnie zobaczyła w drzwiach. Chciałem ją przeprosić i błagać o przebaczenie, ale nie zdążyłem nic powiedzieć, bo Kim rzuciła mi się na szyję i powiedziała tylko krótkie "Kocham cię". Powiedziałem to samo i przytuliłem ją mocniej.

*Z perspektywy Kim*

Może jestem głupia i naiwna, że tak szybko mu wybaczyłam, ale kocham go i nie chcę żeby nasza miłość się skończyła. Za niedługo jadę do Berlina na kursy i nie będę mogła się z nim widywać, więc dobrze, że sobie to wyjaśniliśmy teraz i między nami jest wszystko w porządku.

-Kiedy wracasz?
-Jutro wieczorem, nie mogę zostać dłużej
-W takim razie długo się nie zobaczymy - powiedziałam ze smutkiem w głosie
-Jak to !? - objął mnie w pasie
-Jutro mam rozmowę o tym wyjeździe na kursy, jadę na dwa miesiące do Berlina
-A tak, zapomniałem. Nie możesz kiedy indziej iść na tę rozmowę?
-Nie mogę, ale mam nadzieję, że chociaż zdążę się z tobą pożegnać

Na rozmowie dowiedziałam się wszystkich szczegółów związanych z kursami, a mianowicie tego, że wyjeżdżam 1 listopada, a wracam 23 grudnia, tuż przed świętami. Czyli nie będą to pełne dwa miesiące  ale dobrze, że przyjadę już na święta. Będę mieszkała w hotelu z innymi uczestnikami kursów. Dowiedziałam się, że ten hotel znajduje się 3 kilometry od domu Lukasa. W wolnych chwilach będę wpadać na herbatkę do niego. Sięgnęłam do torebki po telefon i wykręciłam numer to Charliego:

-Gdzie jesteś?
-Zbieram się powoli na lotnisko
-Zaczekaj na mnie. Chcę się pożegnać, a nie mogę jechać na lotnisko
-Będę czekał przed twoim domem, do zobaczenia
-Do zobaczenia później

Chwycił mnie w pasie, przyciągnął do siebie i delikatnie pocałował, zostawiając lekki niedosyt. Pożegnałam się jeszcze z Leondre i Lukasam, bo wszyscy razem wylatywali. Leo zaczął się ze mnie śmiać, że tak bardzo nie lubiłam Lukasa, a teraz na pożegnanie dostał nawet buziaka w policzek. Podeszłam jeszcze do mojego cudownego chłopaka i wtuliłam się w niego. Charlie uniósł mój podbródek i spojrzał mi w oczy, a potem zaczął mnie całować, oczywiście odwzajemniłam pocałunek. Będę za nim cholernie tęsknić. Nie zobaczymy się aż do świąt.

*Przed moim wyjazdem*

Anka zorganizowała dla mnie pożegnalnego grila. Zaprosiła najbliższych znajmomych ze szkoły. Dostałam genialny prezent od Ani. Była to ramka ze zdjęciem z wakacji w Wielkiej Brytanii. Z tyłu na zdjęciu był podpis : "Najlepsze wakacje z moją ukochaną przyjaciółką. Zawsze razem K i A. Pamiętaj o mnie." Mój słodziak zawsze wie jak mnie pocieszyć. Obiecała, że odwiedzi mnie kiedyś przez weekend. Bardzo się cieszę, że wygrałam ten konkurs, ale nie chcę zostawiać wszystkich. To tylko dwa miesiące, ale dla mnie to długo. Jak wrócę musimy nadrobić moją nieobecność i porządnie się zabawić w sylwestra. Jeszcze nawet nie wyjechałam, a już myślę o powrocie.

niedziela, 17 lipca 2016

Magiczna 17-nastka

Siedemnastka to takie magiczne urodziny. Człowiek nie jest jeszcze pełnoletni, ale czuje się już taki dorosły i odpowiedzialny. Jestem ciekawa co Charlie wykombinuje. Już wiem, że przygotowuje przyjęcie niespodziankę. Wystarczyło chytrze podpytać Ankę, a ona coś tam wspomniała. Oczywiście nieświadomie, jestem pewna, że nie chciałaby mi zepsuć niespodzianki. Postanowiłam, że zadzwonię do Leondre, bo dawno już z nim nie rozmawiałam. Sięgnęłam po telefon i wystukałam jego numer, po kilki sygnałach usłyszałam w słuchawce znajomy głos:

-Hej, Kim nie będziesz na mnie zła jeśli oddzwonię późnym wieczorem? Teraz jestem zajęty i za bardzo nie mogę rozmawiać
-Hej, no skoro jesteś zajęty to nie mogę się złościć na ciebie, ale zadzwonisz później?
-Tak, zadzwonię
-No okej, to do usłyszenia
-Do usłyszenia

To wszystko wydaje mi się jakieś dziwne. Nikt nie ma dla mnie czasu, wszyscy są zajęci. Tylko ja siedzę w domu i nic nie robię. Może zadzwonię do Anki i pójdziemy na pizzę albo lody.

-Anka, co robisz? Pójdziemy gdzieś na miasto, coś zjeść?
-Chętnie Kimi tylko może innym razem, bo teraz jestem u Igora i oglądamy film
-Dobrze, w takim razie miłego oglądania życzę
-Dzięki, nie gniewaj się na mnie
-Nie gniewam się, do zobaczenia jutro w szkole
-Do zobaczenia

Poczułam się odrzucona. No cóż czasem tak musi być. Położyłam się wygodnie na łóżku, wzięłam słuchawki i włączyłam "7 years old" Lukasa Grahama. Uwielbiam tę piosenkę, dzięki spokojnej melodii zawsze potrafię się skupić na jej przekazie.

*Jutro wielki dzień*

Bardzo podobają mi się hybrydowe paznokcie, więc postanowiłam, że pójdę do kosmetyczki. Wyciągnęłam Anię razem ze mną.
Kiedy wróciłam do domu to na stole leżała koperta, mama powiedziała, że to do mnie i na pewno się ucieszę. Kompletnie zapomniałam, że brałam udział w konkursie dziennikarskim (zawsze chciałam zostać dziennikarką i dlatego chodzę do liceum o tym kierunku). Główną nagrodą miał być wyjazd do jakiegoś państwa w Europie na dwa miesiące, w którym brało się udział w warsztatach dziennikarskich. Rzuciłam się na tą kopertę jak oszalała i szybko ją otworzyłam. Zaczęłam czytać na głos:

"Droga Kim Blackly mamy zaszczyt poinformować panią o tym iż wygrała pani nasz konkurs dziennikarski. Główna nagroda, którą pani zdobyła to wyjazd na dwa miesiące do Berlina, na warsztaty. Dalsze informacje o wyjeździe przekażemy pani osobiście 28 października w pani szkole".      
              
Normalnie prawie dostałam zawału jak to czytałam. Mama wyściskała mnie i mi pogratulowała, a tata rzucił tylko z salonu w moim kierunku: "Jestem z ciebie dumny, zawsze w ciebie wierzyłem". Muszę zadzwonić do Anki, Charliego i Leondre. Sięgnęłam po telefon i najpierw postanowiłam zadzwonić do Anki:

-Anka mam dla ciebie wspaniałe wieści- krzyknęłam podekscytowana
-Jakie, nawijaj- zapytała zaciekawiona
-Pamiętasz ten konkurs dziennikarski, w którym brałyśmy udział?
-Tak pamiętam, a właśnie wiesz może kiedy będą wyniki?
-Właśnie dzisiaj dostałam list, że wygrałam ten konkurs i jadę na dwa miesiące do Berlina
-Naprawdę? To wspaniale, zdobędziesz większe doświadczenie na tych warsztatach- powiedziała to z żalem w głosie
-Anka, ale nie jesteś na mnie zła, że to ja wygrałam, a nie ty, prawda?
-Ależ skąd, pewnie, że nie jestem zła

Moja rozmowa z Charliem wyglądała bardzo podobnie jak ta z rodzicami. Pogratulował mi i powiedział, że jest ze mnie bardzo dumny. Było już trochę późno, ale postanowiłam, że zadzwonię jeszcze do Leo. Kiedy dowiedział się, że pojadę do Berlina to zaczął się śmiać

-Z czego się śmiejesz?- zapytałam oburzona
-Jak to z czego? Nasz kolega, za którym nie przepadasz mieszka w Berlinie
-Lukas?
-Tak, Lukas. Myślę, że do tego czasu zdążycie się polubić

*Następny dzień, popołudniu*

Anka siedziała u mnie już od samego rana i pomagała mi się szykować, zresztą ona sama też się szykowała. Ubrałyśmy te ubrania, które ostatnio kupiłyśmy razem na zakupach.

-Jak ty seksownie wyglądasz, po prostu nie można od ciebie wzroku oderwać
-Anka co ty wygadujesz?
-Samą prawdę, a tak w ogóle to ja już muszę iść.

Była godzina 17:48, zeszłam na dół żeby sprawdzić czy rodzice są jeszcze w domu (mieli iść na kolację z okazji swojej 20 rocznicy ślubu).

-Córeczko baw się dobrze
-Dziękuję tato i wzajemnie

Kiedy samochód rodziców odjechał już z podjazdu, to zaczęłam wypatrywać Charliego. Pojawił się przed moim domem wypożyczonym samochodem równo o 18:00. Otworzyłam drzwi, a Charlie wbiegł do domu i zaczął składać mi życzenia
-Wyglądasz zjawiskowo- powiedział
-Dziękuję- lekko się zarumieniłam
-Mam coś dla ciebie, daj mi chwilkę pójdę po to do samochodu

Kiedy wrócił trzymał w rękach ogromnego misia pluszowego, bukiecik róż i jakieś pudełeczko.

-Ale nie będziesz mi się oświadczał- wskazałam na pudełko, które trzymał w dłoni
-Jeszcze nie-zaczął się śmiać i wyciągnął z pudełka złoty naszyjnik z zawieszką w kształcie mikrofonu i powiedział- Dla mojej małej dziennikarki
-Dziękuję

Zaczęliśmy się całować, usiadłam na nim okrakiem i przeczesałam ręką jego włosy, a on wypalił

-Co ty dzisiaj taka napalona?
-Wcale, że nie jestem napalona
-Tak, tak ja swoje wiem. Dobra chodź już, bo się spóźnimy.
-Gdzie się spóźnimy?
-Zobaczysz na miejscu

Charlie jechał szybko zresztą on zawsze tak jeździ, więc po kilku minutach oznajmił, że już jesteśmy na miejscu. Zatrzymaliśmy się przed wejściem do sali, w której zawsze są organizowane większe imprezy. Kiedy weszliśmy do środka to wszystkie światła były zgaszone i nagle goście wyskoczyli z ukrycia i krzyknęli "NIESPODZIANKA" . Byłam bardzo wzruszona. Zastanawiałam się od kiedy Charlie jest już w Polsce, że zdążył to wszystko przygotować. Na imprezie byli wszyscy moi bliżsi znajomi ze szkoły, a także Anka z Igorem, oczywiście Leo i jeszcze Lukas. Lukas? Co on tu w ogóle robi!? Hmm no trudno nie będę się nim przejmowała, teraz jest czas na zabawę. Było dużo pysznych przekąsek, wspaniały tort, genialna muzyka no i oczywiście alkohol, którego ja nie piję. Dzisiaj jest taka okazja, że pokuszę się ewentualnie o jeden kieliszek szampana. Tańczyłam z wszystkimi nawet z Lukasem, trochę go polubiłam, nie zachowywał się tak nachalnie jak ostatnio. Zamiast wypić tylko jeden kieliszek szampana to wypiłam aż 4, ale ciągle byłam wszystkiego świadoma. W pewnym momencie Charlie zapytał się mnie czy jestem gotowa na to o czym ostatnio rozmawialiśmy. Kiwnęłam tylko głową. Oznajmiłam mu, że pójdę tylko po torebkę.

-Anka, ja chyba nie dam rady  -Jeśli nie dasz rady, to się nie zmuszaj do tego. Pamiętaj nic na siłę
-Ale ja się stresuję, a jak...
-Spokojnie wszystko będzie dobrze

Kiedy weszliśmy do pokoju to całe łóżko było obsypane płatkami róż, a w tle leciała muzyka. To wszystko było takie romantyczne.

-Charlie ty głupku, kiedy ty zdążyłeś to wszystko przygotować?
-Nie interesuj się takimi szczegółami- zaczął się śmiać
-Charlie...- nie zdążyłam dokończyć, bo Charls zaczął mnie całować. Najpierw bardzo delikatnie, praktycznie tylko muskał mnie swoimi ustami, a później coraz bardziej namiętnie. Zaczął powoli rozpinać mi sukienkę, ale mu przerwałam...

niedziela, 10 lipca 2016

Krótki ten weekend...

Moi towarzysze z meczu odprowadzili mnie aż pod same drzwi. Otworzył Charlie, który wyglądał na bardzo zmęczonego, ale jednocześnie zadowolonego. Przywitał się z nami, przytulił mnie do siebie i powiedział:
-Chłopaki wejdziecie? Chata wolna
-Nie szkoda ci wolnej chaty? Lepiej chyba jest spędzić trochę czasu z dziewczyną sam na sam ?- wtrącił Lukas
O nie tego już za wiele. Jakiś laluś nie będzie mi rozkazywał,
-Charlie nie jest taki jak ty! Jesteś zwykłym lalusiem, który ugania się za dziewczynami
Kiedy to powiedziałam byłam taka wkurzona, że zatrzasnęłam im drzwi przed nosem. Jednak po chwili otworzyłam je z powrotem, chłopcy byli już przy furtce. Wybiegłam z domu i powiedziałam:
-Przepraszam Leo, że się z tobą nawet nie pożegnałam, dobranoc, słodkich snów- pocałowałam go w policzek i wróciłam do domu
Byłam taka wkurzona na tego podrywacza, że ta złość aż ze mnie parowała. Charlie próbował mnie uspokoić:
-Kimi nie złość się, jeśli mam być szczery to Lukas miał trochę racji
-Aha czyli tylko czekałeś na ten moment żeby być ze mną sam w domu?
-Przecież my już dużo razy byliśmy sami w domu, zapomniałaś? Ale mi chodziło o to, że zamiast z nimi wolałbym spędzić ten czas tylko z tobą
-No ciekawe, ciekawe...- posłałam mu słodki uśmieszek
-Przestań marudzić i chodź tu do mnie- rozłożył ramiona
-Nie przytulam się z podejrzanymi typami
Charlie podbiegł do mnie i zaczął mnie łaskotać -Ja ci dam podejrzanego typa-. Uwielbiam spędzać czas tylko z nim. Przy nim czuję się naprawdę kochana i doceniana.
Leżeliśmy w łóżku i rozmawialiśmy, o mojej 17-nastce, o ważnych sprawach związanych z naszym związkiem na odległość między innymi o zaufaniu. Charlie musiał być naprawdę bardzo zmęczony, bo w trakcie naszej rozmowy zasnął. Postanowiłam, że pójdę do kuchni napić się soku, a potem pójdę już spać. Kiedy wróciłam Charlie siedział oparty o ramę łóżka. Było to dziwne, że już się obudził, więc zapytałam:
-Dlaczego nie śpisz? Dwie minuty temu kiedy wychodziłam do kuchni to ty spałeś jak zabity
-Może dlatego nie śpię, bo twój telefon ciągle dzwonił i to pod moją poduszką
-Charlie przepraszam, ciekawe kto do mnie wydzwania o takiej porze?
-Pozwoliłem sobie zerknąć, dzwonił Mateusz. To chyba ten twój kuzyn co nie?
Sprawdziłam telefon i faktycznie było kilka nieodebranych połączeń od mojego kuzyna. Postanowiłam, że oddzwonię, pewnie to coś ważnego skoro dzwonił o tak późnej porze.
-Cześć Mati, widzę, że dzwoniłeś
-Kim dziewczyna ze mną zerwała. Powiedziała, że nie będzie dłużej z takim dupkiem. Ona jest całym moim życiem, kocham ją. Dzwoniłem, bo chciałem się z tobą pożegnać
-Jak to pożegnać!?
-Moje życie nie ma sensu, najwyższa pora żeby je w końcu zakończyć
-Mati co ty wygadujesz? Proszę cię nie rób głupot, przed tobą całe życie-głos zaczął mi się załamywać- Mati proszę...
-Ona ze mną zerwała, teraz nie mam dla kogo żyć
-Jak to nie masz dla kogo żyć, a ja? Twoja najlepsza kuzynka to co już się nie liczę?
-Kim kocham cię, ale...
-Też cię kocham i nie ma żadnego, "ale".
A teraz obiecaj mi, że grzecznie pójdziesz spać i nie będziesz już myślał nad takimi głupotami.
-Obiecuję i dziękuję za wsparcie
Na wszelki wypadek zadzwoniłam jeszcze do Anki żeby upewniła się, że ten głupek jest cały i zdrowy. On nie mógł sobie nic zrobić za dobrze go znam, ale jednak wolałam mieć pewność. Zwróciłam się do Charliego:
-Proszę ty mi tak nigdy nie rób jak mój głupi kuzyn
-Nie zrobię
Puścił mi oczko, przybliżył się do mnie i zaczął całować, kiedy jego dłonie zaczęły wędrować pod moją koszulkę, przygarnęłam go do porządku. Nie byłam na to gotowa, jeszcze nie dziś. Oznajmiłam, że idę spać i odwróciłam się na drugi bok, Charlie wielce urażony odwrócił się do mnie plecami i natychmiast zasnął.

*Rano*

Charlie pomimo tego, że chyba był na mnie obrażony to przytulał mnie w nocy. Kiedy się obudziłam to on jeszcze spał, przykryłam go kocem i poszłam się trochę ogarnąć, poczesać włosy, umyć zęby itp. Zostawiłam uchylone drzwi w łazience, bo było strasznie duszno. Po chwili do łazienki wpadł Charlie, miał ubrane tylko spodenki, w których spał. Miał dziwną minę, więc spytałam:
-Co jest?
-Bo ja... bo mi jest strasznie głupio, że się tak wczoraj zachowałem. Nie chciałem żeby tak wyszło
-Przecież nic się nie stało
-Jak się obudziłem, to byłem pewny, że będziesz albo u Leo albo już jesteś na lotnisku
-Aż tak mi nie ufasz?- zdziwiłam się
-Ufam ci, ale bałem się, że wyjedziesz bez pożegnania
-Głupek- pocałowałam go- Samolot mam wieczorem, mamy jeszcze cały dzień żeby spędzić go razem. Co będziemy robić?
-Może pójdziemy na plażę?
-Nie wzięłam ze sobą stroju kąpielowego
-Przecież to żaden problem, pójdziemy najpierw do sklepu po strój kąpielowy, a potem na plażę
Zjedliśmy śniadanie i wyszliśmy na zakupy. Charlie kupił mi taki kostium, o którym marzyłam. Niedawno oglądałam z Anką gazetę, w której był ten sam strój. Na plaży długo się wylegiwaliśmy. W końcu nadszedł czas powrotu do domu. Spakowałam wszystkie moje rzeczy do samochodu Charliego i ruszyliśmy w kierunku lotniska. Zajmując miejsce w samolocie czułam dokładnie to samo co poprzednim razem kiedy zostawiałam go tutaj. Pomachałam mu przez okno, samolot zaczął powoli startować. Następny raz zobaczę go w moje urodziny, dopiero za dwa tygodnie. Ciężkie życie nastolatka. Rozmawiamy codziennie przez telefon i na Skeypie, ale to nie to samo. Mi by wystarczyło tylko wtulić się w jego ramiona i siedzieć bez słowa. Dotyk to jedyne za czym najbardziej tęsknię. Lecąc samolotem wspominałam ten wspaniały weekend i szczerze mówiąc to Lukas jest nieznośny, ale przecież to przyjaciel Leondre i Charliego, więc muszę go tolerować. Jeśli się nie popisuje i nie dogaduje to nawet całkiem fajnie się z nim rozmawia.

*Tydzień później*

Za tydzień w końcu moja 17-nastka. Charlie powiedział, że mam czekać na niego u mnie w domu o 18:00 i niczym mam nie zawracać sobie głowy. Chyba szykuje się niespodzianka. Muszę ubłagać Ankę żeby poszła ze mną kupić jakąś sukienkę i buty.
-Ania pójdziesz ze mną na zakupy?
-No jasne, a w jakim kolorze ma być ta sukienka?
-Co, jaka sukienka?
-To znaczy co chcesz kupić?
-Sukienkę- zaczęłam się śmiać- i jeszcze buty
-Wiedziałam co chcesz kupić, bo czytam ci w myślach. Dopiero niedawno odkryłam swój szósty zmysł.
-Dobra chodźmy już do tego sklepu- ponagliłam ją
W sklepie spędziłyśmy tylko 4 godziny. Kupiłam śliczną różową sukienkę nad kolano typu "Prinsessa" i czarne lakierowane szpilki. Kiedy miałyśmy już wychodzić ze sklepu to Anka wyjechała z jakimś nienormalnym pytaniem:
-A może kupiłabyś sobie jakąś ładną bieliznę?- szturchnęła mnie w żebra i uśmiechnęła się
-Jesteś chora? A może zmień dilera- zaczęłam się śmiać
W końcu wróciłyśmy się po tą bieliznę, bo Ania nie pozwoliła mi wyjść ze sklepu. To wszystko jest jakieś dziwne i podejrzane, najpierw ta sukienka, a teraz bielizna. "Oj Anka dowiem się co ty kombinujesz"

sobota, 2 lipca 2016

Podrywacz

-Kim mam dla ciebie niespodziankę
-Jaką? Przyjeżdżasz do Polski?
-Nie, ale i tak się zobaczymy. Ty przyjeżdżasz do mnie
-Jak? Co?
-Mam bilety na mecz piłki nożnej w ten weekend
-Charlie jesteś cudowny
-Już nie mogę się doczekać aż cię zobaczę
-Ja też
-A właśnie, bo bym zapomniał, Leo idzie z nami na mecz. Chyba, że masz coś przeciwko?
-No jasne, że nie mam nic przeciwko
Byłam taka szczęśliwa, że pójdę z moim chłopakiem i przyjacielem na mecz. Chyba zacznę odliczać godziny do naszego spotkania, pani z matematyki byłaby ze mnie dumna. Całą radość diabli wzięli, bo przypomniało mi się, że jutro mam test z biologii. Jest dopiero trzeci tydzień września, a już tyle testów i kartkówek. Na jutro muszę się nauczyć układu krwionośnego. Wzięłam szybki prysznic i zaczęłam się uczyć.

*Następny dzień*

Szłam szybko do szkoły, bo chciałam opowiedzieć Ance o tym, że Charlie zabiera mnie na mecz, przy tym spełniając moje jedno z wielu marzeń. Kiedy weszłam do budynku moja przyjaciółka już tam była. Siedziała na ławce, na której zawsze rano rozmawiałyśmy.
-Anka nie uwierzysz jak ci zaraz powiem co Charls wymyślił
-Mów... Umieram z ciekawości
-Zabiera mnie na mecz
-Aaaa- zaczęła piszczeć- To cudownie, przecież zawsze o tym marzyłaś
-Już w ten weekend się z nim zobaczę
-Jeszcze dzisiaj, czwartek, a w piątek się będziesz pakować
-Ale przyjdę na lekcje. Mama nie pozwoli mi zawalać szkoły ze względu na chłopaka
-Kim zrobiłaś już stronę internetową na piątek?
-Nawet nie zaczęłam, ale myślę, że zajmie mi to maksymalnie trzy godzinki
-Pomożesz mi? Wiesz jaka ja jestem z informatyki.
-Jasne, że ci pomogę. Wpadnij po szkole, razem szybko się z tym uporamy, a w zamian w czwartek pomożesz mi spakować walizkę.
-Okej szantażysto- zaczęła się śmiać

*Piątek*

Walizka już spakowana, jestem gotowa żeby spotkać się z Charlim i Leondre, a do samolotu zostały mi jeszcze dwie godziny. Już chcę być w Wielkiej Brytanii. Nie mogę się doczekać meczu towarzyskiego Polski z Niemcami, ale i tak najważniejsze jest spotkanie z Charlsem. Oczywiście będziemy kibicować Polsce, bo jakby inaczej. Kiedy siedziałam już w samolocie wspominałam jak to mama nie chciała mnie samej puścić, bo że niby jestem jeszcze dzieckiem, ale wtedy tata stanął w mojej obronie i powiedział "Za niedługo będziesz miała siedemnaście lat i nie będziesz już takim dzieckiem, mam do ciebie pełne zaufanie". Poczułam się wtedy taka dumna. Nudziło mi się podczas lotu, więc sięgnęłam po książkę, którą niedawno zaczęłam czytać. Była to książka "Pamięć krwi", jeśli coś o krwi to łatwo domyślić się , że jest o wampirach. Tak się wciągnęłam w czytanie, że kiedy się ocknęłam to musiałam już wysiadać. Odebrałam bagaż i szybko udałam się do wyjścia. Kiedy przed wejściem zobaczyłam Charliego nie mogłam się opanować i rzuciłam mu się na szyję.
-Moja księżniczka, tęskniłem za tobą
Przybliżył się do mnie tak, że pomiędzy naszymi ciałami nie było wolnej przestrzeni, a nasze usta połączyły się w pocałunku. Położyłam mu głowę na ramieniu, a on mnie przytulił.
-Nie widzieliśmy się prawie od miesiąca- powiedziałam
-Dla mnie to były całe wieki

Charlie wziął moją walizkę, zapakował ją do swojego Ferrari i pojechaliśmy do jego domu. Kiedy tak jechaliśmy postanowiłam, że zadzwonię do mamy, że już jestem na miejscu i wszystko jest porządku. Podczas jazdy Charlie trzymał rękę na mojej nodze, to było miłe i trochę łaskotało. Czułam się trochę nie komfortowo wiedząc, że będę musiała nocować u Charliego, a zwłaszcza, że nie znam jego rodziców osobiście.

Leżałam już w łóżku, a właściwie zabierałam się do spania, kiedy usłyszałam nerwowe pukanie do drzwi. Był to Charlie. Wbiegł do pokoju i usiadł na łóżku.
-Przepraszam cię wiem, że jestem złym chłopakiem, nie zasługuję na ciebie
-Jesteś najlepszym chłopakiem co ty wygadujesz?- złapałam go za rękę
-Nie mogę jutro iść z tobą i Leondre na mecz
-Dlaczego?
-Z samego rana muszę jechać na sesję zdjęciową. Marka ubrań, której jestem ambasadorem miała dostawę nowych ubrań i muszą mi w nich zrobić zdjęcia
-Praca to praca. Trochę przykro, że nie pójdziesz z nami
-Jeśli się zgodzicie to załatwię wam towarzysza w zastępstwie za mnie
-Nikt cię nie zastąpi- zaczęłam się śmiać
-Wim, wiem głupolu. Idź już spać musisz być wypoczęta na kibicowanie
-Dobranoc Charlie moja modelko
-Dobranoc, a teraz modelka opuszcza to pomieszczenie

-Cześć Kimi nareszcie jesteś
-Przepraszam, że tak późno przyszłam, ale chciałam jeszcze spędzić trochę czasu z Charlim

-Rozumiem zakochańcu- zaczął się śmiać
-Leo nie przedstawisz mnie- wskazałam na przystojnego blondyna
-Aaa właśnie Kim poznaj Lukasa, Lukas poznaj Kim
-Miło mi cię poznać Lukas- uśmiechnęłam się
-Mi również
-Zapowiada się ciekawy mecz, no to komu kibicujemy?-powiedział Leondre
-Oczywiście, że Polsce, a ty się jeszcze pytasz?
-Hmm no, bo tak jakby ja będę kibicował Niemcom-powiedział Lukas
-Zauważyłam po akcencie-uśmiechnęłam się delikatnie
-Nie żebym coś sugerował, ale Niemcy są  podobno przystojniejsi niż Polacy-zmierzwił szarmancko włosy dłonią
-No nie powiedziałabym, a tak poza tym to Brytyjczycy i Anglicy są przystojniejsi niż Niemcy- puściłam oczko do Leo i zaśmiałam się
-Ostra, lubię takie
-Ostra i zajęta
-Dobra chodźcie już, bo spóźnimy się na mecz

Na trybunach było pełno kibiców obu drużyn i nie tylko. Trochę denerwował mnie ten Lukas. Cały czas się do mnie kleił i coś dogadywał. Jeszcze chwila i sobie stąd pójdę albo po prostu on dostanie w twarz. Dobrze, że nie ma tu z nami Charliego, bo byłby niepotrzebnie zazdrosny. Zakończyła się pierwsza połowa meczu, był remis. Postanowiłam, że pójdę do toalety. Kiedy szłam z powrotem na trybuny zaczepił mnie jakiś mężczyzna, prawdopodobnie Niemiec. Był pijany, zbliżał się do mnie coraz bardziej chwiejnym krokiem. Przestraszyłam się, a zwłaszcza, że nikogo tutaj nie było oprócz tego nachalnego typka. Nagle zobaczyłam jak Lukas biegnie w moim kierunku. Zaczął krzyczeć coś po niemiecku do tego faceta, a następnie objął mnie ramieniem i powiedział:
-Spokojnie Kim, już dobrze. Chodźmy, bo za chwilę zacznie się druga połowa meczu.
-Lukas skąd ty się tu wziąłeś?
-Pomyślałem, że taka atrakcyjna dziewczyna nie powinna tak sama chodzić, a zwłaszcza, że roi się tutaj od pijanych kibiców.
-Dostałbyś w twarz, ale nie uderzę cię, bo mnie obroniłeś. Dziękuję
-Nie ma za co, a może by tak buziak w policzek w ramach podziękowań?
-Hmm no dobra- pocałowałam własną dłoń i klepnęłam nią delikatnie Lukasa w policzek, a potem zaczęłam się śmiać
-No bardzo śmieszne. Tak się odpłacasz swojemu wybawcy?
-Przepraszam cię mój wybawco jeśli zostałeś urażony
-Dobra chodźmy już-objął mnie ramieniem
-Ręka!
-Normalnie zazdroszczę Charliemu takiej dziewczyny